2014-02-07
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Obóz (szczegółowo) (czytano: 1136 razy)
Dzień 1 Trening 1
Za oknem śnieg i temperatura -22 stopnie. Nie wyszedłem wcześnie rano. Poczekałem do południa, aż temperatura "wzrosła" do -15. Ślisko, ale udaje się zrobić mocny - jak na te warunki trening - ok. 3 km dobiegu na leśną asfaltówkę (co nie ma i tak znaczenia, bo wszędzie jest śnieg) potem 15 x 200m/200m. i powrót. Dwusetki robię w tempie ok. 3:30 (niektóre szybciej, niektóre wolniej, tu rządzi podłoże).
W sumie ok. 10,5km. Szczegóły są tutaj: http://connect.garmin.com/activity/435286450
Dzień 1 Trening 2
Wieczorem temperatura spada, ale wychodzę. Jest bardzo zimno, wieje bardzo silny wiatr. Miała być luźna dyszka. I jest wolno. około 5:45 min/km, ale wiatr i zaspy sprawiają,że trening nie jest ani lekki ani przyjemny. Pomaga tylko audiobook, którego słucham. Zdaje się, że właśnie wtedy skończyłem słuchać Wielkiego Gatsby"ego.
Zapis jest tutaj: http://connect.garmin.com/activity/435750648
Dzień 2 Trening 1
Zimno i syf. Jeszcze więcej śniegu (i oczywiście wiatr). Dodatkowo wypada mi wyjazd rodzinny, więc zmieniam plan i rano robię trening krótszy. Dycha, podczas, której wpadam w zaspy po kolana i brnę w nich. Niezły trening siły, a miało być luźno... http://connect.garmin.com/activity/435750627
Dzień 2 Trening 2
Jetsem trochę zaniepokojony, bo warunki do biegania wcale się nie poprawiają. Zimno, wiatr, nieodśnieżone drogi i chodniki, ale postanawiam wyjść. Drugi trening niedzielny miał być w formie dłuższego BNP. Miało być szybko. Wychodzę a moją miejską pętlę. 6,3km. Improwizuję. Myślę, żeby po prostu wyklepać 20km. Słucham "Pod mocnym aniołem" i na drugiej pętli przyspieszam. Trzecią robię najszybciej i w ten sposób wychodzi rzeczywiście BNP (chociaż nie takie jakie planowałem). Najgorsze psychicznie w tym treningu jest to, że cały czas trzeba być maksymalnie skupionym, bo zaspy i ślisko,a co 6 km przebiegam koło drzwi do mojej klatki schodowej. To będzie jeden z najcięższych treningów na tym obozie. Nie przez szybkość, a przez warunki.
http://connect.garmin.com/activity/435750627
Dzień 3 Trening 1
Rano zaplanowałem i zrobiłem skipy. Dobieg do lasu + 10x100m (skip A + C) i powrót. W sumie coś około 10km. Pamietam z tego treningu ból - coś mi się ponaciągało podczas niedzielnego BNP i wracałem ledwo powłócząc nogami. Bardzo bolało, dlatego cały trening był dość krótki - na zasadzie "zrób skipy i wracaj się leczyć!"
http://connect.garmin.com/activity/436796705
Dzień 3 Trening 2
Po prostu ok. 12km biegania. 5:45 min/km w zaspach i wiatru.
http://connect.garmin.com/activity/436796690
Dzień 4 Trening 1
Rano wybiegłem. Niestety zaspałem i nie miałem dużo czasu. Na tym obozie zaciążył też prozaiczny fakt, że zaplanowałem go w wolnym tygodniu, który nie do końca okazał się luźny i wolny. Musiałem czasem zjawić się w pracy i nie miałem czasu na południowe drzemki, czy więcej wypoczynku niż zwykle.
Luźne, krótkie bieganie. Nieco ponad 6km.
http://connect.garmin.com/activity/436796690
Dzień 4 Trening 2
Nie dałem rady. Nie wyszedłem. Padłem. Poczułem na plecach wielki kamień.
Dzień 5 Trening 1
Trening improwizowany. Śniegu było naprawdę sporo. Wybrałem więc las. Cross i brnięcie w zaspach po kolana. Raczej siła.
Odzyskałem chęć do biegania i było całkiem przyjemnie. Wykorzystałem, po raz pierwszy w życiu, nakładki kolcami na buty zakupione w Lidlu. W tych warunkach rzeczywiście pomagają.
http://connect.garmin.com/activity/437463727
Dzień 5 Trening 2
13 km szybciej niż luźne trening w tym tygodniu. Dobrze się biegło, z kompanem, całkiem fajnie. Czułem już duże zmęczenie, ale też satysfakcję, że jeszcze dwa treningi i koniec...
http://connect.garmin.com/activity/437589969
Dzień 6 Trening 1
"Ministerstwo Dziwnych Kroków" - trening koordynacji i siły. Zimno, ale słonecznie. Prawie 1,5h wolnych i spokojnych ćwiczeń (grzybki, biegi tyłem, przeplatanki, siatkarskie, skipy, wieloskoki etc.).
http://connect.garmin.com/activity/437820805
Dzień 6 Trening 2
Straszny wiatr znowu, śniegu nie ubyło. Bardzo nie chce mi się wychodzić, bo wiem, że zmarznę, że będę musiał walczyć z wiatrem i podłożem. Ale wychodzę. Miało być 10km + 10x100/100, robię 8km + 10x100/100. To są małe ustępstwa, kapitulacje w tych trudnych warunkach.
http://connect.garmin.com/activity/438011373
Gdyby ten "obóz"" był tydzień wcześniej lub tydzień później na pewno przebiegłby inaczej. Przede wszystkim ze względu na wiatr i stan podłoża. Czego zabrakło? Moim zdaniem przynajmniej jednego treningu (optymalnie dwóch) szybszego - planowanej dyszki w drugim zakresie lub kilometrówek, których po prostu nie byłem w stanie zrobić w warunkach ostatniego tygodnia.
Po jednym dniu odpoczynku pobiegłem zawody(w zasadzie po dwóch, bo zawody były wieczorem).
10km, w 41:19 - to nie jest moja życiówka, nie jest nawet przyzwoicie, ale znów było bardzo ślisko. http://connect.garmin.com/activity/439545328
Jestem zadowolony, że udało się zrobić aż (tylko?) tyle. Na pewno wzmocniło mnie to. Czułem to na dyszce, a szczególnie mocno poczułem to we wtorek - jakby puściło mnie zmęczenie, miałem "moc" w nogach. Czy zrobię następny obóz. Oczywiście - być może nawet jeszcze przed wiosenną połówką, a na pewno wplotę go w cykl przygotować do jesiennego maratonu.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |