2017-11-11
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| 29 Bieg Niepodległości (czytano: 540 razy)
Od rana pogada nie rozpieszczała, co prawda w Piasecznie nie padał deszcz, ale było zimno i wiał lodowaty wiatr. Ponieważ start biegu głównego wyznaczono na 11:11 na skrzyżowaniu ulic Jana Pawła II i Stawki, był czas na zrobienie o 9:00 5 km na Parkrunie. Przed startem nieprzyjemnie zimno ale później rozgrzałem się dość dobrze i oprócz rąk nic mi nie zmarzło. Załapałem się za jakimś młodym człowiekiem, około lat 12. Do 3 km dochodziłem do niego i przez chwilę miałem nawet nadzieję, że go wyprzedzę, niestety na którymś zakręcie odwrócił się przez ramię i zobaczywszy, że dyszę 5 m za nim zaczął przyspieszać. Ostatecznie wyprzedził mnie jakieś 500 m. W efekcie dobiegłem do mety kompletnie zarżnięty, z czasem 22:57 na miejscu 7. Pogratulowałem młodemu człowiekowi wyniku i powlokłem się do samochodu.
Trochę przemarznięty i przepocony zajechałem do Galerii Arkadia, gdzie wyznaczono parkingi i zaplecze tegorocznego Biegu Niepodległości. Limit 18000 biegaczy został wyczerpany dość szybko, więc na podziemnym parkingu jest dość tłoczno. Przebieram się przy samochodzie i 30 min. przed startem wychodzę na ulicę. Spotykam znajomych, jest trochę czasu na towarzyskie pogaduszki. Pogoda na razie bez zmian przez chwilę zaczyna nawet siąpić drobny deszcz. Na szczęście w tłumie biegaczy jest ciepło jak w ulu. Po odśpiewaniu hymnu państwowego ruszamy falami. Moja grupa jest druga z optymistycznym czasem 40:00-45:00 , ano zobaczymy. Startujemy o 11:20 tradycyjną trasą Alejami Jana Pawła II i Niepodległości do ul. Rakowieckiej, przy SGH nawrót i z powrotem , dwa podbiegi na wiadukt i dwa zbiegi , poza tym płasko. Pogoda się nieco poprawia wieje tylko z boku lodowaty wiatr. Do 3 km biegnę ostro jakieś 4:35 min/km , za pierwszym podbiegiem czuję narastający kryzys. Po mału rozbieram się z czapki i Buffa ale to i tak za mało. Tętno powyżej 165bpm stanowczo za duże. Trochę zwalniam ale tętno cały czas powyżej 160bpm, trudno, nie czuję nic specjalnego tylko narastające zmęczenie. Po minięciu 5 km zawracamy, nie piję wody w bufecie jeszcze zostało około 20 min. szkoda na to czasu.Po minięciu drugiego podbiegu czuję już porządne zmęczenie, znów lekko zwalniam. W międzyczasie pogoda się trochę poprawia, wychodzi zza chmur słońce. Już nie wyprzedzam tylko mnie wyprzedzają. Co można zrobić, cisnę ile mogę. Na 9 km widać już metę. Trochę się mobilizuję ale nie daję rady tym młodym chartom finiszującym sprintem. Ostatecznie finiszuje z czasem 47:46 trochę poniżej oczekiwań na miejscu 3549/15011. Średnie tętno 161 bpm to stanowczo za dużo, tempo 4:43min/km to ciut za wysoko. Zrobiłem co mogłem, pomimo tłoku na trasie dałem z siebie wszystko, nic więcej nie dał bym rady dzisiaj zrobić. Zmęczony wracam do samochodu, nie mam już siły na spotkania towarzyskie. Przed startem zapowiadano, że to będzie najliczniejszy bieg w historii polskich biegów, Ano zobaczymy bo ostatecznie sklasyfikowano 15011 biegaczy a część ludzi na pewno wystraszyła się fatalnej pogody w ostatnich dniach.
Udana impreza i pomimo dużej frekwencji bardzo sprawnie zorganizowana. A za rok 100. rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości, to będzie się działo!
Foto: Maratonczyk.pl
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |