2012-08-21
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Miał być koniec. Końca nie będzie. (czytano: 450 razy)
Cóż, ten blog miał umrzeć. A właściwie umarł. Od czasu ostatniego wpisu miałem tak trudny okres w życiu, że blog to absolutnie ostatnia rzecz, o jakiej bym pomyślał.
Ale blog wraca. I ja wracam. Jakoś ostatnio wszystko wygląda nieznacznie przyjemniej. Trochę dzięki temu, że zacząłem nareszcie porządniej trenować, trochę dzięki reaktywacji dawnej znajomości i zawiązaniu nowej - dzięki, diablice ;)
W tej chwili cel biegowy jest jeden - maraton poznański. Październik. Plan jest, pisany etapami, w zależności od potrzeb. Teraz jestem w drugim tygodniu czterotygodniowego cyklu, który da mi porządnie popalić, ale jednocześnie który będzie dla mnie podstawą przygotowań. W tym tygodniu 81km, w przyszłym 91, w następnym 99, które niechybnie naciągnę do stówki, żeby mieć się czym chwalić.
Przed Poznaniem będzie tylko kilka dyszek, połówki nie. Za bardzo by mnie to wybiło z treningu, a że jak zwykle zimę przespałem, to bazy nie mam niestety żadnej, żeby sobie odskoki od przygotowań robić.
Tak więc - jestem. Może ktoś się ucieszy :D
Do zobaczenia na trasie!
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |