Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [13]  PRZYJAC. [15]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Krissmaan
Pamiętnik internetowy
Bieganie - Pasja Dla Każego

Krzysztof Bagiński
Urodzony: 1974-10-17
Miejsce zamieszkania: Ostróda
16 / 19


2013-06-16

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Pobiec w miejsce gdzie jestem tylko ja i moje myśli (czytano: 1569 razy)

 

Natłok codziennych spraw małych i tych ważnych spycha nas w narożnik życia, w którym jesteśmy skrępowani bez możliwości swobodnego ruchu, oddechu , myśli. Nawet kiedy wybiegam na ulubiony trening gdzieś z tyłu głowy kołacze przeświadczenie o tym, że coś mam do zrobienia, coś muszę, czegoś nie mogę, gdzieś się spieszę. Z tych "muszę" ostatnio najczęściej odzywało się - "muszę poprawić czas, dojść do formy z przed roku". Tak bardzo koncentrowałem się na efektach treningu, że zatęskniłem za swobodnym biegiem przed siebie.
Wychodzę zatem przed dom włączam stoper i biegnę do miejsca startu mojego powszedniego treningu. Delikatnie, swobodnie. Odkrywam na nowo wielką frajdę ze zwykłego stawiania jednej nogi przed drugą. Wszystko staje się takie proste. Czuję się dobrze i czuję jak wstępuje we mnie moc, odwaga przed walką z samym sobą. Dobiegam do molo. Tu zaczyna się trasa naszego półmaratonu. Startowałem tu dwa razy i dwa razy przegrywałem ze swoimi słabościami chodź w znakomitym towarzystwie sympatycznych biegaczy. Gdzieś ta trasa wygrywa z moją mentalnością i rzadko kiedy kończę ją zadowolony. Dziś podnoszę czoło i nie czuję przed nią zbytniego respektu. Włączam międzyczas na stoperze i przyśpieszam mówiąc sobie " ukręcę Ci łeb". Postanowiłem zaatakować życiówkę na dwa kółka ponad 14 km.
Biegnąc pierwsze metry skupiłem się tylko na tym aby biec z poprawną sylwetką, stawiać krótsze kroki niż zwykle ale za to częściej. Znakomita pogoda sprzyjała bo było chłodniej niż zazwyczaj o tej porze. Mijają pierwsze kilometry o ja czuję się świetnie. To mój dzień pomyślałem. Moja determinacja wzrosła kiedy na podbiegu przyłapałem się, że nie myślę o wysiłku a błądzę myślami o przyjemnych sprawach. Jestem gdzieś na końcu świata. Do końca pierwszego okrążenia pozostał około dwa km i za górką jest długi stromy zbieg. Cisnę na nim bardzo mocno ale tak aby nie zarżnąć kolan. Kończy się zbieg zaczyna wypłaszczenie a ja nie zwalniam. Na podbiegu w okolicy Placu Tysiąclecia, gdzie jest lekko pod górkę, utrzymuję tempo. "Powinien być super czas pierwszego kółka". Wysiłek, który niewątpliwie czuję w mięśniach brzucha i w szybszym biciu serca nie sprawia przykrości, nie uwiera mojej mentalności a raczej sprawia przyjemność. Sama świadomość, że już dłuższy czas tak szybko biegnę a organizm nie buntuje się, dodaje mi skrzydeł i coś w środku mówi " to jet to!". Dobiegam do molo klikam stoper . Po kilku krokach zerkam na zamrożony międzyczas. Co jest? Zegarek się zepsuł? 34:11. Mój dotychczasowy rekord pierwszego okrążenia z przed roku to 35:42. Czas, który teraz osiągnąłem jest jakimś absurdem bo okrążenie na poziomie 35 min osiągałem tylko kilka razy. Dla przykładu podczas II Półmaratonu Św. Jerzego pierwsze pobiegłem około 39 minut a drugie 40 a trzecie jeszcze gorzej. A tu 34:11. Co za niespodzianka. Zacząłem zastanawiać się, kiedy zapłacę za te tempo. Gdy to pomyślałem, to natychmiast zganiłem się za te obawy. " Jest dobrze i będzie dobrze, ciesz się tym wspaniałym biegiem a nie rozpatruj swoich strachów...." Poprawiłem zatem już nieco zgarbioną sylwetkę i skupiłem się na frajdzie. Z mocnym sapaniem ale z naprawdę dużą prędkością mijałem spacerowiczów patrzących na mnie raczej ze zdziwieniem. W połowie drugiej pętli, ponownie mijam się z dziewczynami jadącymi na rowerową przejażdżkę, które teraz widząc mnie po pół godzinie dalej tak szybko biegnącego wyraźnie są zdumione. Dla popisu rzuciłem "jeszcze raz i piwo" co je do końca chyba przybiło bo wyglądały na bardziej zmęczone niż ja. Mijając miejsce gdzie na naszym półmaratonie jest pitstop przypomniałem sobie, że w kwietniu musiałem tu iść bo bym wcale nie dobieg. Śmignąłem tylko przez miejsce własnego upokorzenia i z dumą wybiegłem na Szosę Elbląską. Cały czas dobrze mi się biegło i teraz już liczyłem, że jest szansa na zrobienie życiówki tego dnia. Wszystko zależeć będzie od podbiegu i zbiegu.Tu można najwięcej stracić i najwięcej zyskać. Tym razem podbiegam z trudem ale bardzo mocno walcząc aby nie zwolnić. Jakoś wdrapuję się na górę i cała kita w dół. Myśl o rezultacie nie krępuje mnie a raczej dopinguje wiem, że rekord pierwszego już mam co będzie dalej zobaczymy na mecie. Jeszcze kilkaset metrów, jeszcze podbieg mniejszy, jeszcze mały zbieg. Przed samą metą płasko. Maksymalnie przyspieszam w miejscu,w którym wiem, że dolecę do końca. Cisnę do końca i walczę jakby to były najważniejsze zawody . Dobiegam do mety. Klik. Głowa w dół i łapczywie chwytam powietrze. Bardzo szybko dochodzę do siebie. Spoglądam na zegarek. Drugie 35:41. Całość 1:09:52. Jest życiówka na całym dystansie !!! Wieka radość . Truchtam półtora kilometra do domu w świadomości, że długo nie pobije tak poprawionego rekordu. Zaglądam w domu do kalendarza na run-logu. Okazuje się, że drugie kółko pobiegłem szybciej niż najszybsze pierwsze do tej pory. Dokonuję wpisu : PB całość, PB pierwsze kółko, PB drugie kółko. Do tego okazuje się, że pierwszy raz w życiu robię 14km poniżej 5 min na km. Wszystko na plusie. Sukces w każdym aspekcie - statystycznym i mentalnym. Już wiem, że są warunki, że jest postęp i radość z biegania. Wiem, że mogę biec szybko i długo. Patrząc w kalendarz zadaję sobie pytanie czy będę mógł pobiec trochę szybciej ale na dużo krótszym dystansie? Odpowiedź poznam już za trzy dni w Pasłęku. Jadę na zawody na 10 km. Obiecałem się nie bać. Pójść na całość. Będzie przyjemnie powalczyć. Czuję się znowu wolnym człowiekiem.

Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora







 Ostatnio zalogowani
KKFM
07:09
aktywny_maciejB
06:47
jaro109
06:41
biegacz54
04:55
romangla
00:30
marczy
00:01
karhumek
22:41
kos 88
22:37
fit_ania
22:25
Kojte csgoatse.com
22:22
Raffaello conti
22:21
Wojciech
21:57
chris_cros
21:43
Zedwa
21:27
entony52
21:15
Andrea
20:46
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |