2015-08-24
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Polska jest piękna! Półmaraton Wałbrzyski i walory edukacyjno - poznawcze biegania. (czytano: 325 razy)
Udało się. Kolejny półmaraton za nami. Trzeci z pięciu, które wybrałam sobie do Korony Półmaratonów i szósty w tym roku ogólnie. W planie jeszcze trzy.
Ze wstydem przyznaję, że kiedy wybierałam Wałbrzych na miejsce jednego z naszych startów miasto to jawiło mi się jedynie jako czarny punkt na mapie, gdzieś w zachodniej części kraju, bliżej nieokreślonej i zupełnie nijakiej. Gdyby nie Korona - taka prawda - nie spojrzałabym nawet w tym kierunku. Oświecenie przyszło wraz z poszukiwaniem noclegu. Albo raczej dzięki niepowodzeniu w znalezieniu czegokolwiek w Wałbrzychu. Przeszukiwane na prędce portale noclegowe informowały o braku tanich noclegów w mieście i chcąc nie chcąc, nie mając takiego zamiaru - wylądowaliśmy w Jedlinie Zdroju, choć o miejscu tym nigdy wcześniej nie słyszałam. Na zbiorcze zapytanie przyszła oferta noclegowa i oto jesteśmy w domu! Rzut oka na zdjęcia, mapy, okolice i decyzja, że warto pojechać już w piątek.
Sobotnie przedpołudnie spędzamy na spacerach, poznawaniu otoczenia i najbliższych atrakcji - a tych w okolicach nie brakuje. Aż żal, że mamy tutaj do spędzenia tylko jeden dzień!
Zaczynamy od spaceru po samym uzdrowisku - jest cicho, spokojnie - miła odmiana po tygodniu pracy. Oglądamy park, Dom zdrojowy, zabytkową remizę, mijamy park linowy z torem saneczkowym i ścianką wspinaczkową. Całą miejscowość obchodzimy mniej więcej w ciągu godziny :)
W dalszej kolejności udajemy się do Pałacu Jedlinka z 1600 - 1615r. Wnętrze niestety było zamknięte, zatem nie udało nam się zajrzeć do środka. Nie weszliśmy również do znajdującego się obok browaru, zadowalając się obejrzeniem pałacu z zewnątrz. Mimo to warto tu zajrzeć. Na dziedzińcu przed pałacem znajduje się wspomnienie po Czerwonym Baronie – historię niemieckiego lotnika Manfreda von Richthofen, asa z okresu I wojny światowej warto obejrzeć w filmie Czerwony Baron (tytuł oryginalny Der Rote Baron, 2008, reż Nikolai Müllerschön). Polecam! A kto chce zajrzeć do wnętrza czerwonego myśliwca niech zajrzy do Jedlinki.
W drugiej części dnia pojechaliśmy do Wałbrzycha. Czy wiedzieliście, że znajdujący się w Wałbrzychu Zamek Książ - trzeci pod względem wielkości w Polsce - to jeden z największych zamków Europy? A, że tutaj właśnie spędziła znaczną część życia Księżniczka Daisy (do tej pory kojarząca mi sie wyłącznie z Pszczyną)? A o hipotezie, zgodnie z którą w tym miejscu miała powstać kolejna kwatera Hitlera? Wiedzieliście? Nie? To już wiecie!
Po zwiedzeniu zamku (zajęło nam to około 3 godzin) pojechaliśmy odebrać nasze pakiety startowe. Przy wjazdach do centrum miasta, praktycznie od każdego kierunku widoczne już były tabliczki ze strzałkami kierującymi przyjezdnych biegaczy do Biura Zawodów. Na miejsce trafiliśmy zatem bez trudności, a że byliśmy jeszcze pół godziny przed otwarciem także ze znalezieniem miejsca parkingowego nie było problemu. W pakietach startowych zestaw ulotek, koszulka i...ciekawostka - pasta do zębów :) Numery imienne z przymocowanym chipem. Jesteśmy gotowi, czas zatem na obiad - trzeba doładować węglowodanów przed jutrzejszym wysiłkiem.
XVI Toyota Półmaraton Wałbrzych okazał się strzałem w dziesiątkę. Organizacja godna podziwu, zaplecze świetnie przygotowane, oznaczenia, parkingi, toi-toie, strefy biegaczy, masaże, makaron i drożdżówki na uzupełnienie kalorii.
Trasa trudna. W zasadzie nic płaskiego - całość stanowiły otaczające centrum miasta trzy pętle składające się z wbiegu i zbiegu. Pod górkę walczyłam z zadyszką, na zbiegu cierpiały kolana - ale dotrwałam. Nie podchodziłam i starałam się uśmiechać do kibiców. Bo kibice stanowili w Wałbrzychu serce imprezy! Dziękuję - byliście wspaniali i niesamowici.
Bieg ukończyłam z czasem netto 01:49:55 jako 13 w mojej kategorii wiekowej i 48 kobieta ogółem. Jak na 275 startujących lokata całkiem satysfakcjonyjąca. Pierwszą piątkę obstawiły: Ukrainka - z szalonym czasem 01:13:28, za nią trzy Kenijki i jeszcze jedna Ukrainka. Pierwsza Polka z czasem 01:27:21 zajęła dopiero szóste miejsce.
W klasyfikacji OPEN w biegu na 21,0975 km sklasyfikowano 1419 zawodników i 283 w biegu towarzyszącym na dystansie 7 km. Organizatorzy cieszą się tym frekwencyjnym sukcesem, odnotowując rekordowy wzrost w stosunku do lat wcześniejszych i już zaglądają w przyszłość. Trasa ciekawa, ma jednak swoje ograniczenia i sądzę, że bez szkody dla komfortu biegaczy więcej niż 2.000 osób nie przyjmie. Mimo, że chętnych raczej nie zabraknie. Organizacja wzorowa, miasto pięknie położone, samochód dla szczęśliwca. Jeśli więc jeszcze tu nie byliście - warto w Wałbrzychu pobiec chociaż raz.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu DamianSz (2015-08-24,18:02): Nie biegłem jeszcze w Wałbrzychu, ale biegłem w tym roku połmaraton w Jedlinie Zdroju i też mile wspominam to miejsce. Nie wspomniałaś o najdłuższym tunelu kolejowym w Polsce o dł. 1420 m o ile dobrze pamietam. Jest w trasie półmaratonu. Zamek Ksiaż mnie osobiście zawiódł, choć otoczenie rzeczywiście robi wrażenie to w środku pustki. W Pszczynie akurat na odwrót ;-) DamianSz (2015-08-24,18:04):
Aha i zgadzam się - Polska jest piękna !!! A bieganie daje nam możliwość jej głębszego poznania. ksiezyczka (2015-08-25,08:38): No właśnie :) O Półmaratonie w Jedlinie powiedziano mi na miejscu i słyszałam, że trasa wiedzie przez ten właśnie najdłuższy w Polsce tunel.
|