2016-07-14
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Rok w plecy (czytano: 1046 razy)
Nie ma się czym chwalić. Rok w plecy. Króluje zero matematyczne . Totalne zero ! Prawie zero treningów, zero startów, zero czasu, zero motywacji, zero chęci, zero formy a wszystko przez pracę, która była tak nieciekawie ułożona w tym i ubiegłym roku, że nie dawała mi najmniejszej szansy na regularne treningi. Ba ! Czasami nie dawała mi szansy na żadne treningi ! Mój trener triatlonu zapytał mnie kiedyś, czy coś robię i czy biegam. Odpisałam mu JAK wyglada mój przecietny dzień a równocześnie zapytałam GDZIE on by tu zmieścil tening. Przyznał,że nie da rady........
Przecietny dzień: pobudka o 5:30, wyjazd do pracy za Poznaniem. Powrót i przejazd do drugiej pracy, powrót po południu, przerwa godzinna na kawę w biegu, bo na obiad już czasu nie starczało lub szybkie zakupy czy odkurzenie mieszkania i kursy wieczorne do 20:30. Powrót 22:00. Zapraszam na trening po takim maratonie !
Jak popatrzę na siebie sprzed roku to jakbym patrzyła na kogoś obcego. To nie ja. Aż mi trudno uwierzyć, że miałam taką świetną formę rok temu, że zrobiłam ¼ triatlonu, że biegałam półmaratony i wydawało mi się, że mogę wszystko. Teraz nic nie mogę. Spadłam z wysoka na beton. To boli a powrót do formy będzie bolesny. Takiej formy już nie wypracuję, bo to długo trwa. Nie żebym kompletnie nic nie robiła przez ten rok bo jak tylko była możliwość to spiningi i pływanie ale zero biegania. I tylko dwa półmaratony w tym roku. Poznański i Weteranów w Murowanej. Nie planuję innych.. Nawet chciałam napisać tradycyjnie recenzje ale zabrakło mi czasu. To nie wymówka serio. Dwa skrajne biegi, ten pierwszy w deszczu, inną trasą, z której niewiele pamiętam spod daszka i spływajacych strug wody. Pamiętam za to ogromny 11 tysieczny tłum. Ten drugi skrajnie duszny i upalny, kameralny jak zawsze. W tym pierwszym biegło sie super w tym drugim już nie. Ścianę miałam pod koniec gdy przestało mi się chcieć biec, bo nie tyle byłam odwodniona, co wypociłam wszystkie elektrolity i nie miałam siły. Ledwo zawiozłam się do domu a potem piłam hektolitrami sok pomidorowy. Czemu ???? Odpowiedź prosta, bo ma pierwiastek oznaczony na tablicy Mendelejewa jako K czyli potas. Widać tego mi w szczególności zabrakło. O ile po Poznańskim HM jeszcze mi się chciało, tak po Murowanej odechciało mi się kompletnie. Od dawna wyznaję zasadę, że bieg niekoniecznie musi być przyjemnością, bo czasem to ciężka praca, ale przynajmniej nie męczarnią a taki był ten ostatni. Tym bardziej mnie to denerwuje, bo mam sentyment do Murowanej. Narazie nie biegam i zastanawiam sie CO DALEJ ????? Czekam na odpowiedź a w między czasie pokonuję kolejne kilometry w wodzie lub na rowerze.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora jacdzi (2016-07-14,22:33): Kurcze, a z ta praca to przypadkiem nie przesadzasz? Moze trzeba z czegos zrezygnowac? Szkoda zycia! paulo (2016-07-15,07:51): Fajnie , że wróciłaś :) Wróć też w pełni do aktywności fizycznej. Skoro masz w tym roku dwa półmaratony "zaliczone" to nie jest tak źle :) Nikt z biegu nie robi półmaratonów, no chyba że jest się Nurinką :) Nurinka6 (2016-07-15,16:53): no chyba że jest się Nurinką :) uwielbiam cię Paulo za ten trafny i dowcipny komentarz ! tak naprawdę było ! Nurinka6 (2016-07-15,16:54): święta racja ! szkoda życia ! Namorek (2016-07-19,22:34): Tylko dwa półmaratony - no proszę . Ja nawet z 10 km mam mały kłopot a o połówce na razie mogę zapomnieć - czyli reasumując Twoja forma nie taka znowu słaba . A zajęcia cóż jeżeli lubisz to co robisz to OK . Jeżeli nie to masz kłopot :-( Nurinka6 (2016-07-20,14:46): z dycha masz kłopot ? ej ! nie wierzę ! a o pracy szkoda gadać...
|