2014-09-17
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Cel - Maraton Warszawski (czytano: 1347 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: http://www.tduszynski.eu.interia.pl
Zastanawiam się, który z tegorocznych maratonów jest moim docelowym. Chyba jednak Maraton Warszawski. Po pierwsze kończy moje zmagania o koronę maratonów polskich, po drugie cykl przygotowań w ostatnich miesiącach był podporządkowany właśnie temu biegowi.
W tym roku pobiegłem w Dębnie i w Krakowie. W kalendarzu imprez pozostała Warszawa i hmmm… maraton numer 9, wymarzony New York City Marathon. O tym ostatnim, zagranicznym biegu będzie jeszcze czas napisać ;)
Moja forma na początku roku była daleka od ideału. Waga poszła w górę, mniej biegania, więcej boksu, który owszem poprawił koordynację, siłę, zbudował też objętość mięśni, ale nie doprowadził do zbicia wagi, a wręcz przeciwnie. Pierwszy maraton w Dębnie i ten późniejszy o miesiąc w Krakowie, ze względów, do których nie będę wracał (można poczytać na blogu ;)) poszedł poniżej przeciętnej.
Po krakowskim maratonie wziąłem się do pracy. Po raz pierwszy rozpisałem sobie plan biegowy, modyfikując lekko plan Skarżyńskiego i kilka innych dostępnych w internecie. Z grubsza, założenie było takie, by biegać 4 razy w tygodniu. Do końca czerwca i teraz od września biegom towarzyszył dwa razy w tygodniu trening bokserski.
Trening biegowy:
Pierwszy bieg w tygodniu - OBW1 do 10 km potem zamieniony na BNP czyli bieg z narastającą prędkością maks 10 km.
Drugi bieg w tygodniu - interwały - od 4 x 1km (po każdym kilometrze 333m truchtu) do 7x1km w tempie 4:25 kilometr w ostatnim tygodniu.
Trzeci bieg w tygodniu - WB2 - od 6 do 8 kilometrów w tempie od 5:00 w początkowych treningach do 4:45 w ostatnim tygodniu na km.
Czwarty bieg w tygodniu - Wycieczka biegowa/Cross w sumie był to bardziej cross pasywny z większym kilometrarzem od 14 do 34 km.
Testy:
Przez dłuższy czas nie mogłem przyzwyczaić się do 4 dni biegowych w tygodniu. Szybko dopadało mnie i zmęczenie i zniechęcenie. Były też niezrozumiałe fale lepszej dyspozycji i bicia rekordów w mini-testach i dni, w których nie byłem w stanie oddychać i biec jednocześnie. Decydowałem więc o pierwszeństwie oddychania nad bieganiem : )
Pierwszy test w zawodach nie wypadł okazale 10 km - 48:55 - nic specjalnego zważywszy na to, że spodziewałem się biegu w granicach 47:30. Wcześniej na treningach osiągałem ten czas bez problemu.
Uznałem jednak, że pierwsze koty za płoty i trzymałem się planu. Schudłem 5 km, to też pomogło.
Kolejny test Ząbkowice. Perypetie z trzema startami - (opisane w blogu) - i miejsce 54 na 274 zawodników. 16 w kategorii wiekowej. Czas 38:53 - ale niestety nie na 10 km, a 8,6?
W każdym razie wychodziło na to, że idę w dobrym kierunku.
Dzień dzisiejszy, znów problemy z regeneracją. Waga od stanu wyjściowego około 8 kg mniejsza.
Czuję jednak zmęczenie. Od września powróciły treningi bokserskie co przyczyniło się do zakwasów w miejscach, o których zdaje się zapomniałem, że mają mięśnie i mogą sprawiać problemy bólowe. I kurcze waga, delikatnie w górę : ( (Chyba więcej jem, gdy trenuję boks).
Dwa ostatnie tygodnie przed maratonem tapering. Czyli zmniejszanie intensywności, objętości treningu. 2 tyg przed startem 70-75% stanu wyjściowego, ostatni tydzień 50%. Nie rezygnuję jednak z treningów szybkościowych. Pozostawiam interwały do końca, ale w zmniejszonej ilości, to samo z WB2.
Warszawa się zbliża, a ja mam mieszane odczucia. Na dzień dzisiejszy mam wrażenie, że nie dobiegnę do mety. Brakuje świeżości i siły.
Postanowiłem, że wczorajszy trening bokserski będzie ostatnim przed maratonem. Zmniejszy się też długość biegów, więc mam nadzieję, że nabiorę jak to się mówi: „świeżości w kroku” ;) Ostatnie dni to pełny wypoczynek i ładowanie węgli, więc makarony ;)
Istnieje wiele czynników, które mogą wpłynąć na mój bieg w Maratonie Warszawskim, ale mam wrażenie, że przez kilka ostatnich miesięcy zrobiłem wszystko, żeby odbył się on bez bólu i zakończył przyjemnie. Pogoda i inne takie? Cóż… Obym powiedział po maratonie, że byłem w gazie i nic mi nie przeszkodziło ;) Czego sobie i startującym w Warszawie, życzę!
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |