2022-10-16
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| 24 godziny sportu (czytano: 673 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: https://www.facebook.com/maratondopracy/?ref=pages_you_manage
24 godziny sportu
Jak zacząłem przed 9 w sobotę, to skończyłem po 9 w niedzielę.
Ale po kolei.
W sobotę miałem wziąć udział w biegu Dziwnowskiej Ligi Biegowej na dystansie 9,4 km i wziąłem.
Do Dziwnowa oczywiście rowerem - wyjeżdżam koło 8:40. Dojechałem szczęśliwie po 12 kilometrach o 9:30.
Start - 10:00.
Biegnę luźno, długim krokiem na 4 miejscu. Przede mną ten co mnie pokonał 2 tygodnie temu. Biegniemy tak biegniemy, wyprzedzam i jest wirtualne podium. Biegnę teraz sam. Staram się luźno, z zapasem, żeby jak ktoś mnie dogoni, to pogonić za nim. Dobiegam do Dziwnówka i teraz z powrotem. Dogania mnie ktoś jednak - Piotrek z Wolina, mój stały konkurent od jakiegoś czasu. Na 5 km przegrałem, na 4,1 km wygrałem. Biegnę za nim sprawia mi to trochę wysiłku. Ale daję radę. Wbiegamy na promenadę pod górkę i teraz już ostatnia prosta. Pod jedną z mini górek wydłużam krok i zwiększam częstotliwość kroku. To wystarcza, żeby mój konkurent został nieco z tyłu. Nie planowałem tego, bo pomny wydarzeń sprzed 2 tygodni, gdy zabrakło mi sił na ostatnich 100 metrach, planowałem jak najdłużej trzymać się kolegi. Biegnę teraz oszczędzając nieco sił na końcówkę. Ostatni skręt w lewo, z górki na pazurki i meta. Nie dałem się wyprzedzić.
Czas - 41:46, kilkadziesiąt sekund wolniej niż rok temu. Więc jest dobrze, a nawet bardzo dobrze.
Za 3 miejsce otrzymałem dyplom i czas wracać do domu. Powoli nie spiesząc się dojechałem po 12.
Do pracy miałem na 21, więc wybiegłem o 19. Bieg szosą z czołówką. Już nie biegam po nocy po lasach. Fajnie było, ale niebezpiecznie - można było nogi połamać, a i napotkać jakiegoś grubego zwierza. 13,5 km - czas 1:3:16.
Rano o godzinie 7 powrót biegiem do domu. Co prawda była szarówka, ale wybrałem się przez las. Tempo słabiutkie. Mogłem może szybciej, ale nie chciałem się przesilić. Po drodze udało mi się zebrać całą torbę grzybów. Czas po odliczeniu zbierania grzybów: 13,2km - 1:44:21. To rzeczywiście było wolno. Jak powróciłem do domu byłem padnięty, ale udało się.
Podliczyłem dystans biegów do pracy - wyszła fajna liczba - 3999 km. No i jutro będę miał te 4000 kilometrów. A za tydzień półmaraton DLB.
Zdjęcie - startujemy (fot. - organizator)
Link - strona Maratonu do Pracy
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |