2012-12-20
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Kartka z biegowego dziennika... (czytano: 245 razy)
środa,19.12.2012 - 13.2 km
W środowy wieczór o 21:48 znów sobie trochę polatałem.Tym razem po 3 dniowej przerwie więc czułem się jak młody Bóg,pełen entuzjazmu i pozytywnie nastawiony.Wiedziałem że łapiąc przy okazji endorfiny szczęścia muszę przepędzić nagromadzony przez ostatnie godziny pracy permanentny stres.A najlepszym antidotum na uleczenie swojej duszy to jogging i to najlepiej taki co najmniej 10 km.Nic tak człowieka nie stawia na nogi i poprawia humoru jak wymęczenie się w czasie biegu i jednocześnie wielka satysfakcja po jego zakończeniu.Wszystko wtedy wydaje się tak bajecznie proste i każdy życiowy problem jest łatwiejszy do strawienia.Mój jogging liczył w garminka 13.2 km.Delikatna mgiełka i 3 st na plusie.Nawet śniegu nie było,bo niepostrzeżenie gdzieś zniknął nie wiadomo gdzie.Ale znając życie to jeszcze niebawem wróci przykrywając wszystko swoim białym puchem.Biegło się dzięki temu po czarnych chodnikach super.Zwykła czapeczka z daszkiem w zupełności wystarczyła i rękawiczki już po 2 km okazały się zbyteczne.A jeszcze 2 tygodnie wstecz rękawiczki i zimowa czapeczka to był standard w moim biegowym uniformie.Ot przewrotna jest ta zimowa pogoda.Cieszę się z chwilowo dobrych jak na grudzień warunków do biegania,ale mrozem też nie pogardzę.Biorę na klatę wszystko co oferują niebiosa i biegam-nawet w zbliżający się piątek,kiedy zapowiadany
jest koniec świata:)
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Marysieńka (2012-12-20,20:30): Jaki koniec świata.....podobno Majowie "odwołali"...:)) mariusz67 (2012-12-20,21:04): No to super!...lecę na browara z radości:)
|