2013-06-12
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| "Górski" Wyrzysk, bo trzeba się ruszyć... (czytano: 525 razy)
Bieszczadzki RzeĽnik przeszedł do historii i trzeba patrzeć do przodu. Nie znaczy, że dałem sobie spokój z bieganiem. przez kilka dni i owszem, ale nie za długo. A okazja do pobiegania nadarzyła się szybko. W sobotę odbył się nasz miejscowy "górski" bieg na 10km, czyli XV edycja Biegu "Olka". Miała to być okazja do rozruszania zastałych mię¶ni na niełatwej trasie. Na starcie stanęło półtorej setki biegaczy i biegaczek. Jak na tak± kameraln± imprezę całkiem nieĽle. Było wielu znajomych, z którymi miło było się spotkać. W rozmowach dominował temat naszej bieszczadzkiej eskapady. Chyba udało nam się zaszczepić ciekawo¶ć tego rodzaju zawodami, bo niektórzy już my¶l± o podobnych wyczynach. Równo o siedemnastej ruszyli¶my w stronę Osieka. Na pocz±tku czekał nas do¶ć "atrakcyjny podbieg", ale z perspektywy Smereka wydal się mizernym. Potem już było łatwiej. Nogi niosły, ale o ¶wieżo¶ci nie było mowy. Po połówce dystansu to, co w tym biegu jest najfajniejsze, czyli znowu w górę. Już wiem, że tego typu utrudnienia na trasie trzeba pokonywać spokojnie. Tak też zrobiłem. Skróciłem krok i spokojnie ruszyłem do przodu. Końcówka, to było to, co lubię najbardziej, czyli z górki. W końcu meta. Okazało się, że poszło całkiem nieĽle. 48:13 tydzień po RzeĽniku na do¶ć wymagaj±cej trasie, to naprawdę fajny wynik. Po biegu szybko zebrali¶my się i ruszyli¶my do domu. W ten sposób do¶ć spokojny tydzień zakończyłem miłym biegowym akcentem.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |