2014-05-23
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| amerykańsko-polski Skopski Marathon (czytano: 2680 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: http://skopskimaraton.com.mk/en/
Macedonia kojarzy się przede wszystkim z Aleksandrem Wielkim, twórcą potężnego starożytnego imperium. Chociaż Aleksander urodził się na terenie dzisiejszej Grecji, jednak Macedończycy uważają go za „swojego” i na każdym rogu stawiają mu pomniki. Aleksander objął tron po tym jak wraz ze swoją matką, Olimpias, uknuł spisek przeciwko ojcu, Filipowi II. Olimpias obawiała się, iż Filip mianuje następcą tronu, które z setki swoich nieślubnych dzieci.
Drugą postacią, którą szczycą się Macedończycy, jest Matka Teresa, która zanim jeszcze stała się Matką Teresą urodziła się i wychowała w Skopje, a nie jakby się mogło wydawać, z Kalkuty. Na tym zakończę swoją lekcję historii.
Maraton w Skopje to zawody godne polecenia nawet najbardziej wybrednym miłośnikom biegania. Zarejestrować można się przez anglojęzyczną stronę internetową http://skopskimaraton.com.mk/en/, na oryginalną macedońską stronę w cyrylicy radzę nie zaglądać … oczopląsy gwarantowane. Opłata startowa to zaledwie 500 MKD, a więc 34 złote... W pakiecie startowym znalazł się bawełniany T-shirt, jakieś batoniki oraz zniżka w wysokości 20 euro na lot Wizzairem , w końcu to był WizzAir Skopje Marathon. Dla chętnych przewidziano także, pasta party, za symboliczną cenę. Gorzej z transportem na linii Polska – Skopje, jednak dla chcącego nic trudnego, o czym przekonałam się już na trasie biegu, gdzie najczęściej słyszanym przeze mnie językiem był… polski i to nie ze względu na problemu ze słuchem. Jak później zerknęłam na wyniki, to okazało się iż niemal 40 Polaków ukończyło dystans maratoński bądź półmaratoński. Jednak obcokrajowcami, którzy zdominowali te zawody byli Amerykanie, których wystartowało łącznie ok. 150!Ogółem startujących na obu dystansach było ok. 1000, więc Skopje maraton można śmiało nazwać amerykańsko-polskim, bo razem stanowiliśmy niemal 20% startujących Skąd aż tylu Amerykanów? Inwazja? A może główny sponsor zorganizował specjalny samolot z Ameryki do Macedonii… nie, nie W Skopje znajduje się największa na Bałkanach amerykańska baza wojskowa, ot takie małe miasto w stolicy Macedonii. Krajanie z którymi rozmawiałam mówili, iż do Skopje przylecieli tanimi liniami lotniczymi z Gdańska z przesiadką w Malmo, a do domu wracali przez Sztokholm, a można.. można Trzeba tylko uważać jeśli się wraca na lotnisko Vardar Expresem, gdyż można dosłownie można się przejechać. Jest to mały bus kursujący na trasie Skopje – lotnisko Aleksandra Wielkiego. Rano niektórzy pasażerowi chcący dojechać na lotnisko przeżyli małą traumę, gdy okazało się iż nie ma dla nich miejsca… a kierowca powiedział… „nie ma miejsca, weźcie taxi”, łapać taxi na pustkowiu o 3 rano… mogłoby być najbardziej emocjonujące wydarzenie z całego pobytu w Macedonii. Na szczęście, nie koniecznie dla zdezelowanego busa, kierowca jakoś poupychał wszystkich nadprogramowych pasażerów, a było ich naprawdę wielu i wszyscy szczęśliwi pojechaliśmy na lotnisko…
Wracając do najbardziej interesującego tematu, zawodów. Skopski maraton zaszczycił swoją obecnością sam Wilson Kipsang, jeśli to nazwisko nic nie mówi, to dodam że jest to aktualny rekordzista świata w maratonie Nie stanął na starcie, a raczej na mecie by jako ambasador biegu, by dopingować startujących. Zawody należą raczej do kameralnych. Co mnie trochę zdziwiło, gdyż już na „dzień dobry” uznała że Skopje to miasto biegaczy, co druga osoba na ulicy nosi dres i markowe sportowe buty… chyba to tylko lokalne trendy. Maraton ukończyło zaledwie 165 osób, łącznie z Amerykanami i Polakami ;)
Podium wyglądało następująco:
1. SAMAL Emmanuel KEN 2:14:24
2. KUTO Julius Kipruto KEN 2:21:46
3. MWANGI Daniel Muchunu KEN 2:30:52
Kobiety:
1. MURIGI Lucy Wambui KEN 2:37:45
2. KIBOINO Rosina KEN 2:44:03
3. SZABO Tunde HUN 2:48:20
Dla wybrednych, prócz maratonu były dwa inne dystanse, półmaraton i 5 km. Start wszystkich biegów zaplanowano na 9:00. Dlaczego tak wcześnie ? No cóż Macedonia choć otoczona ośnieżonymi szczytami, leży na południu Europy i słońce świeci tu niemiłosiernie już od najwcześniejszych godzin. Na własnej skórze przekonali się o tym uczestnicy zawodów. Nawet kenijskim biegaczom po przekroczeniu linii mety i z pomocą musieli udzielać sanitariusze, gdyż palące słonce i temperatura oscylująca wokół 30 kreski w cieniu, dały się we znaki także elicie biegu. Trasa płaska jak stół i gdyby nie temperatura, to było by to idealne miejsce na bicie rekordów życiowych, chyba że ktoś lubi tak ekstremalne warunki. Trasa, dobrze zaopatrzona w wodopoje, bo przecież biegacz nie wielbłąd, pić musi…, wiodła przez najciekawsze zakątki Skopje, niemal przez cały dystans rozglądałam się na prawo i lewo podziwiając najciekawsze miejsca w mieście Jeśli ktoś nie ma czasu na podziwianie trasy w biegu może za 35 MKD (ok. 2,5 zł!!!) skorzystać z autobusu który wraz z przewodnikiem przewiezie nas po najciekawszych zabytkach Skopje. A zwiedzać jest co, takiego skupiska zabytków i monumentów na metr kwadratowy nie widziałam od czasów wizyty w Rzymie. Macedończycy są bardzo dumni ze swojej historii i akcentują to na każdym kroku. W mieści znajduje się ogromna ilość pomników, chyba każdy znaczący Macedończyk ma swój własny pomnik w Skopje. Największe zainteresowanie wzbudza ogromny monument – fontanna, która „tańczy” w rytm klasycznej muzyki. Usytuowany jest na placu centralnym, przedstawiający, a kogóż by innego jak nie samego Aleksandra Macedońskiego. Wzdłuż rzeki Vardar, płynącej przez centrum Skopje ciągle powstają monumentalne gmachy żywcem wyciągnięte ze starożytnych czasów.
Podium półmaratonu wyglądało następująco:
1. KEMBOI Edwin KEN 1:09:28
2. AJANOVSKI Kokan MKD 1:15:51
3. TEED Daglas USA 1:18:11
Kobiety:
1. MYERS Sybilla USA 1:30:28
2. KOSTOVA Rosica MKD 1:31:18
3. GOLEK Diana POL 1:33:38
Ukończyło 861 osób.
Jak by mi było mało, to po półmaratonie postanowiliśmy się wybrać na górę Vodno o wysokości 1057 m.n.p.m., z której rozpościera się panorama na całe Skopje, dodatkową atrakcją jest ogromy metalowy Krzyż Milenijny. Plan dobry, jednak wykonanie już nie całkiem. Na górę kursuje autobus, który zatrzymuje się przy stacji kolejki linowej, która z kolei prowadzi na samą górę na której stoi wspomniany krzyż. Koszt takiej wyprawy to 170 MKD ( ok. 12 zł – 5 zł za autobus w obie strony i 7 zł za kolejkę). My oczywiście nie sprawdziliśmy skąd ten autobus odjeżdża i postanowiliśmy dojść pieszo do stacji kolejki, po dwóch godzinach marszu pod górę zaczęliśmy wątpić w trafność tego pomysłu, tym bardziej, iż krzyż wcale nie wydawał się przybliżać. Na nasze szczęście natrafiliśmy na przystanek i złapaliśmy autobus. Góra Vodno, to naprawdę piękne i warte odwiedzenia miejsce. Z góry zeszliśmy piechotą, bo przecież z górki na pazurki, a poza tym wcieliłam w życie pomysł rozchodzenia półmaratonu Co niestety finalnie przypłaciłam przeciążeniem w prawej nodze i kilku dniową biegową absencją :( Z góry poszliśmy prosto do centrum na obiad, czy raczej kolację. Całe przedsięwzięcie półmaraton+ dekoracja (zapomniałam dodać, że na metę przybiegałam, ku mojemu zaskoczeniu na trzecim umiejsców wśród kobiet, 38 open na 861 startujących, byłam zaskoczona, ponieważ wystartowałam z założeniem run for fun,)+ wyprawa na górę zajęły prawie cały dzień.
Pisząc o Macedonii należy wspomnieć o macedońskiej kuchni, która należy do jednej z najpyszniejszych jakie miałam okazję próbować. Naturalna i tradycyjna, jak typowa kuchnia bałkańska jest oparta na mieszance kombinacji warzywno – mięsnej. Ulubionym trunkiem jest tu kawa, którą piją wszyscy, o każdej porze dnia i nocy i pod każdą postacią. Ceny w restauracjach zadziwiająco niskie. Za 40 złotych zjedliśmy obiad wraz z przystawką i deserem, dla dwóch osób… nie dość że pysznię to jeszcze tanio Polecam każdemu, nie tylko macedońską kuchnię, ale Skopski marathon Tu każdy biegacz jest traktowany po królewsku !
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Krzysiek_biega (2014-05-23,10:07): Fajny wpis, Macedonia w ogóle podobno jest najtańszym krajem w Europie. Ponieważ sam lubię zjeść to nabrałem apetytu żeby tak się wybrać WojtekGR (2014-05-23,15:52): Gratuluję sukcesu, zwłaszcza w tak ciężkich warunkach ;-) Mahor (2014-05-23,18:11): W roku 1963 Skopje prawie całkowicie zniszczyło trzęsienie ziemi.Miasto niemal zapadło się pod ziemię.Za sprawą polskich architektów którzy wygrali konkurs w ONZ na koncepcję odbudowy miasta,nasza koleżanka mogła biegać w tak cudownym mieście.Można ich uznać za pierwszych maratończyków a byli to Adolf Ciborowski i Stanisław Jankowski.Zatem śpieszmy się na tamtejszy maraton bo statystycznie rzecz biorąc katastrofa może się powtórzyć.Gratki dla naszej koleżanki! Za odwagę! Zdążyła przed kolejną katastrofą... :-) di (2014-05-23,18:47): dzięki :)
di (2014-05-23,18:50): rzeczywiście Skopje wygląda jakby dopiero co postawiono, szacunek dla wszystkich, którzy pracowali przy odbudowie zniszczonego miasta, do dziś Macedończycy maja pretensje do sąsiadów, Greków, których zaledwie garstka przybyła z pomocą po tej katastrofie. Namorek (2014-06-21,08:34): Di bardzo interesująco piszesz - dopiero dzisiaj odkryłem Twojego bloga - dodaję go do moich ulubionych blogów :-) .pozdrawiam di (2014-06-23,17:08): miło słyszeć, że mój blog się podoba ;)pozdrawiam
|