2024-01-10
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Jak to było w 2023 roku? (czytano: 1205 razy)
Za nami 2023 rok. U mnie trochę po staremu i parę zmian. Nie udało się zrobić większego postępu w biegu na dystansie 5 km. Tu liczyłem po cichu na więcej. Myślałem, że uda się w 2023 roku pobiec w czasie poniżej 25 minut. I co? Nie udało się tego dokonać. Trudno. Bo to nie ten czas. Ale parę korekt w moim codziennym życiu w 2023 roku pojawiło się. Przede wszystkim długo zapowiadany powrót po czterech latach na basen (po operacji kolana w 2019 roku) i do (systematycznej) jazdy na rowerze.
Duże tego nie było ale liczy się spełnienie moich oczekiwań, że nastąpi przełom i lekki przełom nadszedł. Duży przełom dotyczył ogromnego wzrostu ilości w ćwiczeniu - uginanie przedramion.
Pod koniec roku wszedłem na poziom 2-3 tysiące dziennie. Nie będę tematu rozwijał ale jeden z moich znajomych napisał do mnie, że nie wierzy w taką ilość pompek. Trudno. Mnie też by nie było łatwo dać wiarę, że 64 latek dzień w dzień jest w stanie wykonywać tyle powtórzeń. Najważniejsze, że po takiej gigantycznej ilości ja się czuję dużo mocniejszy niż kilka lat temu, kiedy robiłem dużo powtórzeń ale był to poziom 500 dziennie.
Wróciłem do większej ilości podciągnięć na drążku po wielomiesięcznej przerwie, kiedy się ograniczałem z tym ćwiczeniem myśląc, że to ćwiczenie może mi szkodzić (a miałem wtedy pewne kłopoty).
Ale jak widzę obecnie spokojnie jestem w stanie podciągać się te 50-80 razy dziennie (a w serii nawet 15 podciągnięć).
A co z połykaniem kilometrów. Lekki postęp w stosunku do poprzedniego roku. Wyszło w sumie za cały rok 3132 km (marszem z kijami i biegiem). Oprócz tego konkurencja dla seniora - spacery (z psem i bez kijów) - 1700 km.
Starty w zawodach (parkrun oraz biegi na 10 i 5 km) - w sumie 55 razy stawałem na starcie (bardzo dużo!).
Cenne zmiany to też wizyty u masażysty, roler i namiastka morsowania. Ale w sumie to wszystko razem wzięte to potężny zastrzyk aktywności, który spowodował, że po poprzednim 2022 roku, gdzie nie ustrzegłem się kłopotów zdrowotnych, to z kolei w 2023 nie dałem zarobić lekarzom (poza rehabilitacją na stole u masażysty). Ale to już moja fanaberia.
Cały czas chodzą mi po głowie nowe pomysły takie jak np. debiut w wieku 65 lat w triathlonie, o którym już pisałem. A ponadto cały czas czaję się pod kątem poprawy wyniku na 5 km w biegu. Straciłem trochę apetyt na zawody NW ale może zmiana obciążeń jakie idą na moje nogi dobrze mi zrobi.
Z tyłu głowy jest też zafundowanie sobie dłuższej przerwy w aktywności, aby trochę organizm odpoczął. Ale słabo taki plan widzę. Dopóki nogi będą się kręcić nikt mnie nie zmusi do przerwy.
Co do poziomu mojej wagi to nastąpił postęp w stosunku do stycznia 2023 roku - to minus 3 kg. Niewielki ale zawsze. Cały czas myślę o większym postępie w tym zakresie.
W 2023 roku przybyło kilka miejsc gdzie z chęcią powrócę na kolejne zawody. Zabawa w trening zaprawiła mój organizm tak skutecznie, że nawet nie złapałem przeziębienia w ubiegłym roku. Może ten tryb życia, który prowadzę uodparnia???.
Tak, że kończąc w nowy 2024 rok startuję ze sporym optymizmem (mając już dwa starty za sobą 1 i 6 stycznia) i liczę, że powoli, powoli będę się jeszcze poprawiał w tych obszarach na których mi najbardziej zależy.
Na zdjęciu autor w biegu nad Zalewem Żyrardowskim w dniu 13 stycznia 2024 r.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |