2018-03-18
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Leśna Liga Biegowa - bieg pierwszy. (czytano: 592 razy)
II edycja Leśnej Ligi Biegowej wystartowała pierwszym biegiem na 6 km w leśnych ostępach
za Gosławiem ( urokliwy średniowieczny kościół) w okolicach Trzebiatowa. Spotkamy się jeszcze 3 razy w tym roku: w Dziwnówku ( 10 km ), Popielu ( 5 km ) i Pogorzelicy ( 10 km ). Wszędzie w otoczeniu leśnej natury na przełajowych trasach.
Tydzień wcześniej w kołobrzeskim Biegu Zaślubin 15 st.C i słonecznie- pogoda wiosenna . Zaledwie tydzień później mroźno i tylko bezchmurne niebo ze słonecznymi podmuchami wiatru napawało optymizmem.
Większość szybkiej konkurencji wyjechała na inne zawody lub liże kontuzjonowane rany ,więc nasze trio ( ja, Łukasz i Maciek) ma duże szanse na dobry początek.
Dotarcie na miejsce nie jest łatwe, ostatnie 2 km snujemy się 20 km/h ze względu na stan drogi – Maciek żałuje , że nie wiózł nas tydzień wcześniej Kołobrzegu.
Na miejscu z dala widoczna brama startowa. Biuro zawodów w hubertówce – kominek nieśmiało stara się ogrzać pomieszczenie. Zapisujemy się dopiero tutaj. Ubieramy się na długo, szybka rozgrzewka i startujemy razem z kijkarzami. Trasa nie zachwyca, zwykłe leśne wertepy, płasko, brak górskich niespodzianek, do których przyzwyczaiły nas poprzednie biegi. Na poprzednim biegu
odniosłem kontuzję dwugłowego uda, więc biegnę trochę z pewną nieśmiałością. Nie ma szans na życiówkę, a i trasa nietypowa więc nawet nie włączam zegarka. Na początku trzymam się ścisłej czołówki, potem zostaję z tyłu. Nie stresując się „ pozwalam” wyprzedzić się jeszcze 2 zawodnikom. Biegnę cały czas za Mirkiem, którego wyprzedziłem w Kołobrzegu, ale tutaj na tym sprinterskim dystansie nie mam na to szans. Od 4 km na plecach czuję oddech goniącego mnie zawodnika, który zmusza mnie do maksymalnego wysiłku do samego końca. 7 pozycja obroniona, Mirek 20 m przede mną. Łukasz 3 m-sce i podium ( kontuzja dała o sobie znać). Maciek 9 miejsce ( nie dał się reszcie policjantom). Bieg ukończyło 57 zawodników obu płci. Na mecie drewniany medal nawiązujący do nazwy biegowego cyklu.
W hubertówce regeneracyjne, lokalne ciasta. Bieg tzw. lokalny więc większość zna się choćby z widzenia. Było nawet ognisko, ale nieprzewidująco nie zabraliśmy kiełbasek ( wielka szkoda).
Niedziela niehandlowa to i po drodze też brak zaopatrzenia ( chyba po raz pierwszy przemyciłem dygresję polityczną w blogu).
Zwycięzcy w open nagrodzeni. Może na koniec cyklu jakaś klasyfikacja wiekowa ( to do organizatorów jak będą podpierać się tym tekstem na fejsiku :)
Generalnie podziękowania dla organizatorów dla cennej inicjatywy i wzbogacenia lokalnych biegaczy w możliwość zagospodarowania niehandlowej niedzieli.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Ada0628 (2018-03-27,17:53): Co do pomysłu o kategoriach to może pomyślimy 😉
|