2013-09-01
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Przyjdzie na to czas (czytano: 542 razy)
Tak jak w tytule na życiówkę w półmaratonie muszę jeszcze niestety poczekać, start w Ciechocinku wypadł bardzo dobrze jednak nie na dystansie na którym zakładałem pierwotnie ze pobiegnę...a zaczęło się tak:
Ciechocinek to miasto które zawsze miło wspominam, często właśnie w to miejsce jako dziecko, przyjeżdżałem podczas wakacji. Start ten uważałem za ważny a to dlatego ze miała być na nim moja rodzina, której przecież nie wypada zawieść ;) Jak już wcześniej w blogu wspomniałem nastawiałem się na rekordowy bieg w HM. Początkowo podczas biegu czułem się rewelacyjne pierwsze dwa kilometry wyszły w tempie ok 3:18 km/min - noga się kręciła, zdawałem jednak sobie sprawę z tego ze nie dowiozę tego tempa do mety... czułem zbliżające się cierpnie którego na pewno zaznam na jakimś 15-16 kilometrze. Mając w pamięci i nogach zeszłotygodniowy Tour The Run postanowiłem- w trakcie biegu ze jednak pobiegnę 10,5 km [okazało się że wyszło 10,7km] Do 7 km biegłem razem z czołówką grupy zawodników biegnących w półmaratonie potem odważyłem się zaatakować i utrzymać mocniejsze tempo do końca co udało się :) Średnie tempo z odcinka 10,7km to 3:21km/min co jest najlepszym rezultatem osiągniętym w tym roku na biegu powyżej 5 km.
Dzisiaj biegałem bieg ciągły w ternie- 20 km, które wyszło poniżej 4:10 km/min i dość luźno się czułem a końcówkę [4 km] lekko zaakcentowałem,ten element treningu jest bardzo ważny choć przez wielu z nas tak nielubiany. Wykonana praca powinna dać przełożenie na półmaratonie za dwa tygodnie w Płocku -tam już nie ma możliwości zmiany dystansu :)
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu (2013-09-02,19:43): nono nieźle się ta noga kręci!
|