2015-07-28
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Gorące lato biegowe (czytano: 1200 razy)
1. W Hiszpanii miałem farta. Mieszkanie znajdowało się blisko miejsca, w którym Pireneje schodzą do Morza Śródziemnego. Niedaleko był też szlak R 11, który prowadzi przez całe Pireneje, a zaczyna się na przylądku de Cap de Creus - najbardziej wysuniętym na wschód na Półwyspie Iberyjskim. De Cap de Creus to także park narodowy - pagórkowate pustkowie, dość suche, pełne form powulkanicznych i karłowatej zieleni. Aż chce się tam biegać... Ale gdy pani z informacji turystycznej w El Port de la Selva, gdzie wynajmowaliśmy mieszkanie, powiedziała mi, że na de Cap de Creus jest 16 km w jedną stronę, wiedziałem, że ciężko będzie zrobić wycieczkę tam i z powrotem. Za szybko robi się tam gorąco, a po udarze cieplnym (kiedyś w Turcji) bardzo uważam na upały.
Pewnego poranka wybrałem się na rekonesans w tamtą stronę. Zostawiłem daleko za sobą morze, plaże, miasteczko. Na wszelki wypadek pobiegłem w pełnym rynsztunku: z plecakiem z zapasem wody i żeli energetycznych.
Było nie tylko pięknie, ale i wyjątkowo chłodno, nawet mżawka się pojawiła. W taką pogodę biega się świetnie. Planowałem dwie godziny, potem trzy, ale gdy zobaczyłem na drogowskazie, że na de Cap de Creus jest już tylko godzina pieszo, zrozumiałem: mam szczęście, trafiłem na okno pogodne umożliwiające dotarcie do celu.
Dobiegłem, czy może raczej doszedłem do końca przylądka, po skałach, w niesamowitym krajobrazie i pustce, bo pogoda zniechęciła ludzi do wycieczek.
W drodze powrotnej upał wrócił. Ale byłem już tak blisko bazy, że dałem radę wrócić bez żadnych niepożądanych sensacji. Wycieczka zajęła prawie 5 godzin.
Dwa razy zrobiłem też świetną dwudziestkę El Port de la Selva - Llanca i z powrotem. Wzdłuż wybrzeża, pełno krótkich podbiegów i zbiegów, z rozmaitą nawierzchnią: od asfaltu poprzez plażę, deski, kamienie, trawę, ziemię po skały. Na plaży schłodziłem się pod prysznicem. W Llancy zrobiono mi zdjęcie widoczne przy tym wpisie (trasę mam za plecami).
2. Obóz biegowy Biegaj w Karkonoszach zorganizowaliśmy po raz trzeci. Znowu w Jakuszycach, z Darkiem Kruczkowskim jako trenerem. Znowu przyjechali świetni ludzie, częściowo ci sami, co w ubiegłym roku. Atmosfera była kapitalna! Darek trochę nas oszczędzał, by nas nie zajechać przed startem w Wielkiej Pętli Izerskiej. W sierpniu szykujemy kolejne turnusy. Tygodniowy jest pewny, na czterodniowy jeszcze musi się ktoś zgłosić.
Na tygodniowy zgłosiły się same panie. Kadra to na szczęście sami panowie, więc siły się wyrównają.
3. Wielka Pętla Izerska - dwie minuty szybciej niż w 2014. Początek ostrożny, potem dość szybko pokonałem podbieg na Samolot. Może nieco za szybko, więc na końcowych, zbiegowych kilometrach nie było łatwo.
WPI to efekt wielkiej pracy entuzjastów biegania z Towarzystwa Sportowego Regle z Darkiem Kruczkowskim na czele. Ludzie czują ich pasję, dlatego WPI cieszy się ogromnym powodzeniem.
4. Po obozie dwa dni odpoczywałem, po czym wybraliśmy się z Robertem na rekonesans przed Maratonem Karkonoskim. Wmaszerowaliśmy, przy cudownej pogodzie, na Śnieżne Kotły i zbiegliśmy tą samą trasą. Na prostym już i dość łatwym odcinku przed stacją pośrednią kolei linowej na Szrenicę zaliczyłem mocną glebę. Krew się polała, biegacze spotkani na trasie opatrzyli mnie, nie mogłem zginać nogi. Minął tydzień, jest znacznie lepiej, ale jeszcze nie wróciłem do biegania. Karkonoski za cztery dni, myślę, że będę w stanie wystartować. W górach trzeba być bez przerwy skoncentrowanym i patrzeć pod nogi.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Dawid KKB (2015-07-28,17:05): Wystarczyło "wugooglować" miejsca które podałeś we wpisie, by zżarła mnie zazdrość, że masz za sobą wycieczki biegowe w tak pięknych miejscach :)
Pozdrawiam! :) kokrobite (2015-07-28,17:19): Pozdrawiam! I źyczę również wycieczek w fajnych miejscach ;-) aspirka (2015-07-29,10:46): Ja to bym tam jeszcze zanurkowała...¡Bella Catalunya! snipster (2015-07-29,11:08): Tej Hiszpanii to zazdraszczam ;] kokrobite (2015-07-29,14:32): Aspirko, było nurkowanie z rurką! W cudownych, odludnych miejscach, gdzie popłynęliśmy z córeczką na motorówce. Ola polubiła skakanie do morza ze skał :-)
|