2016-03-01
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Najgorszy bieg w życiu? (czytano: 2064 razy)
Tuptałem sobie kilometry w himalajskiej zawierusze i w pewnym momencie zadałem pytanie w myślach:
Co musiałoby się stać, żebym przyjechał na start biegu i uznał, że startowanie jest zbyt niebezpieczne, trasa zbyt trudna etc.???
Rzecz działa się 13(!).04.2013 w Legionowie. XXI Biegi Przełajowe o Puchar Prezydenta Miasta Legionowa. Start i meta na leśnej polanie przy ulicy ZAKOPIAŃSKIEJ- już to powinno wzbudzić podejrzenia. Polana byłą polanką, w zasadzie polaneczka z niewielkim parkingiem...parkindźkiem...parkinguniem. Biegi dla dzieci, młodzieży i dorosłych.
Ale przypatrzcie się zdjęciu. Co te małe dziewczynki mają pod nogami?
Śnieg, wodę, błoto, wystające korzenie, opadłe gałęzie- wszystko to było. Start biegu był początkiem walki o przetrwanie. A sam bieg, biegiem nie przełajowym, a survivalowym. Stu chłopa ruszyło w las i cała zawartość ściółki leśnej wyleciała w powietrze. Umorusane twarze biegaczy coraz bardziej przekonywały, że są zawodowymi górnikami dołowymi, a nie biegaczami- amatorami, którzy są tutaj dla przyjemności i za tą przyjemność zapłacili. Istny armageddon.
Zbliżyliśmy się do natury bardziej niż byśmy chcieli. Jedni wybierali drogę "na rympał", czyli brodzenie w kipiszu na środku trasy. Druga grupa chciała być sprytna- wybrała przedzieranie się przez labirynt drzew z boku głównej ścieżki. Wydaje się, że pierwsza grupa wyszła na swoim działaniu lepiej- biegli szybciej i bardziej zaznali zalet biegów podobnych do dzisiejszych Runmageddonów.
Kalafior w butach nikomu nie przeszkadzał. Stworzyła się specyficzna atmosfera biegowego święta- bez nastawienia na czystą rywalizację sportową, a na przyjazna interakcje z innymi biegaczami. A momentami była ona potrzebna przy pokonywaniu kolejnego rowu z wodą.
Trasa liczyła dwie pętle. Przy nawrocie nie obowiązywały żadne zasady. Tradycyjny ruch prawostronny zamieniliśmy na postmodernistyczny chaos. Zmiana pasów ruchu nie była sygnalizowana. Krótko mówiąc; żadne zasady nie mogły rządzić tą masą ludzi.
Wszystko co dobre szybko się kończy. Po godzinie, dwóch minutach i czterdziestu dziewięciu sekundach wróciłem do rzeczywistości. Tego dnia dowiedziałem się wiele. Po pierwsze, wozić ze sobą cały ubiór startowy na zmianę. Po drugie, czerpać przyjemność z biegania nawet wtedy kiedy obiektywnie wszystko jest źle. Po trzecie, jak smakuje podlegionowskie błoto.
Po biegu był grochówka i z tym smakiem pozostałem do końca dnia.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu michu77 (2016-03-01,14:35): Zdecydowanie polecam więcej takich biegów przełajowych/crossowych...Wiadomo, że w zimę czekać nas może najlepszym wypadku błoto, a poza tym śnieg, lód itd. Obserwuje często, że dzieci dają radę :P
|