2014-08-21
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| odrdzewianie i dylemat (czytano: 927 razy)
Śmigam już coraz śmielej pod kątem maratonu, przygotowania rozkręcają się, a ja... nie wiem jeszcze w którym maratonie wystartować :)
Jestem niezdecydowany jak przysłowiowa "baba" i to mnie powoli przeraża :p
Jako opcje maratońskie myślałem o:
Warszawa - koniec września - dobra trasa na życiówkę, pogoda może być różna, względnie ciepło. Biegłem raz. Logistycznie łatwy wyjazd do opanowania z jednym noclegiem.
Poznań - drugi tydzień października - trochę pofałdowań, pogoda bardziej jesienna, jeszcze chyba nie było upalnego maratonu w Poznaniu. Biegłem już dwa razy. Blisko od domu (130km), dojazd nawet w dniu startu.
Amsterdam - trzeci tydzień października - bardzo dobra trasa, pogoda raczej jesienna. Logistycznie już trudniej, kłopot z noclegami, podróż pociągiem ok. 9h.
Tu zapisy się kończą dzisiaj (21go), w dodatku jest problem z noclegiem dla jednej osoby...
Przygotowania - tu jestem już po 2 tygodniach, gdzie usystematyzowałem dni i co w jaki dzień robię, oczywiście lekko czasem modyfikując.
Jednego tygodnia długie rozbieganie było w sobotę, drugiego tygodnia (zeszłego) przeniosłem to na niedzielę i rozbiłem na dwa treningi.
Schematy z jednej strony są dobre, z drugiej wprowadzają monotonię i niejako potrafią "zaczarować" organizm pod tylko ten, jeden scenariusz "działań". Pewności w dodatku nie ma, że akurat ten scenariusz będzie pomocny.
Z doświadczenia w Strzelectwie wiem, że lepsze efekty przynosi lekka modyfikacja, czasem jakieś zmiany, zastępowanie i przesuwanie jednostek pomiędzy sobą, jednak łatwo coś w tym momencie popsuć, czasem jest za dużo czynników, które coś mogą zmajstrować. Można się samemu zaplątać.
Baza jednak jaką sobie wymyśliłem jest prosta:
poniedziałek - wolne od czegokolwiek, ew. sauna, ew. gimnastyka
wtorki - stadion - powtórzenia/interwały
środa - luźne rozbieganie - jak na razie las z górkami
czwartek - rozbieganie + drugi zakres w tempie okołomaratońskim - las bez górek
piątek - luźne rozbieganie - jak do tej pory ulica
sobota/niedziela - długie wybieganie + rozbieganie, względnie na odwrót - oczywiście po lesie z górkami ;)
Pierwszy tydzień był ciężki, szczególnie powtórzenia na stadionie czy drugi zakres, w obu przypadkach bebechy i obiad mocno nie współgrały. Drugi był już nieco lepszy, aczkolwiek również z lekkimi problemami z bebechami.
Na razie jednak staram się nie przeginać z uwagi na łydkę, aby trochę zaadoptowała się do obciążeń. Śladu po kontuzji prawie nie ma, jednak czujnym trzeba być i robić wszystko z głową :)
Nie jest sztuką rzucić się na ocean, trzeba z niego jeszcze umieć wrócić, żeby po chwili znowu być w stanie znowu się zapuścić na szerokie wody i z nich powracać.
Jeśli padło słowo ocean...
Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś. Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj.
wciąż mam w głowie te przysłowie Marka Twaina, które łechta moją wyobraźnię i wracam do punktu wyjścia - który maraton wybrać?
Wszystkie moje dylematy są niejako spowodowane jednym - ma to być mój 10 maraton, więc chcę go z przytupem, życiówką, z bitą śmietaną i wisienką, niejako chcę "maratonkę" w skąpej koszuli nocnej z zapiętym jedynie jednym guziczkiem, który czeka na moje dłonie aby dopełnić rozkoszy...
Może się starzeję, jednak magia liczb niejako zawsze mnie trochę ciekawiła i fascynowała, być może od zapatrywania się w kosmiczne rzeczy, stąd te "parcie" na życiową dychę - nie dychę ;)
Rozpisując wszystko na czynniki pierwsze:
Amsterdam niejako rozwiązał się sam.
Wawka byłaby fajna, tylko coś mi w głowie szepce, że to jednak trochę za wcześnie, pośpiech nie jest wskazany. Niby bym zdążył z przygotowaniem, niby jednak... czuję podświadomie jakąś taką niepewność. Może to jakiś Aniołek? ;)
Poznań, hmmm nie czuję go, jakoś nie mam wizualizacji żadnej, brak chemii na start teraz w Poznaniu. Fajny jest, jednak coś jest na rzeczy.
Wpatrując się w powyższe, drapiąc się po głowie natchnęło mnie - wręcz jakiś impuls, a może Frankfurt?
rok temu myślałem o nim...
Trasa - wymarzona na życiówkę Better Your Best – on the world`s second fastest marathon race track!, sporo ludzi, co gwarantuje jak w Berlinie, że praktycznie ciągle będę biegł obok kogoś. Przy ew. wietrze może to mieć znaczenie, czy kryzysie... zawsze można pofedrować psyche i oszukiwać "tylko jeszcze tego jednego przed sobą" ;)
Logistycznie sprawdzam i jest w miarę ok. Pociąg około 8h z przesiadką w Berlinie i przy granicy. Noclegi jeszcze dostępne w hostelach, nawet dla 1 osoby.
Daję sobie czas do jutra, czyli do piątku. Muszę się z tym przespać, przebiec i podjąć decyzję.
Na razie jednak opcja we Frankfurcie bardzo mi się podoba :)
Miałbym kolejne tygodnie na spokojne szlify i pracę nad tempem maratońskim, czy dalsze odrdzewianie pod kątem znoszenia większych prędkości.
Wtedy dopiero takie odwiązanie lin i wypuszczenie się na życiówkowy maraton - ocean - to by było znowu "to coś", co bym rozpamiętywał w zimowe, szare wieczory :)
Achhh...
zjadłbym "gofera" z malinami i polewą toffi, takiego jak nad morzem po dobiegnięciu na plażę... ;)
Wiem, że nic nie wiem :)
PS. finisz w Hali we Frankfurcie... krążą o tym zjawisku legendy - podobno jest przekozacki i jest niczym lądowanie na księżycu :)
Aloha
pl
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu krunner (2014-08-21,15:38): A może Monachium dwa tygodnie przed Frankfurtem ? Z Zielonej to pięć rzutów beretem... ;-) snipster (2014-08-21,15:58): Arku, hmmm w sumie to nie wiem, trochę dłuższa podróż, ja bez samochodu jestem. Termin poznański... pomyślę, chociaż bardziej przemawia do mnie F. Hung (2014-08-21,17:37): "Masz babo placek", dylematy, dylematy, tak źle i tak niedobrze. Moje postanowienie było: żadnego maratonu w tym roku, aż tu nagle, niespodziewana, "propozycja nie do odrzucenia" i pobiegnę maraton we Wrocku, o ile noga mi całkiem nie wysiądzie. Ale brak rozterki kiedy i gdzie, wiadomo tylko Wrocław.
michu77 (2014-08-21,18:46): ...do Amsterdamu ekipa Maniacka wybiera się w przyszłym roku, na jubileuszową edycję... ach ta magia cyfr :P snipster (2014-08-21,23:07): Hung, POWODZENIA życzę :) Wrocek fajny jest, no i taki spontan najczęściej najszczęśliwszy jest ;) snipster (2014-08-21,23:11): Michu, słyszałem, chyba się z Wami zabiorę za rok :P asia75 (2014-08-22,08:52): A może Maraton Silesia 5 października.? snipster (2014-08-22,09:34): nie startowałem jeszcze w Silesii :) ale to prawie na równi z Wawką jest jeśli chodzi o termin... Truskawa (2014-08-23,09:12): Wiesz co, może jednak pomyśl o tej Silesii? :) Może Ci jeszcze jakiś deputat węglowy skapnie? :D (2014-08-23,22:25): proponuje Frankfurt 26 pazdziernika snipster (2014-08-24,07:49): :)) Piotr Fitek (2014-08-24,13:40): heh, a ja wczoraj myślałem, gdzie pobiec swój maraton na życiówkę, i ten Frankfurt zapowiada się bardzo ciekawie do tego :) snipster (2014-08-24,14:06): fakt, jest bardzo ciekawy... :) paulo (2014-08-25,08:47): ciekawe, co wybrałeś ? :)
|