2012-09-03
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Moja mała... TRIATLONISTKA!!! (czytano: 454 razy)
Chodzę dumny jak paw. Ze wzruszenia wczoraj nie mogłem powstrymać łez. Moja mała Olga wczoraj stała się... TRIATLONISTKĄ! Mimo wszystkich przeciwności pogodowych (a pogoda tego dnia była po prostu koszmarna) zawzięła się, nie przestraszyła, wystartowała i ukończyła swoje pierwsze zawody triatlonowe! Myślicie, że ją do tego namawiałem, zachęcałem, przekonywałem? Że wierciłem dziecku dziurę w brzuchu, aż je urobiłem? Nie, nic z tych rzeczy. Sama tego chciała i ani razu nie zmieniła zdania. Nie zawahała się ani przez chwilę, choć wiem, że się bała.
Wszystko zaczęło się w maju, kiedy Olga uczyła się jeździć na rowerze. Pamiętam jej zawziętość. Z okazji urodzin młodszej siostry dostała nowy rower. Taki już bez bocznych kółek. Dziewczęcy, biało-różowy. Dostała go w piątek wieczorem. Od razu poszliśmy na pierwszy trening z kijem za siodełkiem. W sobotę rano wyciągnęła mnie dwa razy – rano i po południu. W Niedzielę to samo. W poniedziałek już umiała samodzielnie jeździć :) A o tym jak bardzo jej zależało świadczył chyba niedzielny, poranny trening. Było bardzo zimno, około 5 stopni. Do tego mocno wiało i zacinało igiełkami deszczu. Ale Olga twardo chce iść na trening. Pętłe zaczynamy z wiatrem. Pod koniec jest najgorzej bo pod deszcz i wiatr. Zatrzymuje się. Do domu jakieś 250m. Buzia wykrzywiona. Pytam się dziecka: „No to co Olga, wracamy do domu?” A ona na to: „Tak. Po rękawiczki.” Po czym wyszliśmy ponownie i zaliczyła jeszcze 2 kilometry...
Kilka dni później podczas kolejnej przejażdżki rowerowej nagle się zatrzymała i mówi:
- Tato. Ja już potrafię pływać, biegać i teraz nauczyłam się jeździć na rowerze. Ja bym już mogła startować w triatlonie!
- A chiałabyś? – zapytuję.
- No pewnie!
- Wiesz co, na początku września będą tu niedaleko zawody triatlonowe dla dzieci. Chciałabyś w nich wystartować?
- Tak! Bardzo!
Dwa razy nie musiała mi tego powtarzać :)
Przygotowywała sie sumiennie. Pływania nie ćwiczyliśmy, ale jazdę na rowerze, a potem bieg wielokrotnie. Była tym wszystkim bardzo przejęta.
W końcu przyszedł dzień zawodów. Pogoda się popsuła. Jeszcze dzień wcześniej było przepięknie i ciepło, a w niedzielę ciemne chmury zakryły niebo i co chwilę padało. Do tego wiatr. Ja startowałem 2 godziny przed Olgą. Pogoda się jako tako poprawiła na nasze zawody, ale tuż przed startem dzieci, właśnie wtedy gdy grupka z pięćdziesięciorga dzieciaków w wieku od lat 4 do kilkunastu stała w kąpielówkach na plaży, po prostu lunęło. Dzieciaki pobiegły do morskiej wody. 10m od plaży stał po kolana w wodzie ratownik. Dzieciaki miały go okrążyć i wrócić do brzegu, założyć kask i ruszyć na rower, by po około 100m przejść do biegu również około 100m. Widziałem, że Olga się bała, bo nagle się okazało, zę ten facet stoi dalej niż myślała, a po za tym przez tą chwilę zdążyła już zmarznąć. Ale pobiegła i wróciła. Tu pomogłem jej się trochę ubrać i ruszyła dalej. Zgrabnie udało jej się wyminąć kilkoro dzieci, odłożyła rowerek i pobiegła do mety. Ten sam łuk jaki ja przebiegałem niespełna godzinę temu. A ja biegłem za nią i na mecie przytuliłem ją i się rozpłakałem. Z dumy, ze szczęscia, z podziwu dla jej determinacji i odwagi. Na jej szyi zawisł medal taki sam jak mój, tylko jej był złoty, a mój brązowy i w pełni na niego zasłużyła.
Trzy lata temu debiutowałem tu ja. W wieku 30 lat. Olga wyprzedziła mnie o ćwierć wieku :)
Sama organizacja zawodów dla dzieciaków pozostawiała wiele do życzenia. Miałem wrażenie, że organizatorzy zupełnie nie przygotowali się do tego idąc na żywioł, choć nie były to pierwsze zawody dziecięce w tym miejscu. Nie wiem ile dzieciaków było w ubiegłych latach, ale dla tej ilości dzieci było stanowczo za mało miejsca, aby było bezpiecznie. Szczególnie jazda na rowerze szpalerem z barierek o szerokości 2m i mieszaninie dzieci od lat 4 do kilkunastu. Kilkoro dzieciaków na siebie powpadała, dobrze, że nic poważniejszego się nie stało, ale moim zdaniem mogli puścić dzieciaki w mniejszych grupkach co 10 minut. Wszak tu najważniejsza jest zabawa i bezpieczeństwo maluchów. Mam nadzieję, że to za rok poprawią.
PS. Jeszcze mała dygresja na temat rowerów i różnic po między chłopcami a dziewczynkami, które można zaobserwować już w wieku pięciu lat. Olga spotyka się ze swoim kuzynem Stasiem, który jest pół roku młodszy. Przepadają za sobą. Staś już świetnie jeździ na rowerze. Ma taki typowo chłopięcy BMX z płomieniami na ramie. Olga z dumą pokazuje mu swój nowy biało-różowy.
- Zobacz Stasiu jaki mam śliczny biały koszyczek na kierownicy.
- Ale po co?
- No, żeby na przykład wozić kwiatki.
- No ale po co? A piasek w nim można wozić? Nie? No to po co?
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu renia_42195 (2012-09-03,23:56): G R A T U L A C J E !!!!! dla Olgi za odwagę i determinacje :))) Niedaleko pada jabłko od jabłoni i Twoja radość i wzruszenie jest jak najbardziej uzasadniona :) Jeszcze nie jeden raz ta mała kobietka Cię zaskoczy i dostarczy chwil wzruszenia :))) Aga Es (2012-09-04,00:14): Jestem pełna podziwu!Bardzo dzielna dziewczynka:)! miniaczek (2012-09-04,09:34): aż brak mi słów na wyczyn Twojej córki:) pozwól, że to przemilczę:)
a przy dialogu dzieci się uśmiałem:) jacdzi (2012-09-04,12:07): Cudo! Jeszcze troszke i bedzie ze stali. Truskawa (2012-09-04,15:55): Brawo Olga! Super dziewczynka. :) tdrapella (2012-09-05,12:47): W imeiniu Olgi wszystkim bardzo dziekuje. Bylo jej bardzo milo kiedy jej przeczytalem wasze komentarze :) shadoke (2012-09-06,18:09): Brawo dla Olgi! Jest niesamowita i ma sportowe zacięcie! A z innej beczki to tak sobie myślę, że Polacy w sporcie są nie tylko 100lat za Murzynami, ale także 100 lat za Szwedami! Bo widział ktoś u nas zawody triatlonowe dla tak małych dzieci? No może są, a ja nie wiem, ale na pewno nikt nie widział, aby je zorganizować jesienią (bo wrzesień w Szwecji, to jak u nas październik, listopad?)na otwartym akwenie, bo zwyczajnie większość dzieci nie jest zahartowana, a przerażeni rodzice na zimne dmuchają. Jestem pod wrażeniem:) ddrapella (2012-09-06,21:18): Kochana Oleńko - Tatę wyprzedziłaś o 25 lat a Dziadka o ponad półwiecze (zakładając, że w przyszłym roku Dziadek wystartuje w Wieńcu). Ogromne gratulacje ode mnie i Babci Hani. Już wkrótce (15 września) się widzimy i na to się baaardzo cieszę (mam nawet mały prezent-nagrodę, za wspaniały Twój wyczyn)
|