2023-09-03
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Sierpień, budowanie formy (czytano: 1183 razy)
Kolejny miesiąc za pasem. Dużego postępu nie widać. Ale nie o to w tym wszystkim chodzi. Rok temu to właśnie sierpień zadziwił mnie niesamowicie.
Start w imprezie Ultra Fajna Ryba w Górach Mokrych koło Przedborza (główny start sezonu) zakończony po pokonaniu 22 km z kijami sukcesem nie tylko w związku z tym, że stanąłem na podium ale wspaniałym samopoczuciem na trasie, pomimo upału 30+ stopni C.
Ale to już było. Skasowali w tym roku moją ulubioną imprezę i w związku z tym staram się odwiedzać z Ewą podobne fajowskie imprezy. W sierpniu była nocny start we Włocławku no i opisany szerzej Jeruzel. Obie nowości na długiej liście startów bardzo interesujące. Nie wypaliła 5-tka z żołnierzem w Warszawie, gdzie szykowałem się na sprawdzian na 5 km biegu.
Ciągle nie jestem pewny, czy moje wysłużone nogi dadzą radę. I w tym na razie jest główny problem. A już za niedługo City Trial i apetyt na starty w tym cyklu na 5 km.
W sierpniu wprowadziłem trochę korekt w treningu. Zmniejszyłem kilometraż do 197 km. Było pływanie i rower. Inne ćwiczenia o których już wcześniej pisałem na tym samym poziomie. To jest 49 tysięcy pompek (tyle samo co w lipcu) oraz 1500 podciągnięć na drążku. Do tego znacznie poprawiony miesięczny czas spędzony na tych aktywnościach - 2022 rok- 63 godz. a w 2023 aż 80 godz. !!!
Powoli wróciłem do ulubionych przebieżek. I tak dalej. Na razie oprócz zmniejszenia ilości kilometrów nic więcej nie staram się odpuszczać a nawet we wrześniu zamierzam zwiększyć obciążenia. Ze startami też powinno być podobnie. 5-6 startów w planie. Jest w czym wybierać. A jak moje coraz bardziej czułe na duże obroty nogi pozwolą tego nie wiem.
Dobrze, że kłopoty z nogami nie przekładają się bezpośrednio na trening. Głównie problem pojawia się, gdy podczas zawodów zaczynam "iść po bandzie". Tak było w Jeruzalu i Włocławku.
Jeszcze bardziej muszę postarać się o dobrą rozgrzewkę przed startem, przesmarowanie mięśni maścią rozgrzewającą i ostatnio co stosuję to przyklejenie na skórę taśm.
Rozbieganie na koniec po zawodach. To przecież klasyka. Mam pretensję do siebie o częste lekceważenie tych niezbędnych dla mnie czynności. Teraz już nie ma wyjścia. Bez solidnego przygotowania t pretensje do siebie.
Na załączonym zdjęciu z żyrardowskiego Parkruna z2 września 2023 r ja nie z kijami a w pełnym biegu. Ale pierwszy kilometr dla jeszcze lepszego przygotowania do biegu idę dość mocno kijami i potem już staram się kolejne 4 kilometry kontynuować Parkrun biegnąc.
Nie zawsze to wychodzi na 100 procent bo obawa o możliwość pojawienia się kłopotów (bólu w podudziach obu nóg) powoduje, że na krótkich odcinkach daję jeszcze moim kończynom zmniejszyć napięcie i odpuszczam.
Dlatego z tym 1 km NW i czterema krótkimi przerwami w biegu wychodzi 30 min. To grubo poniżej oczekiwań. Ale wciąż mam w pamięci, że w styczniu udało się przebiec Parkrun w trochę ponad 26 min.
I to mam z tyłu głowy. Rezerwy na pewno są tylko nie może to być bieg tak jak teraz z obawą przed kolejną kontuzją, która nie pozwoli mi na trening, dający mi dużą satysfakcję i zadowolenie.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |