2014-09-20
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Przegrupowanie. (czytano: 311 razy)
Skończyłam wreszcie zabiegi w kriokomorze. Chodzenie do Centrum Rehabilitacji upewniło mnie tylko w powszechnie panującym przekonaniu, że nie ma na świecie gorszego stworzenia, niż starzejąca się baba. Miałam przyjemność ze sporą grupką tychże i boziu, co się człowiek naszarpał przez te dwa tygodnie! Obyło się bez ofiar, ale nie wiem co by było, gdyby to trwało jeszcze jeden tydzień.
Może to z mojej strony rasizm. Zwisa mi to.
Młode osobniki jeszcze są głupie, słów im brakuje gdy buźki otworzą, wystarczy dwa dłuższe zdania im posłać i siedzą cicho. Stare baby będą jazgotać, wciskać się w kolejkę i udawać głupie na teksty, że przyszły po mnie, więc co robią przede mną. Nie można normalnie, z kulturą po ludzku nawet do krio wejść? Trzeba koniecznie powiedzieć paru osobom do słuchu, żeby był porządek? no ta, ale to przecież wina Tuska!
Na stole leży rozłożona mapa Solden. Lubię na nią patrzeć.
Zerkam za każdym razem w drodze do/z kuchni, a biegania trochę jest, bo robię kolejne kompoty, nalewki i powidła. Po chwilowym zastoju wyżywam się wśród garów. Zawsze to lubiłam. I efekty tych działań- pysznie uprzyjemniają zimę.
W tym tygodniu idę się zapisać.....
I kto wie, może stanę się właścicielką pewnego granatowego blaszaczka? Och, to byłoby cudowne!
Jeśli nie robię czegoś w kuchni, to robię przemeblowanie w szafie, bo wreszcie udało nam się kupić pojemniki do wszystkich pawlaczy. Postanowiłam w jednym schować wszystkie medale i puchary, ale to będzie osobna historia.
Bawię się też z Łolesem w "nie ma rączek!", a wieczory spędzam truchtając i ćwicząc. Chociaż możliwe, że skoro nie mam już tego cholernego krio, będę mogła to robić rano, tak jest bezpieczniej, mniej szans na dezercję ze zmęczenia.
W pracy głównie czytam (w tym tygodniu 3 książki! sic!) i trochę się nudzę. Głupie godziny pracy utrudniają planowanie treningów.
Np dzisiaj niby mam na 16, myślałam że spokojnie zrobię sobie dłuższy trening, ale nie da się. Jeśli policzę konieczny prysznic, wyjście z psem na spacer i jakiś obiad, plus czas na trening, to się okazuje, że wcale nie mam tyle czasu, ile potrzebuję. Więc znowu będę biegać wieczorem :/
Czego żałuję, to że Franek do nas nie przyjedzie.
Miał być u nas tydzień, ale nie wyszło. Szkoda, na Franciszku akurat mogę trenować szkolenie. Łoles, z racji niedowidzenia i niedosłyszenia, oraz ograniczeń mobilnych, nie nadaje się do takiej zabawy. Może następną razą.
Na zdjęciu: Franciszek.
Autor zablokował możliwość komentowania swojego Bloga |