2014-07-03
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Kamil (czytano: 1172 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: http://www.maratonypolskie.pl/mp_index.php?dzial=8&action=8&code=2680
Kamil
Jednym z najbardziej ulubionych pisarzy mojego wieku młodzieńczego był Juliusz Verne. Pierwszą książką jego autorstwa, którą przeczytałem, była „Podróż do wnętrza Ziemi”. Potem były kolejne, które nie były czytane a łapczywie pochłaniane. Była to fantastyka, która po części realizowała się w czasach, w których ja przeżywałem swoją młodość. Lot na Księżyc stawał się już faktem, w oceanach pływały łodzie podwodne a podróż dookoła Ziemi nie musiała już trwać 80 dni.
Było jednak w tych książkach coś, co zawsze (myślę, że dzisiaj też) młodego człowieka przyciągało – przygoda. Barwny język Verne’a prowadził mnie wtedy w świat marzeń o czynach niezwykłych, do miejsc niezdobytych. Czytając te opowieści w marzeniach opuszczałem ostromeckie lasy by udać się w podróż z panem Foggiem, zdobywać oceany z Kapitanem Nemo czy przemierzać kontynenty w poszukiwaniu kapitana Granta.
Ten świat marzeń o przygodach powoli zamykała szkoła, potem studia i praca. Marzenie kierowały się ku osobom i rzeczom najbliższym. Tylko czasem, kiedy trzeba było robić większe porządki w domu, do ręki wpadały zachowane na pamiątkę (a może jako ostatni płomyk nadziei, że jednak kiedyś…) książki o podróży na Księżyc, napowietrznej wiosce czy tajemniczej wyspie.
O Kamilu pierwszy raz usłyszałem od mojego biegowego nauczyciela, Jurka. Że jest taki chłopak w Toruniu, który w wieku 16 lat przebiegł maraton. Potem zobaczyłem artykuł i filmik z biegu na 10km wokół stołu. Potem już notatki z nazwiskiem Kamila Leśniaka rzucały się w oczy. Jednak najmocniejsze wrażenie zrobił na mnie film zrobiony przez samego Kamila z jego udziału w Biegu Siedmiu Dolin. Film o młodzieńczej jeszcze zabawie i o twardej, męskiej walce ze sobą. Film pełen autentycznych emocji, który mi, biegaczowi zaledwie nizinnemu i bez jakiś znaczących osiągnięć biegowych, pokazał świat górskiego ultramaratonu. Ten film był dla mnie jak kolejna książka J.Verne’a.
Osobiście Kamila poznałem na jednym z biegów w Bydgoszczy. Uśmiechnięty, z pozytywną emocją, trochę rozrabiaka. Nie znam Kamila z życia prywatnego ale widać, że sportowo to taki pozytywny wariat.
Kilka dni temu Kamil napisał, a pisze bardzo lekkim, przyjemnym do czytania stylem, o swoim marzeniu – udziale w jednym z najtrudniejszych górskich ultramaratonów - Ultra Trail du Mont Blanc. UTMB przez wielu uważany jest za najbardziej prestiżowy i najtrudniejszy bieg górski na świecie. Ma dystans 166 km z sumą przewyższeń 9500m i limitem na ukończenie 46h.
W jednej chwili Kamil przywrócił mi wspomnienie tamtych młodzieńczych czasów, kiedy ja też marzyłem. A Kamil nie tylko marzy ale te marzenia realizuje. On sam o tym nie wie ale myślę, że na tą wyprawę zabrał ze sobą nie tylko swoje marzenia ale też marzenia wielu biegaczy.
Będę śledził jego wyprawę. W dzisiejszych, internetowych czasach jest to dużo łatwiejsze. Będę trzymał za niego kciuki i jestem przekonany, że tak jak książki J.Verne’a kończyły się zawsze optymistycznie to również Kamil dotrze do mety w Chamonix.
Kamilu, powodzenia! Niech Ci się wszystko uda.
Życzę Ci, żebyś i Ty
miał szczęście…
ps. A jak już będziesz na mecie w Chamonix i będziesz odpoczywał i zobaczysz gdzieś leżący mały kamyczek to może zabierzesz go dla starszego kolegi? To będzie kamyk z jego wyprawy do wnętrza Ziemi, podróży na Księżyc i z plaż Tajemniczej Wyspy. Kamyk z jego marzeń.
zdjęcie ze strony www.trails-endurance.com
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu michu77 (2014-07-03,09:54): przy okazji tego wpisu... przypomniałeś mi jedną z moich ulubionych książek z dzieciństwa "Dzieci Kapitana Granta". Ciekawe czy dzisiaj by mi się wciąż taka samo podobała... Jarek Jagieła (2014-07-06,23:02): Grześ! Ja w tej lekkiej i przyjemnej notatce Kamila dostrzegłem kwintesencję tego, czego tak nieśmiało próbujemy na naszych nizinnych trasach. Marzenia nakreślające cele i radosna realizacja połączona z pasją. A przy tym świadomość trudów, ograniczeń i ciągłej walki. O swoje.
|