Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [1]  PRZYJAC. [17]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
szczupak50
Pamiętnik internetowy
korespondent biegowy

Arkadiusz Szczupaczyński
Urodzony: 1963-12-15
Miejsce zamieszkania: GRYFICE
38 / 62


2018-06-16

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
XII Bieg o błękitną wstęgę Stargard 2018 (czytano: 616 razy)

 

Kultowy bieg w Stargardzie ( już nie Szczecińskim) niestety na zastępczej trasie z powodu remontu drogi.
Jedziemy busem 8 osobową grupką - darmówka przejazd - prezent od gminy.
Jadę trochę z musu. Od marca prześladuje mnie kontuzja dwugłowego uda.
W spoczynku i na normalnych obrotach jest dobrze i nie boli. Przy prędkościach maksymalnych ból zdrowo daje się we znaki i utrudnia bieg psując fun.
Zwykle po 5 km muszę zwolnić i człapię się do mety .
Mam małą depresję, przestałem już mieć radość z zawodów i tydzień temu udałem się wreszcie do rehabilitanta.
Wizyta trwała ok. godziny. Najpierw rozgrzewałem się na rowerku, potem badanie nie tylko chorej nogi, następnie ćwiczenia wzmacniająco - rozciągające moich ud. Po drodze były też pomoce naukowe i wykład z fizjologii. Nie było łatwo zsynchronizować odpowiednią postawę, ułożyć kolana i jeszcze pamiętać o nierobieniu kociego grzbietu. Poprawę obiecał po 2 miesiącach codziennych ćwiczeń. Masakra i nudziarstwo! W życiu nie byłem ani razu na siłowni, bo zbyt monotonnie i nie na mój szybki temperament. Mam jednak motywację i ćwiczę. Czego się nie robi dla endorfin. Przy okazji dowiedziałem się , że nieprawidłowo stawiam stopy na zewnątrz. Ale też uzgodniliśmy zgodnie, że nie będę zmieniał techniki biegu na sarenkową, bo wszystko może mi się posypać.
W tygodniu zauważyłem, że już nie czuję dyskomfortu w udzie w trakcie treningu.Może jakoś to będzie na zawodach. Przed 2 tygodniami odcięło mnie na 8 kilometrze na biegu Mrzeżyno - Trzebiatów i siłą woli dobiegłem załapując się na banknot 50 złotowy.
Najlepsza z żon dowiozła mnie bez szemrania na busa ( wcześniej byłem sponsorem jej nowej komórki, co rokuje również dobre przyjęcie pod dach po powrocie).
Trasa w Stargardzie trzy pętlowa, asfaltowa, w dzielnicy przemysłowej z dala od centrum co niestety wiązało się również z małą ilością kibiców.
Biuro zawodów dobrze zorganizowane, bez kolejek. W pakiecie suchy prowiant i koszulka z długim rękawem. Czip w numerku startowym 643 - suma dwóch ostatnich cyfr ma gwarantować powodzenie. Kiedy moi ziomkowie zwiedzali trasę ja zaliczyłem regeneracyjną drzemkę w busie ( to teraz taki hit sportowy piłkarzy).
Przebieram się w klubowy strój + adidasy z dziwną podeszwą , która gwarantowała życiówki w zeszłym roku ( to chyba trochę zaklinanie rzeczywistości z mojej strony).
Przepatrzyłem w biurze zawodów listę startową pod kontem konkurencji i ujrzałem szansę na 3 miejsce.
Już na starcie jeden z pretendentów do podium zdradził brak formy i deklarował 45 min.
Strzał, stoper i ruszyli. Posiadam tylko tzw. zwykły sportowy zegarek bez GPSa, więc orientuję się w kwestii swojego tempa na równych kilometrach, o ile organizatorzy raczą je oznaczyć, a ja nie zapomnę na starcie uruchomić stopera.
1 kilometr 3:50 - jak zwykle za szybko, potem dłuższy podbieg, a dalej trzymam już równo tempo 4 min. na kilometr. O dziwo mój dwugłowy zachowuje się przyzwoicie i nie daje o sobie znać. Start o godz. 21:00 gwarantuje brak słońca i niższą temperaturę. Niestety na trasie tylko 2 razy wodopój. Od 6 tyg. w województwie susza to i nawet po biegu brak pryszniców :). Po drodze wymiana uprzejmości z wyprzedzającymi mnie znajomkami, a biegnę przecież tak szybko.
Do 8 km włącznie trzymam tempo 4 min/km, nie zauważyłem 9 km i zmęczony nie kontroluję już czasu.
Na ostatnim kilometrze jest jeszcze trochę mocy więc przyspieszam wyprzedzając kilku biegaczy. Daję się zaskoczyć mecie, która w mojej ocenie przedbiegowej była zdecydowanie dalej za ostatnim zakrętem i trochę zbyt późno było na finisz.
Piękny medal do kolekcji w moim prywatnym muzeum sportu.
Czas znakomity 40:52 - tylko 30 sekund gorszy od życiówki, więc jestem w euforii z powodu wyrehabilitowanej nogi, przy okazji dobrego biegu -wraca mi chęć do dalszych startów.
Za metą arbuzy smakujące wybornie jak ekskluzywne danie. Ręcznik i butelkowana woda muszą starczyć aby doprowadzić się do porządku. Profilaktycznie zabrałem drugą koszulkę klubową. Wchodzę w internet i widzę jej przydatność. Mój 6 bieg w Stargardzie i po raz pierwszy podium - II miejsce w M 55 - to debiut w tej kategorii. Powróciłem z niebytu do zawodowstwa :) - banknot 100 złotowy stał się moim udziałem. Łukasz zaliczył puchar za pierwsze miejsce w samorządowcach ( bez kasy :). Monika i Mariola też na podium. Wysyłam sms-a do żony z obietnicą kolacji na mieście w niedalekiej przyszłości. Na koniec jak zwykle tutaj pokaz fajerwerków.
P.S. Wielkie podziękowania dla mojego uzdrowiciela nogi Krzysztofa S. (ta kropka to RODO )



Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


Ada0628 (2018-06-22,09:05): miejmy nadzieje że za rok wszystko wróci do normy ;)
loniuwielki (2018-06-22,19:17): Brawo







 Ostatnio zalogowani
Wojciech
09:56
Jorgen P..
09:53
biegacz54
09:49
makwi
09:47
Admin
09:42
bobparis
09:26
milosz2007
09:22
platat
08:46
fit_ania
08:46
BemolMD
08:45
kos 88
08:22
42.195
06:23
Grzegorz Kita
23:42
romangla
23:20
Andrea
22:49
Artur z Błonia
22:38
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |