2018-09-24
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Walka o 3:59 (czytano: 369 razy)
Podnoszę się z kolan. Przeczołgany przez wirusa spoglądam z nutką nadziei na najbliższe dni, tygodnie. Ciągle nie mogę uwierzyć, że właśnie mnie przydarzyła się ta 11-dniowa infekcja. Pewnie jeszcze dwa, trzy dni dłużej by to trwało gdyby nie w piątek rzucenie wezwania osłabieniu i stanięcie do walki na korcie w 30-stopniowym upale. Tak, właśnie w piątek pokonałem fizycznie wirusa. Pomyślałem sobie, że albo teraz albo nigdy. „Przecież nie muszę biegać; wystarczy że trochę się poruszam, powyginam i chyba sobie nie zaszkodzę”.
Okazało się, że ten wirus opanował moją psychikę i głowę, bo nagle wieczorem poczułem się lepiej, a rano w sobotę pozostały jego maciupeńkie skrawki. Stąd decyzja, że nie biegam jeszcze, a pojadę na pływalnię. Skoro już byłem na tej pływalni to postanowiłem sobie przećwiczyć dystans połówki Ironmana w wodzie, czyli 1900 m tak z z biegu po 2-tygodniowym nic nie robieniu. Okazało się, że daję radę. Co więcej, że jeszcze miałem sporo zapasu sił po wyjściu z basenu po 44 min :)
To było kolejnym przełomem w mojej walce z infekcją. Wtedy już wiedziałem, że w niedzielę poddam organizm po 14 dniach nie-biegania właśnie tej czynności. I nie będę się tu rozdrabniał tylko będzie to 20 km. Udało się. Nawet było przyjemnie :) Jedynym mankamentem było tempo. Nie narzucałem go. Po prostu biegłem na tyle, na ile organizm mi sam podpowiadał. W sumie wyszło 5:32/km. Szału nie ma. Nie będzie zatem życiówki 14 października. Będzie za to walka o czas 3:59 o ile kolejny wirus mnie nie dopadnie. Życiówkę odkładam sobie na zaś :) Czyli jeszcze w tym życiu :)
Przeczołgany zatem spróbuję przećwiczyć ten mój organizm jeszcze trochę, bo przecież marzenie 42197 m jest do spełnienia. Czasu mało. Biedna Sansa, 5-kilometrówki na razie odpadają :( Ale po maratonie spróbuję jej wynagrodzić :)
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Hung (2018-09-25,16:31): Wiedziałem, że sobie poradzisz, zaś czasy, to mniej ważna sprawa, bardziej bałem się, jak Sansa to przeżyje. Norek ostatnio niechętnie wychodził na biegi więc musiałem powrócić do małych zachęt w postaci psiej karmy w kostkach. Marco7776 (2018-09-25,18:43): Tenis jest dobry na wszystko :-) Czasem takie 11 dni "głodu" daje dobry efekt. Trzymam kciuki za dobre samopoczucie i zdrowie przed i w trakcie największego maratonu w Polsce ✊ paulo (2018-09-26,07:58): Sansa Marku rzeczywiście była biedna i będzie jeszcze dwa tygodnie :( Niemniej planuję pozostałą jesień i zimę ruszać się razem z nią :) paulo (2018-09-26,08:01): Tenis Marku stał się bramą do nieba :) A odnośnie największego maratonu, to fajnie go mieć pod samym domem :) Nie trzeba daleko wychodzić :) aspirka (2018-09-27,13:12): Siły zdążą wrócić na maraton i na pewno szybko zapomnisz o wirusie, bo nie wart wspominania:-) Będę trzymać kciuki! paulo (2018-09-27,14:53): Agatko, mocno trzymaj :) żiżi (2018-09-29,10:55): Jak już było wspomniane ta przerwa wbrew pozorom może dobrze Ci posłużyć- powodzenia !! paulo (2018-10-01,06:58): Tzn. po tej przerwie świetnie i lekko mi się biegalo ale czy to sie przełoży na wynik 14 pazdziernika? Zobaczymy Pozdrawiam
|