2022-12-19
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Przygotowanie do startu z kijami (czytano: 157 razy)
Teraz co tydzień mam dylemat czy wystartować z kijami czy pobiegnąć. Zazwyczaj decyduje samopoczucie dnia oraz ogólny stan zdrowia. Pod koniec roku mam coraz większą ochotę do przebiegnięcia dystansu. Kusi marsz z kijami. Jest jeszcze trzecie rozwiązanie marszobieg z kijami. Ten gatunek aktywności ostatnio sprawdzał się znakomicie podczas startów w półmaratonach. Szczególnie dobre wspomnienia mam z półmaratonu Z Piekła do Nieba. Pokonanie trialowego półmaratonu w okolicach Końskich pół na pół z kijami i biegnąc kończyło się na mecie bardzo dobrym miejscem (ostatnio nawet drugim w 2020 r). Różnica na mecie była taka, że po biegu długo trzeba w moim wieku dochodzić do siebie a po biegu z i maszerowaniu z kijami w zasadzie nie odczuwało się tego dystansu jaki był do pokonania. Dlatego polecam spróbowania właśnie takiej nietypowej formy pokonywania dystansu. Zdaję sobie sprawę, że znajdą się malkontenci, którzy powiedzą człowieku zdecyduj się czy ty biegasz czy ty maszerujesz. Ale ja po ponad czterech dekadach biegania mogę powiedzieć, że to co kto pomyśli o mojej przygodzie z aktywnością coraz mniej mnie obchodzi. Przez dziesiątki lat trenowałem solidnie i startowałem w bieganiu. w tym przez ponad dekadę bez nawet jednej dyskwalifikacji w setkach zawodów NW nie zostałem zdyskwalifikowany przez sędziów za podbieganie to czy taki bagaż doświadczeń nie daje mi mandatu do startu w marszobiegu. To też dopuszczalna forma aktywności oczywiście podczas imprezy biegowej a nie w klasycznej konkurencji zaliczanej do rywalizacji Nordic Walking. Myślę, że taki start w marszobiegach wspaniale przygotowuje do udziału w klasycznych zawodach NW, gdzie trzeba szanować i stosować inne reguły od tych jakie znamy z biegów długodystansowych.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |