2017-04-03
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Bieg Sokoła (czytano: 369 razy)
Po raz 32 Towarzystwo Gimnastyczne "Sokół" zorganizowało świetny bieg.Moje bieganie na zawodach rozpoczęłam właśnie tym biegiem-do dzisiaj uwielbiam tam jeździć.W tym jednym miejscu skupiają się niemalże wszyscy moi znajomi,przyjaciele. Nie ma chwili "spokoju" bo na każdym kroku ktoś cię zaczepia,ty kogoś zauważasz,by zamienić chociaż dwa zdania w realu.Dla atmosfery,dla klimatu,od samego wejścia czujemy się jak w gościach:).Od paru dni pogoda się nam rozkręcała,wręcz wiosna zamieniła nam się prawie w lato.Przeczuwałam,że może być ciepło(w Bukówcu zawsze jest pogoda),ale aż tak....20 parę stopni toż to biegaliśmy w upale!.Mogłabym powiedzieć,że Panie z Towarzystwa upiekły przepyszny placek,ale trener kategorycznie zabronił mi się objadania przed samym biegiem(foch).Fajne jest też to,że do tej sympatycznej małej miejscowości można(a nawet trzeba)przyjechać z całą rodzinką-,znajdzie coś dla siebie,dla ducha,ba,nawet dla podniebienia.My też zapakowaliśmy się wszyscy do autka i każdy miał wyznaczoną na dzisiaj misję:)))-ja miałam najcięższą!!
Spokojnie,bez przedstartowego stresu(ciekawe,gdzie się podział?)ustawiłyśmy się na starcie ...Ewa,moja wspólniczka do biegania,moja szybkościowa motywacja.Miałam przykazane biec po 4.30 na km i tak też zaczęłam.Pierwsze kilometry to pikuś,w tłumie, wśród zabudowań ,delikatnie z górki to wychodził idealny czas..potem zaczęła się orka pod wiatr,pod górkę-wymagająca trasa.Dodatkowo energii odbierało palące słońce-chyba nie zdążyłam się jeszcze przestawić na bieganie w cieple.Było dziś ciężko.Kibice rekompensowali ciężkie warunki,było ich mnóstwo(nie wyglądali na niezadowolonych,że ktoś im drogi pozamykał,a muszę dodać,że bieg ciągnął się przez całą wioskę).Nakręcił mnie ten bieg ,euforia trzymała mnie długo.Swój zeszłoroczny czas poprawiłam,aż o 1 sekundę!,za to w klasyfikacji poszybowałam znacznie wyżej z 6 miejsca w kategorii na 3.Co mnie zdziwiło,że zabrakło biegających zza granicy(Bukówiec nie przeprowadza badań ).
Pieczątką w tym dniu była mega wata cukrowa,o której marzyłam(bo wiedziałam,że tam będzie)od paru dni-mam określone zapotrzebowanie na cukier i musiałam je uzupełnić,wróciwszy do domu włączyło mi się czyszczenie lodówki,ach i jak tu się pilnować z wagą??
To była niedziela jakich mi brakuje,z rodzinką,spędzoną aktywnie,leniwie(trawka,leżenie,kocyk,słoneczko pieszczące twarz,miłe uczucie ciepła)...takie były chyba kiedyś niedziele?
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu snipster (2017-04-03,11:08): wata w nagrodę... wypas :) dawno waty nie jadłem ;) paulo (2017-04-03,15:11): ja też zawsze będę z sentymentem wracał do moich pierwszych zawodów w Pile :) I czasami też tam pojadę :) żiżi (2017-04-05,09:25): Paulo jest to jakiś epizod w życiu-dla mnie wielka zmiana-na dobre:) żiżi (2017-04-05,09:25): Piotr mega wypas a jeszcze większa była sama wata-za rok zapraszam:))
|