2013-07-02
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Trening w górach - Beskid ¦l±ski (czytano: 848 razy)
W pi±tek 25-05-2013 wybrali¶my się z moim kuzynek Jankiem oraz naszym psem Frytk± na bieganie po górach. Janek jako wieloletni biegacz oraz miło¶nik gór Beskid ¦l±ski zna jak własn± kieszeń. Opracował dla nas bardzo fajn± trasę, która póĽniej okazała się jak dla mnie bardzo wymagaj±ca. Nie ma jednak co narzekać, trening bez wysiłku na 100% nie daje efektów. Samochód zostawili¶my w Wapienicy pod Bielskiem. Na zewn±trz lało więc ubrali¶my wiatrówki i zadowoleni ruszyli¶my na szlak. Na pocz±tku biegli¶my asfaltow± drog±, wzdłuż której prowadził żółty szlak. Po około kilometrze szlak wprowadził nas w las i rozpoczęli¶my mozoln± wspinaczkę zboczami Szyndzielni. Gdy robiło się bardzo stromo przechodzili¶my z Frytk± do szybkiego marszu. Janek nieprzerwanie truchtał zwalniaj±c na stromych podbiegach, żeby zbytnio się od nas nie oddalać. Frytka jest tak skonstruowana, że nie może biec za kim¶, musi prowadzić. Je¶li biegniemy pod górę to jej ci±gnięcie jest bardzo pomocne. Gdy jednak biegniemy w dół, szczególnie po błocie i mokrych kamieniach to wtedy ci±gnięcie staje się bardzo niebezpieczne, bardzo łatwo wtedy o kontuzję. Gdy wdrapali¶my się na Szyndzielnię i z u¶miechami przebiegli¶my koło schroniska stwierdziłem, że jestem zupełnie przemoczony a moja kurtka tylko mnie chłodzi, zamiast chronić przed deszczem i zimnym wiatrem. Przyspieszyli¶my więc trochę, żeby się nagrzać. Po kilkuset metrach za schroniskiem odbili¶my lekko w prawo na czarny szlak - chcieli¶my omin±ć szczyt Klimczoka. Od tego miejsca na szczę¶cie największe podej¶cia mieli¶my już za sob± więc ochoczo z Frytk± przyst±pili¶my do pogoni za Jankiem. Na jednym ze zbiegów zobaczyłem, że otworzył mi się plecak i gubię jego zawarto¶ć. Musieli¶my się cofn±ć i pozbierać butelkę z wod± i miskę dla psa, które zd±żyły już wypa¶ć. Dalej raz w górę raz w dół przebiegli¶my przez Trzy Kopce, Stołów i dotarli¶my do Błatniej. Tam zrobili¶my kilkuminutow± przerwę, Janek przebrał czapkę na such± i ruszyli¶my szlakiem niebieskim w kierunki Wapienicy. W końcu przestało padać i przez drzewa delikatnie zaczęło przebijać się słońce. Janek stwierdził, że tak zawsze jest. Jak człowiek ma za pół godziny kończyć trening to pogoda nagle się poprawia. Ostatni zbieg był bardzo stromy i musieli¶my bardzo uważać, żeby się nie przewrócić. Na szczę¶cie Frytka zachowywała się bardzo kulturalnie i wyj±tkowo nie ci±gnęła. Ostatni kilometr przebyli¶my drog± asfaltow±. Przy aucie przebrali¶my się w suche ubrania i zadowoleni z siebie wrócili¶my do domu. Frytka była mokra jak szczur i ubłocona nawet na głowie. W aucie od razu zasnęła.
Zdjęcie zrobili¶my pod tam± na rzece Wapienicy.
Szczegóły trasy:
Dystans - 17,36 km
Czas - 02:08:45
¦rednie tempo - 07:25 min/km
¦rednia prędko¶ć - 8,1 km/h
Wzniesienie / spadek - 814 m / 814 m
Pogoda - ulewny deszcz, 11 0C
Czas przej¶cia wg mapy – 05:35
Więcej można przeczytać na:
www.piesturysta.pl
lub
www.piesturysta.blogspot.com
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |