2013-01-22
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Deprecha, Ha,ha :) (czytano: 431 razy)
„Nie biegnij za szybko przez życie, bo najlepsze rzeczy zdarzają się nam wtedy, gdy najmniej się ich spodziewamy” (Gabriel Garcia Marquez)
Dowiedziałam się, że 21 stycznia to najbardziej przygnębiający dzień 2013 roku. Wprawdzie nie zauważyłam, ale jak mawiała dawno temu moja nauczycielka francuskiego „noblesse oblige”, krótko mówiąc postanowiłam się troszkę zdołować, tak tylko żeby być na topie. A skąd pomysł na dzień depresyjny, który dołączył do Dnia Babci? Termin ten powstał w 2004 roku dzięki pewnemu brytyjskiemu psychologowi. Cliff Arnall podszedł do sprawy matematycznie i stworzył równanie, które pozwoliło mu obliczyć, kiedy ludzie najczęściej popadają w depresję. Mamy więc kolejny dzień w całym panteonie „dni ku czci..”! W związku z tym przeprowadziłam wewnętrzną psychoanalizę runningową w nadziei, że może mam poważne skrzywienie biegowe i powód do chandry :) i wyciągnęłam takie oto wnioski.
Po pierwsze lubię wymagające trasy, ale dopiero gdy już jestem na mecie. Kiedy tak gnam pod górę albo grzęznę w śniegu przychodzą mi do głowy różne „psie myśli”, ale żadna z nich nie jest apoteozą rywalizacji niestety.
Po drugie garnę się do maratonów. Sama myśl o magicznych cyferkach 42195 wywołuje u mnie dreszcz emocji. Kto będzie silniejszy ja czy dystans? Uwielbiam takie współzawodnictwo. Ale co będzie dalej? Czy zostanę „trójkołamaczką”? Według J. Skarżyńskiego mam marne szanse, latka lecą, po 45 roku życia takie założenia są nierealne, a co dopiero po 46!
Po trzecie bieganie źle wpływa na moją konstrukcję psycho-fizyczną. Nie cierpię zakupów. Oczywiście w rozsądnych ramach, to znaczy sklepy sportowe tak, sklepy odzieżowe nie. Że już nie wspomnę, o tym co mi zmalało, albo się rozrosło i to nie w takich partiach jakich oczekiwałam niestety.
Po czwarte jestem monotematyczna. Czytam, oglądam i mówię tylko na jeden temat – bieganie. Matko jaka ja jestem uciążliwa dla otoczenia!
Po piąte stworzyłam na własny użytek społeczeństwo kastowe. Biegaczy i Pozostałych. Może zorganizować krucjaty?
Stop! Wystarczy, bo jeszcze się okaże, że jestem zołzą, a od tego już tylko jeden krok do prawdziwej egzystencjalnej pustki jak mój syn określa depresję. Mimo zaleceń mediów nie zajęłam się więc dołowaniem, ale treningiem. Co to był za trening! Tylko ja, gołoledź i 12 kilometrów po lodzie. Pasażerowie nielicznych samochodów patrzyli na mnie z przerażeniem w oczach. Może oględnie mówiąc wątpili w moje IQ? Zabudowania i drzewa tonęły w lodowej skorupie, pobocza jak tafla lodu błyszczały w niknącym świetle, krótko mówiąc lekko klaustrofobiczne odczucie a poza tym ogromna satysfakcja, że nie wymiękłam, że nie zmógł mnie deszcz, wiatr i mróz. Przecież do Dębna już tylko 76 dni.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu paulo (2013-01-22,11:22): to teraz wiem dlaczego wczoraj się tak "podle" czułem :) snipster (2013-01-22,12:51): Hmmm czasem trzeba sobie pomyśleć, że im trudniej i ciężej tym lepiej, bo za chwilę będzie łatwiej i fajniej ;) renia_42195 (2013-01-22,17:00): 1. Zołzą nie jesteś :) 2. Marzenia są po to, by je realizować (w każdym wieku) i trójkę w końcu złamiesz :))) 3. każdy ma jakiś swój ulubiony temat - jesteś zakręcona bieganiem to opowiadaj o tym ile chcesz ;) 4. Świat jest piękny i deprechy niech się lepiej schowają :))) DamianSz (2013-01-22,17:30): Co to za sztuka złamać 3 h będąc młodym ? Po 40-ce lub 50-ce to już coś ,-) Jurek Skarżyński nie pisze, że to niemożliwe, tylko, że co rok ciut trudniej. Jak coś pójdzie nie tak w Dębnie (pluje teraz trzy razy przez lewe ramię) to zawsze możesz ponowić probę np. w Krakowie. Kaja1210 (2013-01-22,20:05): Damku Dębno to dla mnie stanowczo zbyt szybko na złamanie 3-ki. Planuję 3,15; Kraków - ok.3,30, Warszawa - 3,10. Trójkołamaczem chcę zostać w 2014 w Łodzi. Tam jest szybka trasa. A w tym roku chcę zdobyć KMP. Kaja1210 (2013-01-22,20:08): Tak Reniu marzenia są do spełniania. A jeśli się okaże że tylko goniłam króliczka to nic , też będzie fajnie. renia_42195 (2013-01-22,21:29): A do słów: "Nie biegnij za szybko..." mnie jeszcze pasuje: "Spiesz się powoli" ;) renia_42195 (2013-01-22,21:30): To gonienie króliczka bywa często bardzo sympatyczne ;) ja lubię go gonić i nigdy nie dogonić :) Zabawa jest przednia ;) Jacek Księżyk (2013-01-22,22:34): Hmm ... ta Garcia Marquez wiedziała co pisze ;-)
A tak poważnie, to te Twoje nastawienie do biegania to jakby z mojego notesu spisane, jeśli by kiedyś doszło do tej krucjaty, to ja się piszę. Twoje założenie biegowe mocno wyprzedzają nawet mój optymizm, więc chyba dobrze że startujesz w Dębnie, a ja w Krakowie. Nie będzie mi wstyd ;-) Kaja1210 (2013-01-23,06:36): Jacku w Krakowie też będę, bo robię Koronę. Ale Kraków chcę robić bez "zadęcia na wynik". Pobiegnę na luzie, pocieszę się z kibicami, będę podziwiała widoki i będę się jak zwykle na maratonie wzruszała. Honda (2013-01-23,19:16): Ja też dzielę społeczeństwo na "biegowe" i "pozostałe"... trochę to niesprawiedliwe, bo czym zawinili ci pozostali? ale nic na to nie poradzę :) na złamanie trójki przyjdzie czas, widzę, że mocna z Pani kobieta :) Kaja1210 (2013-01-23,20:30): Powiadają, że wiara góry przenosi :)
|