2022-10-08
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Zakopiańscy płaskoziemcy (czytano: 989 razy)
Zakopiańscy płaskoziemcy
W ostatnim tygodniu września wybrałem się na krótki wypoczynek do Kościeliska. Wypoczynek miał oczywiście polegać na bieganiu. Zaliczona Rusinowa Polana, zaliczona Dolina Kościeliska. Słabo to wyglądało, ale było.
Na zakończenie pobytu zaplanowałem start w Dyszce pod Krokwią. Zastanawiałem się, czy to jest bieg dla mnie, ale postanowiłem zaryzykować. Z opisów zeszłorocznej, pierwszej edycji wynikało, że jest trochę podbiegów, ale generalnie spoko. Cóż, dla zabawy - pobiegnę.
Bieg zaplanowano na godzinę 19. O tej porze roku już ciemno, ale okolice startu rozjaśniało włączone na okoliczność biegu oświetlenie Średniej Krokwi. Imponująco to wyglądało.
Na linii startu stanęło około 100 osób. W takich biegach melduję się teraz na mecie zwykle pod koniec stawki. Póki co nie zaliczyłem jeszcze ostatniego miejsca, ale taka myśl przyszła mi na linii startu. Trasa pewnie trudna, więc plan był prosty - bez względu na czas nie być ostatnim, bo ostatnich gryzą psy, więc lepiej żeby bolało z wysiłku, niż z kompromitacji.
Przed samym startem spiker uprzedza, żeby nie iść na maxa na zbiegu za linia startu, a był takowy, bo potem mocny podbieg. Zaczynam więc wolno. Trasa z górki i łukiem okrążą obiekty skoczni, by po jakiś 300 m przejśc w podbieg. No to podbiegam. Kawałek prosto, potem w lewo i jeszcze bardziej stromo, a potem jakby nawrót, koniec asfaltu i krótki odcinek jeszcze bardziej stromo. Maszeruję. Nie ma siły biec. A przecież to dopiero jakieś 500 m! Jestem lekko przerażony. Co będzie dalej?! A dalej, z górki, pod górkę, górskie dróżki, czasem trawa, czasem błoto.
Trasa całego biegu, to ok. 3.300m. Biegniemy 3 kółka. To biegnąc z górki, idąc pod górkę, biegnąc po niewielu płaskich elementach, takich jak 200 m na stadionie zastanawiam się jak ja dam radę pobiec jeszcze dwa kółka. Ale nie schodzę z trasy. Cały czas prę do przodu. Prę nie ostatni. Za mna kilka osób.
Nie wiem, czy to tak jest w biegach górskich, czy może fakt, że poznałem już trasę, ale trzecie kółko biegło mi się najlepiej. Już na pierwszych metrach trzeciego kółka wiedziałem, że dobiegnę i że nie będę ostatni.
Jestem biegaczem nizinnym.Dycha pod Krokwią była dla mnie niezwykłą przygodą. To najtrudniejsza trasa w moim biegowym życiorysie. Na mecie chociaz bardzo zmęczony, byłem też z siebie bardzo zadowolony. Z decyzji, że pobiegłem, że nie poddałem się i dobiegłem.
Także z tego, że czytając opis biegu na stronie firmy organizatorów znalazłem określenie trasy jako….
Były kiedyś takie żarty, że kiedy zapytało się na szlaku gazdy jak daleko jeszcze do schroniska, to odpowiedź “ a jesce niedalecko, panocku, niedalecko” oznaczała godzinę albo dwie. W opisie biegu zawarte było określenie “trasa płaska” Hmmm…. Płaska. Nie wiem jak mieszkańcy gór rozumieją płaskość, ale pojęcie to na terenach gdzie mieszkam oznacza zupełnie coś innego. W Unisławiu jest znana Unisławska Górka, w bydgoskim Myślęcinku znany miejscowym biegaczom Ślimak, w Lubiewie, w którym ostatnio biegłem, trasa miejscami dosyć mocno najeżona podbiegami. Biorąc przymiarkę do Dychy pod Krokwią wszystkie te trasy byłby określone przez Zakopiańczyków, tak myślę, jako płaskie.
To co jest górskie?! Bieg na Giewont?! “Juz nie wysoko, ponocku, nie wysoko”
A co jeszcze mogę powiedzieć o tym biegu? Gorąco go polecam! Bardzo trudna trasa, ale atmosfera i oprawa wyjątkowa. Pora nocna, oświetlenie, urozmaicona bardzo trasa. W tym biegu w przeciwieństwe do wileu innych samo ukończenie sprawia wielką radość.
Na mecie biegu spotkało mnie coś miłego. Biegłem w swojej “klubowej” koszulce. Napis na mojej koszulce zauważył jeden z biegaczy. “Ja znam ten napis” - powiedział. Mimo, że moja blogowa aktywność jest teraz dużo mniejsza, są osoby, które które go pamiętają, a mi przypominają nawet daleko od domu, pod zakopiańska skocznią, że
miałem szczęście
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu andbo (2022-10-08,20:34): Jak to w górach 1 km trwa ok. 2,5 km! Brawo Ty!!
|