2016-10-20
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Dzienniczek treningowy – Tydzień 41. (czytano: 456 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: https://www.facebook.com/MaciejMalecki/photos/a.1501322780082895.1073741828.1501266773421829/180580
Po mocnym powrocie z do treningów (40 tydzień objętość 77 km w tym trzy treningi jakościowe) postanowiłem dać trochę luzu organizmowi. Zwłaszcza, że w sobotę miałem w planach leśne ściganie się.
Poniedziałek poświęciłem wolnemu bieganiu w tempie konwersacyjnym. To są obecnie moje ulubione treningi, mogę na siebie wrzucić kilka warstw ubrań i nic mi nie przeszkadza nawet padający deszcz ;-) Po zakończeniu 19 km pętli, przyszedł czas na krótkie rozciąganie i do domu.
Wtorek był dniem dla ambitnych po krótkiej rozgrzewce zmierzyłem się z 12 odcinkami po 500 metrów w przerwie też 500 metrów. Takiego biegania z kolei nienawidzę, po prostu boję się że gdzieś tam w połowie zabraknie mi sił i będzie po treningu. A jeśli chodzi o kontrolowanie tempa, czyli wolne początki i mocne finisze no to jeszcze jest trochę nauki przede mną. Średni czas odcinków wyszedł 1:35 min ale poszczególne splity miały rozstrzał pomiędzy 1:31, a 1:37 min :D.
Wieczorem jeszcze wizyta u Damian Baran – fizjoterapeuta, który nie miał litości i ledwo co dotarłem do domu.
Środę poświęciłem na regenerację, nogi były ciężki i trochę zakwaszone. Szczerze nie miałem ochoty nawet myśleć o bieganiu.
W czwartek wybrałem się na godzinny bieg w spokojnym tempie, trochę chciałem nogi przewietrzyć i zrobiłem 6 mocniejszych kilometrów wyszły po 3:48 min/km. Noga sama się kręciła, a po biegu byłem naprawdę dobrej myśli odnośnie soboty. Teraz tylko nie schrzanić regeneracji.
W piątek leżałem i nic nie robiłem, myśląc już tylko o sobotnim biegu.
O sobocie pisałem już tutaj - https://www.facebook.com/MaciejMalecki/photos/a.1501322780082895.1073741828.1501266773421829/1805317413016762/?type=3&theater
W niedzielę miałem ciężkie nogi i obolały żołądek w związku z tym wybrałem się na wymagający trening chodzenia z żoną po sklepach z ubraniami ;)
Tydzień zamknąłem z wybieganymi 72 km, na ten etap budowania formy taka liczba kilometrów jest dla mnie optymalna. Nie chciałbym przekraczać 80 km, na wiosnę popełniłem błąd drastycznego zwiększania objętości wybieganych kilometrów i skończyłem kontuzjowany.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |