2015-04-10
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| >Święta< tradycja... (czytano: 2584 razy)
Polski sposób świętowania Wielkanocy jest doprawdy kuriozalny.
I bardzo niekorzystny dla kobiet!
Bo jak on wygląda?
Ano najpierw mamy porządki – rzecz sama w sobie potrzebna i pożyteczna. Zwłaszcza po zimie.
Czas pozbywania się zimowych naleciałości, zmywania z okien zimowego dymu, by móc przez te świeżo umyte okna oglądać, jak wiosna budzi się do życia.
Czas chowania zimowych okryć i butów, wyjmowania i odświeżania wiosennych – rzecz miła, acz może się okazać, że po zimie jest nas (w obwodach) więcej, niż było na jesieni. Sygnał do pracy nad sobą!
Potem WIELKIE GOTOWANIE I PIECZENIE.
Słowem – kataklizm domowy:)
Domownicy z lekka osaczający człowieka i domagający się coraz bardziej natarczywie ”Daj spróbować!”.
Następnie czas okrutny i bezwzględny, czyli okres „TEGO NIE WOLNO JEŚĆ – TO JEST NA ŚWIĘTA!”. Straszny czas...
A potem przychodzą Święta!
Nareszcie!
Człowiek po tych wszystkich przygotowaniach przedświątecznych czuje się, jak po odprawieniu ciężkiej pokuty, ale Czas Zmartwychwstania nadszedł i wreszcie świętujemy:)
Świętujemy do wypęku.
Najpierw śniadanie wielkanocne (najczęściej przechodzące w obiad). Potem idziemy z wizytą do najbliższych, bądź oni przychodzą do nas – jemy.
W Lany Poniedziałek zaczynamy dzień świątecznym śniadaniem, a potem powtórka z rozrywki dnia poprzedniego – wizyty, odwiedziny, spotkania z rodziną i przyjaciółmi. I znów siedzimy przy stole...
(W międzyczasie oczywiście podjadamy pyszności. No bo jakże nie zjeść kawałka babki, sernika, mazurka, czy tortu? Da się? Nie da się! One nas wabiły swoją urodą i zapachem już czasie „Nie ruszaj – to na święta”.)
Potem dojadamy całe to pyszne jadło, które zostało przygotowane w ilościach niemalże przemysłowych, żeby się nie zmarnowało.
A potem oddychamy z ulgą (zwłaszcza nasze żołądki i wątroby), bo już jest po Świętach i już nie musimy jeść.
W obwodach jeszcze więcej niż po zimie, pryszcze po majonezie, sadełko po białej kiełbasie, szynkach i pasztetach, zgaga po tortach i mazurkach... Sama rozkosz!
I jak to tak – żadnej nadziei?
Jest nadzieja!
Chrystus zmartwychwstał!!!
(I swoją śmiercią naszą śmierć pokonał – jak odpowiadają prawosławni)
PRAWDZIWIE ZMARTWYCHWSTAŁ!!!
I to jest najważniejsze.
PS. W tym roku zrezygnowałam ze "świętej" tradycji i jedzenia przygotowałam dokładnie tyle, ile potrzebne było na DWA DNI Świąt.
Zeszło do zera i nie mam problemu:)
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora (2015-04-11,23:33): BRAWO!
|