2019-02-20
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| TR 1 - Bliżej mi do kuli śniegowej (czytano: 923 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: Instagram: dreams_runner
Właściwie każdy nowy dzień każdy nowy tydzień to kolejna szansa. Wyzwanie.
Każdy nowy dzień to również ryzyko. Czy się obudzę ? Czy wstanie ? Czy pobiegnę ?
Czy obejrzę wszystko co możliwe w Internecie i telewizji ? Czy będę tak trwał i patrzył się na migający ekran komputera zastanawiając się czy coś napisać, czy nie zrobić nic.
Myśli tworzą rzeczywistość.
No pain No gain.
Niemożliwe nie istnieje.
Mógłbym tak mnożyć złote myśli z coachingowych podręczników. Jednak w zderzeniu z tą właśnie wspomnianą wcześniej rzeczywistością stają się jedynie hasłami. Same nie robią nic. Mogą i są inspiracją. Mogą stać się katalizatorem działania. Same jednak nie wstaną za mnie rano. Powtarzanie ich na okrągło nie spowoduje, że będę szybciej – lub w ogóle – biegał.
Moja głowa jest zmęczona inspiracją, motywacją i całym tym biegowym, coachingowym gównem.
Moje ciało jest zmęczone sobą. Jest zmęczone biegowym bumem i pytaniami w stylu „Jakie buty wybrać na 100 km trial dla 85 kg mężczyzny, który biega od 6 miesięcy”. Chciałbym po prostu biegać. Wstać rano i pójść pobiegać jak to robiłem 10, 20 lat temu.
Trochę narzekam i się użalam. Patrzę na tych co mają większe problemy i …. I wcale nie czuje się większym szczęściarzem. Jestem jeszcze bardziej zdołowany, że ktoś kto ma o wiele trudniej biega i się tym cieszy.
Nie wiem czy to jest wstęp do tego co miałem napisać. Czy główną rzecz, a to co poniżej to jedynie epilog.
Nie można powiedzieć, że od ostatniego treningu biegowego minęło dużo czasu. Mogę powiedzieć, że od ostatniego startu w zawodach minął już ponad rok, od startu w maratonie minęło kilka lat. Ale przez cały czas trochę się ruszam.
Jednak to historia na inny wpis. Może jakieś podsumowanie 2018 roku.
To czym chciałbym się pochwalić ( oby nie zapeszyć) to pierwszy przepracowany od A do Z tydzień treningowy.
Dlaczego bliżej mi do kuli śniegowej - bo się po prostu najzwyczajniej w świecie toczę, a nie biegnę.
Kiedyś moim problemem była waga 93 kg udało się ukroić z niej 8 kg, co było dużo ale jednak nadal byłem jednym z większych biegaczy na trasie.
Dziś co prawda profil biegacza się zmienił, ale ja w głowie wciąż mam te szczupaki z którymi 10 lat temu startowałem w swoich pierwszych zawodach.
Dziś cieszę się, że przez ten pierwszy tydzień udało mi się zrzucić prawie 2 kg, ale to nawet nie pierwsza warstwa tego czego się trzeba się pozbyć. To dopiero kurz z tej pierwszej warstwy.
Zacząłem od 115 kg.
Teoretycznie by zrzucić 40 kg potrzebuje spalić 280 000 kalorii ! No to czas zacząć.
Pierwszy tydzień zaczął się nietypowo bo od czwartku. Może to i lepiej.
Czwartek: Siłownia OBW KL – 79" + 30 " Bieg na bieżni mechanicznej BM – 3,5 km
( obwód na każdą partię z akcentem na klatkę KL, grzbiet GR, nogi N)
Piątek: Bieg Asfalt: 67" – 9,3 km (12,8 km)
Sobota: Siłownia OBW GR – 93" + Bieg bieżnia elektryczna BE – 3,7 km / 31" ( 16,5 km)
Niedziela: Wolna Planowo
Poniedziałek: Siłownia OBW N 90" + Wioślarz 5 km / 22"
Wtorek: Bieg BE – 70" / 9,7 km ( 26,2 km)
Środa: Wolne
Podsumowanie: Spalone ok. 5000 kalorii / przebiegnięte 26 km / Waga – 2 km
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu paulo (2019-02-21,08:11): też trzymam kciuki za Ciebie :) Nigdy się nie poddawaj ! :) Katan (2019-02-26,14:51): dzięki paulo
|