2012-10-21
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| PM Retrospekcje cz. 1 (czytano: 1402 razy)
A wszystko zaczęło się jeszcze w ubiegłym roku, kiedy to pod wpływem lektury poradnika dla początkujących maratończyków, który ukazał się był właśnie pod romantycznym tytułem „Mój pierwszy maraton” zamknąłem sezon 2011 „mocnym postanowieniem” - zaczynam przygotowania do Maratonu w Dębnie.
Coby nie móc zbyt łatwo wyłgać się z danego sobie słowa, wszystko opisałem w niniejszym blogu. „Mocne postanowienie” znalazło pewien odzew wśród znajomych i wzmocniony ich życzeniami powodzenia i wytrwałości, rozpocząłem przygotowania do debiutanckiego biegu na 42,195.
To co się później działo zarówno z moim „mocnym postanowieniem”, jak i z przygotowanym na tę okoliczność planem treningowym, nie zasługuje na choćby jedno zdanie przypomnienia. Napiszę tylko, że od tamtego czasu jedyne co mi się udało wytrenować, to sztuka wypierania z pamięci smutnych obrazów mojej klęski.
Gdy tak zdruzgotany i obolały z powodu własnej słabości rozmyślałem o całkowitym zerwaniu z bieganiem pojawił się On ! Waldek, miły facet, dobry partner do biegania, sympatyczny rozmówca.
Do dzisiaj nie mogę uwierzyć, że to się stało naprawdę !
Tenże Waldek niczym anioł zwiastowania pojawił się kiedyś obok mnie i zaczął trajkotać o swoich przygotowaniach do Maratonu w Krakowie. To też miał być jego debiut, więc w każdym kolejnym zdaniu czuć było jak się facet nakręca i jak mocno przeżywa zbliżające się zawody. A mnie przygniatała ta jego opowieść niczym kolejne kamienie w karze silnej i długiej (peine forte et dure). I nagle stał się cud ! Kolejne zdanie Waldka było dla mnie niczym jakieś magiczne abrakadabra, niczym „sezamie otwórz się”, zaklęcie otwierające wrota piekieł w których tkwiłem po uszy i pokazujące drogę ratunku.
Waldek powiedział tak (cytuję z pamięci): zaliczyłbym maraton wcześniej niż w Krakowie ale niestety regulamin maratonu dębińskiego wyklucza możliwość debiutowania w tym biegu ; ponieważ jest to bieg w randze mistrzostw Polski, uczestnikiem może być tylko osoba, która już ma zaliczony jakiś maraton i to w czasie poniżej 4:00.
Waldziu, Waldeczku, Walduniu kochany ! ! ! Nawet nie wiesz, że właśnie ratujesz marne życie truchtacza pospolitego – krzyczała cała moja dusza !
Na pewno nie sprawdzę czy faktycznie jest tak jak mówisz ! Wierzę w każde Twoje słowo, bo chcę by każde Twoje słowo było prawdą objawioną !
Nie mogę biec w Dębnie bo tam NIE PRZYJMUJĄ DEBIUTANTÓW – tak powiedział Waldek więc z całą pewnością tak właśnie jest ! Nawet nie spojrzę do regulminu, po co ? ! ? !
Jest tak jak mówi Waldek, jest, jest i koniec kropka !
Wybawicielu, dzięki Tobie moje marne życie joggera leniwego zaczyna się od nowa !
W głowie huczało mi tysiące podobnych wykrzykników, ale znaczenie ich wszystkich sprowadzało się do jednego:
zapominam o Dębnie - zaczynam myśleć o......... 13 Poznań Maratonie.
Tak właśnie to pamiętam. Waldek wspaniałomyślnie zrzucił szalupę ratunkową samotnemu rozbitkowi, a ja się tej szalupy uczepiłem i postanowiłem, tą szalupą szczęśliwie dopłynąć do upragnionego portu – 13 Poznań Maratonu.
Planowany dzień rzucania kotwicy to 14 października 2012 r. - dokładnie w dzień moich pięćdziesiątych urodzin.
Tak to było. Tak wspominam początek przygody, której finał miał miejsce tydzień temu na terenach Międzynarodowych Targów Poznańskich, dokładnie w miejscu w którym organizatorzy 13 Poznańskiego Maratonu wywiesili widoczny już z daleka napis META.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora bmorski (2012-10-21,12:53): A na zdjęciu Waldek we własnej osobie - chłopak do bitki i do wypitki :o) Mijagi (2012-10-21,14:54): Marku, a ile jeszcze maratonów przed Tobą! A Waldi? Fakt, kumpel na całego!
henioz (2012-10-21,17:31): Gratulacje Maratończyku. bmorski (2012-10-22,07:53): Wojtku, faktycznie coś z tymi Maratonami jest niezwykłego - wciągają jak narkotyk. Ile ich będzie ? W pierwszym rzędzie będzie atak na Koronę. To taki prosty plan na 2013 r. :o) bmorski (2012-10-22,08:02): Witam Henryku. Dzięki bardzo. Przyjemnie jest być Maratończykiem ;o) Nie wiedziałem, że będziesz biegł w PM, a chętnie poznałbym Ciebie osobiście. Tak więc do zobaczenia w Dębnie ? Krakowie ? darianita (2012-10-28,22:44): ...do zobaczenia w takim razie w Dębnie , Krakowie , Wrocławiu i wszędzie tam gdzie Cię nogi jeszcze poniosą maratończyku! ...maraton wciąga nie? bmorski (2012-10-29,21:07): Wciąga jak cholera ! Powiem więcej - udział w biegu maratońskim jest lepszy od seksu, też daje mnóstwo satysfakcji, a trwa o wiele dłużej. W moim przypadku znaaaaaaacznie dłużej, bo prawie 4 godziny ;o)
|