Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [2]  PRZYJAC. [10]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Marco7776
Pamiętnik internetowy
Bieganie w miejscach nieoczywistych

Marek Ratyński
Urodzony: 1976-07-12
Miejsce zamieszkania: Warszawa
53 / 75


2020-07-06

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Czas trailu (czytano: 1603 razy)

 

Czas wiosny, czas lata, czas pandemii. Bieganie w okolicznościach dotąd niespotykanych. Ponad 2000 km przebiegniętych kilometrów “na liczniku” lecz tylko dwa starty, ostatni w lutym. Lecz czy mam dosyć ? Absolutnie ! Wyznaczam sobie małe, osobiste cele, oddycham wonią przyrody, nasłuchuję krzyków, pisków i delikatnych szeptów w zmierzchu, wśród drzew i w leśnych ostępach. Biegam głównie po duktach i ścieżkach wysypanych żwirem w Mazowieckim Parku Krajobrazowym koło Otwocka. Nigdy nie używam słuchawek. Niewiele jest tak fascynujących zjawisk jak słońce mgliście prześwitujące zza drzew po burzy lub powoli zapadająca ciemność. Spotykam sarny na drodze, lisy, zające, czasem przebiegnie mi ścieżkę wiewiórka, ptak zerwie się do lotu, zakrzyczy. Miałem nawet bliskie spotkanie z olbrzymim łosiem. Biegam późnym wieczorem gdy gwar rowerów i tupot niedzielnych biegaczy już ucichł i tylko, z rzadka, młodzież umawia się na motocrossy.
Raz w tygodniu wybieram się do miasta. Na warszawskiej Agrykoli, u boku królewskich Łazienek jest wymagający podbieg. W dół pędzą z olbrzymią prędkością rowery i hulajnogi. Pod górkę, wśród par błądzących za ręce i gwarnej młodzieży slalomem truchtają biegacze trenujący “siłę biegową”. Wśród nich ja. A po zakończonych podbiegach i pokonaniu kilku okrążeń wokół Kanałku Piaseczyńskiego (czasem wśród wychodzących po meczu kibiców lub obok protestujących pod “Trójką” aktywistów) wbiegam na stadion. To tutaj wykonuję najszybsze odcinki: “minutówki”, “kilometrówki”, interwały od 3:20 do 4:00/km. Tutaj też testuję swoją formę w samotnych sprawdzianach. Tej wiosny były dwa: 5 km, pod koniec maja, pobiegłem w czasie 18:40 a 10 km, w połowie czerwca, w 38:59. Swoich rekordów z biegów ulicznych nie pobiłem ale biorąc pod uwagę odległość celów i wyjątkowość tej wiosny kończyłem te próby z lekkim uśmiechem. W dodatku zasłużyłem na “złoty” medal w “Recordowej dziesiątce”, którą miałem w marcu pobiec w Poznaniu. W jej wirtualnej odsłonie zająłem 49 m-ce. Teraz czekam aż pocztą “przyjdzie” złoty medal należny pierwszym stu biegaczom.
Lecz to wyjątek, biegi wirtualne nie są moim żywiołem i dlatego w wirtualnym Biegu Powstania startować nie zamierzam, choć od 8 lat biorę udział w jego “realnej” wersji. Szukam wyzwań gdzie będę mógł pobiec na autentycznej trasie, w autentycznej rywalizacji (lub prawie autentycznej), gdzie usłyszę “wystrzał” startera i odbiorę nagrodę od wolontariusza na mecie. Całe szczęście, że jest to możliwe w biegach górskich.
W tym roku plany były naprawdę ambitne. Zakwalifikowałem się na maratony do Bostonu i Nowego Jorku. A zamiast tego będą Gorce i Krynica. I już się nie mogę doczekać ! Gorce, mój trzeci ultra (pobiegnę na 48 km) po niemal sześciu miesiącach przerwy w startowaniu ! To będzie coś. Dlatego tak dużo biegam po lesie i podbiegam Agrykolę. Rekordu prędkości nie będzie ale będzie satysfakcja z obecności, walka bez usprawiedliwiania się mocnym, koronawirusowym “alibi”. A potem Krynica. Krynica podwójna, bo rozgrywana w terminie przełożonego Maratonu Bostońskiego. Choć mam nadzieję pobiec go w przyszłym roku nie odmówię sobie przyjemności pokonania trasy w tym dniu i wysłaniu wyniku do Bostonu. Otrzymam medal, wyjątkowej, covidowej edycji, koszulkę i pewnie jeszcze jakieś drobiazgi. To możliwe tylko dla osób zakwalifikowanych na prawdziwy Boston. Jakoś łatwiej mi będzie “przeboleć” kwaterę nad oceanem, z której musiałem zrezygnować i bilety lotnicze, na których zwrot czekam czwarty miesiąc...Za jednym razem “pokonam” dwa maratony :-) Biegnąc przez Muszynę i Tylicz będę jednocześnie myślami na ulicach Bostonu. Choć oczywiście mam nadzieję trafić tam również realnie. Podobnie jak do Nowego Jorku. Jakie to wszystko nieprzewidywalne: miał być tłum, amerykański gwar i światła wielkiego miasta a jest las, zapach traw i spotkanie z łosiem. Ale czyż można tego nie docenić ?
Wkładam więc moje nowe, trailowe buty i idę na spotkania do lasu. Jeszcze niespełna cztery tygodnie a spotkam się z ludźmi pełnymi pasji w Gorcach a kto wie może ścieżkę przetnie mi również salamandra...

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


paulo (2020-07-06,17:57): We wszystkim odkrywasz piękno 🤗 Cudowne podejście do pasji Niech Ci się wiedzie w Gorcach i Krynicy!







 Ostatnio zalogowani
kostekmar
08:47
BemolMD
08:27
chris_cros
08:25
michu77
08:13
bobparis
07:58
Admin
07:47
Ryszard N.
07:11
kos 88
06:46
jaro109
06:25
biegacz54
06:20
schlanda
05:26
Piotr Fitek
02:04
BuDeX
00:12
mariuszkurlej1968@gmail.c
23:22
fit_ania
23:21
Świstak
22:54
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |