2016-01-05
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Debiut w roli chomika (czytano: 102 razy)
Pierwszego biegania po bieżni mechanicznej trochę się bałem. Teoretycznie prosta sprawa - biegnie się, i już, z t± różnic±, że to grunt jest ruchomy, a ja pozostaję w miejscu.
Przy kilkunastostopniowym mrozie jako¶ nie miałem ochoty dreptać dookoła osiedla, więc w końcu złożyłem wizytę w lokalnej siłowni.
Po wstępnym przeszkoleniu, który guzik do czego służy - ruszyłem. Na drugim kilometrze "biegu" byłem już mokry i zasapany - a to przez mizern± wentylację w pomieszczeniu i temperatury znacz±co wyższe niż te, w których biegałem przez ostatnie kilka miesięcy.
Wielk± zalet± "chomika" jest to, że jak się ustawi tempo, to trzeba je trzymać, stałe i równe. I można sobie dodawać i ujmować prędko¶ci wedle uznania. No to postanowiłem wykorzystać okazję i zrobiłem bieg z łagodnie narastaj±c± prędko¶ci±. Co 300 metrów - jedno kliknięcie. Ostatni kilometr wyszedł mi w tempie około 4:40/min. A po zej¶ciu z bieżni @@ miałem @@ takie @@ zawroty @@ głowy. Dobrze, że obok był jaki¶ fotel, to padłem na minutę. Nie wiem, czy od przeszarżowania, od zaduchu, czy to błędnik zwariował.
Następnym razem zacznę nie od 5:45/km, a od razu od 5:15/km i będę dokręcał ¶rubkę rzadziej.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |