2012-04-21
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| "Run of Spirit" – Poznań (11,4km) (czytano: 1270 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: http://arturbednarek.blog.pl/2012/04/21/run-of-spirit-114km/
Postanowiłem po miesiącu zwykłego biegania bez żadnego specjalnego treningu wystartować w charytatywnym biegu „Run of Spirit”.
Trasa to dwa okrążenia jeziora Malta, po około 5,7km okrążenie, dla mnie to był pierwszy test czy coś z tego mojego biegania daje rezultaty i ocenić siebie na tle innych biegaczy w większości amatorów jak ja. Na starcie było widać że większość uczestników puszcza innych na przód stawki gdzie stał już niewidomy maratończyk Henry Wanyoike i Joseph Kibunja z Kenii którzy przybyli na zaproszenie organizatora – „Stowarzyszenia na Tak”. Sam stanąłem gdzieś może na końcu pierwszej setki osób i wystartowałem swoim ustalonym tempem, choć po pierwszym kilometrze przyśpieszyłem za „tłumem”, jak to gdzieś czytałem nie należy patrzeć na innych, tylko trzymać swoje tempo ale czułem że mogę przyśpieszyć do około tych 5:00/km i już na 3km mijałem tych zapaleńców co wystartowali jak z procy goniąc najlepszych, 5-6km był najsłabszy w dodatku te dwie górki pod koniec przed metą osłabiły czas, jednak czas 28:51 na półmetku sprawiło że byłem z siebie zadowolony, i postarałem się dalej trzymać czas 5:00/km i znów mijałem kilkunastu biegaczy co z każdą chwilą dawało mi więcej sił, dopiero na 10km grupka 6 osób mnie wyprzedziła, jednak zdołałem jeszcze ostatkiem sił na górce przed metą minąć kilku z nich a przed nimi jeszcze chyba 2 osoby choć myślałem że i oni przyśpieszą na to że ktoś ich wyprzedza, pewnie nie chcieli już szaleć na koniec, kto wie. Końcowy czas netto 57:00 (5:00/km) według oficjalnych wyników, natomiast według zegarka 57:24 (coś dziwnego? choć z wrażeń nie wiem czy wcisnąłem stop po przekroczeniu mety :)), przy tętnie 174/189 gdzie do 10 kilometra było około 173 jak spoglądałem a dopiero przy końcówce było powyżej 180.
Jednym słowem poza lekkim kryzysem pomiędzy 10-11km gdzie miałem w głowie już tylko myśli o mecie to bieg uważam za udany, w dodatku już dla samego medalu który otrzymałem po przekroczeniu mety (robiony własnoręcznie przez podopiecznych WTZ Krzemień) warto było się trochę pomęczyć. Miejsce 106 (100M) na 246 biegnących.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Honda (2012-05-02,18:40): Medal rzeczywiście jest piękny... no i gratuluję udanego debiutu! Ja też w sumie debiutowałam na Malcie :) doogi (2012-05-02,19:15): na Maltę było najbliżej więc tak wyszło, chciałem wcześniej w Maniackiej Dziesiątce na Malcie pobiec ale to było jeszcze za wcześnie jak dla mnie...
a medal jeszcze ładniejszy niż na tym zdjęciu, w dodatku każdy inny, malowany ręcznie przez dzieciaki - na prawdę warto był dla niego biec :)
|