Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [71]  PRZYJAC. [87]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
snipster
Pamiętnik internetowy
rozrewolweryzowany rewolwer, stół z powyłamywanymi nogami...

Piotr Łużyński
Urodzony: 1977-05-23
Miejsce zamieszkania: Zielona Góra
40 / 338


2012-03-21

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Maniacalny Weekend (czytano: 465 razy)

 

Tytuł banalny, aczkolwiek pierwowzór brzmiał
"Life is Brutal, FULL of zasadzkas, and sometimes Kopas w Dupas"
jednak głowa zdążyła już ochłonąć, oraz katarek (jakiś szczep z afryki chyba) powoli mija, więc stanęło ostatecznie na Maniacalnym Weekendzie ;)

Niepowiem, ale byłem mega pozytywnie nastawiony faktem uczestnictwa w Maniackiej Dziesiątce, chociaż w międzyczasie na jesień/zimę kontuzja zniweczyła cały misterny plan pt. "Harpagan na Wiosnę". Do tego pierwszowiosenne śmiganie po lesie na lekko zamrożonych trasach powykręcało me kostki i ścięgna były lekko przeciążone, no ale, bieganie to nie szachy :)

Kiedy już dogorywałem w zeszłym tygodniu lajtowo łapiąc "świeżość w kroku" musiało mnie przewiać, albo złapałem jakieś mega ustrojstwo w aptece, kiedy to poszedłem po jakąś super maść na przeciążone ścięgna w kostkach. Następnego dnia, czyli w czwartek już mnie brało, w piątunio rozchorowałem się na całego. Powódź z nosa to pikuś, jednak krwotoki to już niezbyt mnie napawały optymizmem.

W piątunio wybrałem się do Pozennn, spotkałem ze znajomymi, pojechaliśmy po pakiecik, pogadaliśmy (zaliczając na boku oczywiście tamowanie), potem wieczorem powtórka tamowania zwiewających krwinek, przed snem kolejna. No masakra... byłem wyrypany, a impreza dopiero przede mną :/

W sobotę nic się nie zmieniło, myślałem że się polepszy, ale od myślenia człowiek staje się tylko i wyłącznie myśliwym. Zajazd na Maltę, szukanie miejsca, parking, przebranie się, krótka pogawędka z Wiesiem, wspólne nawijanie z Gerappą, Piterem, Anitą i w ogóle w ogóle, po drodze spotkałem jeszcze Bratnie duszyczki z Zielonej Góry, było czadersko, słoneczko "piknie pikło", tylko ten katar i jakieś lekkie zawirowanie w głowie...

Krótka rozgrzewka z chusteczkami w ręku na której wyszło zbyt luźne zawiązanie butków, przycupnąłem więc i posznurowałem od początku, jeju spociłem się jak w saunie przy tym :)
Potem zalogowałem się do strefy z Harpaganami (czyli sektor A), kurcze, wszyscy z tyłu patrzyli na nas jak na kosmitów, chciałem pójść w pewnym momencie do tyłu, ale jednak zostałem. Obok tyle się działo, że nic już nie pamiętam, obok ktoś pstrykał foty, więc z moim szczęściem załapałem się na Pierwszą Stronę Głosu Wielkopolskiego... jako Mistrz Drugiego Planu z miną pt. "czy w lesie widziano bociana ?" oczywiście komicznie wyszedłem na tym zdjęciu ;)

Dobra, włożyłem paczkę chusteczek za spodenki obstawiając krwotok na trasie mając wizję "Pędzącego Indiańca", po chwili cośtam cośtam i START.

Było z górki, no to popędziłem jak pędzące imadło, zamiast hamulcować się to oczywiście zrobiłem odwrotnie, przy okazji od 5 metra po starcie miałem mega Saharę w ustach, o ironio... mokrość z nosa, suchość w paszczy.

Pierwszy KM jakoś zniosłem, drugi również, trzeci jako tako, czwarty KM zaczynał przeistaczać się w KM - Karabin Maszynowy, no i im dalej w las, tym ciemniej. Las jednak był z boku, słońce z góry, a elektrownia oddalała się w tempie maratońskim, czyli powoli, lecz sukcesywnie.
Pierwszy brak prądu już mi się okazał po rozpoczęciu drugiej pętli, czyli fajny podbieg, to wtedy właśnie nie chciał mi się pojawić obraz wbiegającego "Rocky"iego" na schody i wznoszącego ręce ku górze w geście zwycięstwa, lecz wspomniana na początku kwestia "Life is brutal...".
Moje zwycięstwo było daaaleko przede mną, a ja miękłem jak kluseczka, galaretka, na szczęście krwotoku nie było, wymarzonego POWERa również, ale Ninja nie może być miętki ;)
Postanowiłem po prostu zaliczyć ten bieg, jakaś gonitwa za mega życiówką nie miała najmniejszego sensu, jednak gnałem dalej i dalej.
Brak czapki ? przecież słońce nie jest mocne i króciutki dystans, no ba... wodopój ? e tam, przecież zaraz koniec - sahara w ustach akurat w tym momencie zniknęła na minutę.

Chwilę po tym ktoś pstryknął mi fotę, która idealnie oddaje moje męczarnie na trasie, skrótowo Umierałem i odradzałem się, żeby po chwili znowu umrzeć i tak od początku.
Nie wiem ile to ja razy chciałem się zatrzymać i po prostu dojść, tyle samo razy zmawiałem sobie, że wystarczy lekko zwolnić i doczłapać się do mety, tyle też samo razy ktoś mnie wyprzedzał, no a mój instynkt uznawał to za obrazę kapituły i gonił. Niekończąca się opowieść ;)

Jestem zawiedziony, zawiedziony tym, że akurat przed tak fajną imprezą mnie to spotkało, mowa o katarze i osłabieniu...
Dalej nie wiem na czym stoję, ale chyba nie stoję na krze lodowej, skoro zrobiłem życiówę na atestowanej trasie, a do nieatestowanego rekordu z Lubonia z Jesieni zabrakło sekundy ;)

Na mecie zgarnąłem Sreberko, miło to wyglądało, zgarnąłem wodę i pierwsze co zrobiłem, to przycupnąłem przy barierce i łapałem oddech, po minucie wstałem i wysmarkałem się ;) zrobiłem małe roztruchtanko i wróciłem na metę, pogadałem z tym i owym, potem grochówa i mega pyszna drożdżówka z kruszonką, no a potem... szampan z okazji 30chy kumpla.


Największy szok jednak dopiero był przede mną...

Popołudniu wgrałem z Gremlinka (Garmina) dane do GarminConnect oraz Edmundo (nowa fajna nazwa dla Endomondo ;))
szokiem nie był czas na pierwszym km (3:35) które było lekko za szybkie, ale tętno pod koniec biegu.
Moje dotychczasowe HRMax (tętno maksymalne) było 186, tu na Maniackiej takie tętno miałem od około 4/5 trasy, gdzie apogeum Max MAXów na finiszu wyszedł 191.

Przeraziłem się


parafrazując tekst z utworku "Apparat - Circles"
[..]
Why you go,
why you go,
in circles,
in circles?
You try to run,
try to run,
But where to,
but where to?
[..]

właśnie, czemu i gdzie to ja chciałem biec i przed czym tak uciekałem ? przed choróbskiem się nie da uciec...


Z pozytywów to fajnie ptasiory nawijają (jak to mawia Truskawa) i w końcu robi się coraz cieplej :)
półtora tygodnia i Połóweczka w Poznaniu, tym razem mam nadzieję, że będę już w pełni zdrowy ;)


Aloha

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


dario_7 (2012-03-21,16:35): Znaczy się... smarkacz!!! ;))) Gratki i daj "tschadu" na tej połówce za półtorej tygodnia!... Masz być zdrowiusi i pokazać pazurki!!! :)
Truskawa (2012-03-21,17:35): Na krwotoki z nosa oraz wodniste katary najlepsze są te najmniejsze tampony OB... ale byś wyglądał. :))))
Truskawa (2012-03-21,17:37): Ty.. no coś mi się tu nie zgadza.. nie mogłeś położyć tego biegu jeśli zebrałeś sreberko.. No chyba, że się mylę. :)
snipster (2012-03-21,18:43): Smarrrrrrkacz już zdrowieje :)
snipster (2012-03-21,18:47): haha LOL w sumie to byłoby dopiero przebranie - za tampona :)
snipster (2012-03-21,20:05): Aniu, ktoś tam nieźle czaruje z tym katarem ;)
gerappa Poznań (2012-03-21,20:44): jak nie zrobisz życiówki w półmaratonie... to przeciągnę Cię ze Starego najpierw pod chatę Emi, Guni, Lasotti a dopiero potem do domu piechotą... :P nie ma zmiłuj... więc się postaraj :)
gerappa Poznań (2012-03-21,20:44): Lubię to :)
snipster (2012-03-21,21:08): Aga, już się boję :P hehe ;)
tdrapella (2012-03-21,21:43): No jak ty takie wyniki robisz ślizgając się na smarkach to strach pomyśleć co będzie dalej! Gratki!
snipster (2012-03-21,21:50): Dzięki ;) oby nie było większych smarków ;)
gerappa Poznań (2012-03-21,22:13): nigdy nie widziałam Cię tak wkurzonego jak wtedy o 5:30 nad ranem :)ale mi się podobało :) p.s. mogłabym drugie 5 km przejść w obcasach :) dla takiego widoku :D
miriano (2012-03-21,22:15): Rozmieniłeś czterdziestkę gartuluję :-)
snipster (2012-03-21,22:24): Aga, nie byłem wkurzony, ale wydreptany :p
snipster (2012-03-21,22:27): Mirku, 3x w wieku to i wypadało 3x zrobić na dychę ;) Dzięki :)
jacdzi (2012-03-22,16:50): Polowka w Poznaniu? Tylko po takim pijanstwie nie siadaj za kolko.
snipster (2012-03-22,21:44): będę wracał pociągiem Jacku ;)
snipster (2012-03-25,14:18): no nieeeeee, same czarownice się zleciały :P kary i kary i kary, ale ja jestem grzeczny ;)
snipster (2012-03-25,21:14): no bo... chyba tak ;)







 Ostatnio zalogowani
gpnowak
12:21
adamR
12:11
jacek50
11:42
niedzielny truchtacz
11:36
Jurek z Jasła
11:30
Mirek73
11:19
TO TKKF Saturn Czeladź
10:58
chris_cros
10:57
schlanda
10:50
andbo
10:43
Admin
10:36
Dana M
10:24
arturM
09:15
jaro109
09:07
Januszz
08:55
Zielu
08:35
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |