2013-01-30
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Moja Gattaca (czytano: 545 razy)
„Motywacja jest tym, co pozwala zacząć. Nawyk jest tym, co pozwala Ci wytrwać”. Jim Ryun
Jest taki film SF z 1997 roku – „Gattaca - szok przyszłości”, którego pewna scena utkwiła mi w pamięci. Sterylne, zimne pomieszczenie z rzędem bieżni mechanicznych, na których ludzie niczym roboty równo przemierzają kolejne mechaniczne kilometry, wsłuchując się w monitorowane bicie swego serca. Czułam się niczym główny bohater tego filmu - Vincent, kiedy z powodu fatalnej pogody wybrałam siłownię zamiast rozmiękłej brei na ulicach i stanęłam w szeregu by odliczać 15 kolejnych kilometrów. Początkowo nie było źle, rozgrzewka i 800 m interwały, minęły szybko. Gehenna zaczęła się później, kiedy zostało jeszcze 5 km do zakończenia treningu. Od ubiegłego roku nie zaszczycałam swoją obecnością tej bieżni i wcale za nią nie tęskniłam. W terenie 5 km to mgnienie oka, tu niestety każde 100 m pojawiające się na liczniku pokazywało jak długa droga przede mną. Złorzeczyłam w myślach pogodzie i biegałam dalej w nadziei, że czas szybko minie i wkrótce się uwolnię. Stało się to wcześniej niż przypuszczałam, bo kiedy na liczniku wybiło 13,1 km na sali pojawił się gryzący dym i swąd palonego plastiku. Zapeszyłam, wykrakałam czy to jakieś fatum? Spłonęła suszarka w damskim WC i mój trening raptownie się zakończył. Mam nadzieję, że to nie moje negatywne nastawienie tak iskrzyło :)
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Marysieńka (2013-01-30,13:39): Ja na takowej bieżni potrafiłam 30 kilosków "zaliczyć" za jednym pociągnięciem:))) renia_42195 (2013-01-30,13:42): A może faktycznie Twoje negatywne nastawienie spowodowało spalenie się suszarek ;) ? Nie jesteś chyba Czarownicą ;-) ja na tym czymś umiem tylko szybciej chodzić. I fakt upiornego Tego samego) widoku przez 15 kilometrów spowodowałby konieczność wizyty u specjalisty od zdrowia psychicznego ;) No nie mogłabym na tym ćwiczyć :( Kaja1210 (2013-01-30,13:57): Marysiu, Ty jesteś w pierwszej lidze, podziwiam silną wolę.
Reniu, mój mąż też tak twierdzi, wprawdzie 20 lat temu byłam jeszcze czarodziejką, ale to drobna różnica :) snipster (2013-01-30,14:09): racja, w terenie kiloski mijają jakoś inaczej, zupełnie odwrotnie jest w zamknięciu, ostro daje po psychice... ;) DamianSz (2013-01-30,14:43): Wpełni Cie rozumiem, bo bawie się w takie bieganie od niedawna. Monotonia i dudniąca, niczym betoniarka, muzyka to dla mnei jest najcieższe do przezwyciężenia. Na początku wytrzymywałem 20-cia minut dziś zaliczyłem już 1,5 godziny. Jakbym miał na czym oko zawiesić może bym i doszedł do 2 h, ale byli sami faceci ,-) A, tak poważnie to najlepsze widoczki zawsze są w lesie. a.czykinowski (2013-02-02,23:41): Nie ma jak to bieganie na świeżym powietrzu,parki,lasy,śpiew ptaków,pejzaże,uspokajająca zieleń,letni głos świerszczy.
""Bieganie na bieżni jest monotonne, a przez to również pokonany na niej dystans jest mniej wartościowy dla organizmu niż pokonanie tej samej odległości w terenie. O co chodzi? Najnowsze badania pokazały, że efektywność ćwiczeń ogólnorozwojowych zależy w dużej mierze od ilości bodźców, które w trakcie treningu pobudzają mózg. Dlatego też, biegając w zamkniętym pomieszczeniu, gdzie ilość bodźców jest mocno ograniczona, nie skorzystamy w pełni zalet biegania!"" Kaja1210 (2013-02-03,19:07): Masz rację nie ma to jak kontakt z naturą :)
|