2023-10-12
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Ciekawe czy się uda? (czytano: 513 razy)
Co się ma udać? Oczywiście powrót do biegania bez bólu. To co sobie na początku 2023 roku obiecywałem. To jest to co w planach na 2023 traktowałem jako priorytet. Miało być kilka fajnych startów na razie na 5 i 10 km. Miał być City Trial. Ale wszystko nie poszło tak jak planowałem.
Zamiast co najmniej kilku biegów na spokojnie ale poniżej 25 min na 5 km ą same rozczarowania. Nawet kiedy podejmuję próby w Parkrunie powrotu do biegania to jest taka sama sytuacja. W trakcie biegu ostry ból i "po ptokach" jak się mówi na Śląsku. A przy tych kłopotach na szczęście wiele razy udawało mi się w tym roku co prawda na granicy bólu pokonywać w tempie 7 min na km kolejne zawody NW. A ostatnie 8 października to nawet na dystansie 10 km bez odnowienia kontuzji. Bo kolejne nawet dobre starty z kijami wiązały się właśnie z powrotem do bólu. No cóż. Zobaczymy co dalej. Znowu, czyli po raz dziesiąty może w tym roku zapaliła mi się lampka, że to może już teraz będzie tylko lepiej. Oby tak było. Bo sytuacja, że w tej mojej sytuacji braku możliwości przygotowania się do startu w biegu na satysfakcjonującym mnie poziomie (niskim) powoduje, że nie jestem w stanie się zapisać w tym miesiącu na przykład do Siemiątkowa na 10 km biegu. To mnie frustruje ale cały czas robię swoje i czekam w tym względzie na poprawę. Ile to lat wybieram się do tej miejscowości. Lubię takie starty w nowych miejscach. Spokojnie przypatrzeć się ludziom, którzy pokochali rywalizację w biegu. Zobaczyć nową trasę. Porównać się z jeszcze biegającymi rówieśnikami.
No koniec z jesienną frustracją. Trzeba w końcu podsumować wrzesień. Mamy już 12 .09.23.
Wrzesień to kolejny w miarę udany miesiąc, jeżeli chodzi o pracę wykonaną w tym najcieplejszym wrześniu od lat. Co prawda preferuję wykonywanie ćwiczeń a w tym marsze z kijami przy rześkiej pogodzie i nawet wiatr mi w tym nie przeszkadza ale miłe jest również pomykanie z kijami na słoneczku. Tych kilometrów było w tym miesiącu sporo bo 240. Nie jest to jakaś wielka liczba bo przez wiele lat taką poprzeczkę miałem postawioną wyżej i cieszyło mnie pokonanie co najmniej 300 km w miesiącu. Ale, że to był postęp w stosunku do sierpnia to należy się z tego cieszyć. Sporo startów bo aż 6. Kolejna "Życiówka" w robieniu pompek 54 tys. !!! Drążek też postęp - 1880 podciągnięć. Widać z tego, że są jeszcze rezerwy i te liczby będzie jeszcze można poprawić. Skrętoskłony lekki postęp 8,3 tys. Czas poświęcony wszelkim aktywnościom -73.20, czyli o 10 godzin więcej niż rok temu. A przy tym wszystkim bardzo udane starty w Sękocinie Starym oraz Malanowie. Tylko dwa razy pływanie na basenie i jedna wyprawa rowerowa - słabo jak na moje ambicje w tym zakresie. Ale najważniejszym pozytywnym wnioskiem jest to, że t już kolejny miesiąc tego roku, gdy nie muszę martwić się pogorszeniem stanu zdrowia jaki niestety dopadł mnie w ubiegłym roku. Skuteczną suplementacją opartą na produktach ziołowych udało mi się wyjść z kłopotów. Dzisiaj nie biorę już żadnych lekarstw i czuję się coraz lepiej. I tym optymistycznym akcentem należałoby zakończyć podsumowanie dziewiątego miesiąca tego roku a zarazem trzeciego kwartału.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |