2016-01-08
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Chaos decyzyjny (czytano: 679 razy)
Pocz±tek roku, za mn± dopiero pół sezonu biegania. Jesieni± czułem się jak etiopski zawodowiec, zapisywałem się na co popadnie, teraz próbuję być m±drzejszy i planować starty z wyprzedzeniem. Chcę mieć przyjemno¶ć z biegania, nie chcę w połowie wrze¶nia obudzić się której¶ soboty z poczuciem "ojeeeej, zapisałem się to już pójdę , ale strasznie mi się nie chce". No i niebagatelny jest tez motyw finansowo - organizacyjny. Medale s± fajne, ale każdy bieg to tak naprawdę dzień wył±czony z normalnego funkcjonowania dla całej rodziny, trzeba dojechać, czasem jest jaki¶ bieg dziecięcy, więc trzeba być wcze¶niej albo zostać dłużej. I te nieszczęsne złotówki na drzewie nie rosn±, a koszulek pami±tkowych już mam wystarczaj±c± ilo¶ć.
Mam problem, co wybrać ze zbyt bogatej palety możliwo¶ci.
Będzie wiosn± półmaraton w Warszawie, będzie drugi jesieni±, ale jeszcze nie wiem gdzie. Może Łowicz? Będ± ze trzy "dziesi±tki". Będzie na pewno Lesznowola i Bieg Dyni, i będzie Bieg Tomasza Hopfera w Konstancinie. I jeszcze się marzy, o ile będzie w tym roku, przełaj w Swaderkach. I kilka innych biegów. I pobiegałbym w rodzinnym Toruniu. I do Krakowa się wybrał.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |