Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [71]  PRZYJAC. [87]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
snipster
Pamiętnik internetowy
rozrewolweryzowany rewolwer, stół z powyłamywanymi nogami...

Piotr Łużyński
Urodzony: 1977-05-23
Miejsce zamieszkania: Zielona Góra
39 / 338


2012-03-10

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
nie ma złej pogody, są tylko słabe charaktery, albo... (czytano: 890 razy)

 

nie ma złej pogody, są tylko słabe charaktery - to zdjęcie chyba zna każdy biegacz ;) jednak... powoli chyba zaczynam przeginać i tracę umiar w tym wszystkim, przy okazji tracę zdrowie i rozsądek samemu sobie coś próbuje udowodnić, nie wiem tylko po co ?

Poranek zacząłem od 9ej z racji ciężkiego tygodnia i chęci wyspania się, potem sklep, śniadanie, buszowanie na necie... i czas zleciał do ponad 12ej, zebrałem się w sobie
Poleciałem dzisiaj biegać w deszczu, który wedle prognozy miał się wnet skończyć. Ile to już razy się zrobiłem z prognozami ? hmmmm
Mam kilometr do lasu z chaty, mokre ścieżki na początku powinny dać mi do myślenia, ale co tam "przecież nie ma złej pogody". Kolejne przysłowie "im dalej w las, tym ciemniej" tu pasuje jak ulał. Im dalej tym padało coraz mocniej, przy okazji powiewiało również coraz mocniej - no gitarrrra, brakowało tylko gradobicia, trzęsienia ziemi i podobnych.
Powykręcałem sobie kostki na różnych nierównościach już na samym początku odczuwając przeciążoną kostkę, a raczej jakieś ścięgno od strony wewnętrznej.
Zabawne, w zimie zmieniła mi się technika biegu, starałem się stawiać stopę na zewnętrznej stronie, bardziej obciążając moją pronację... teraz to odczułem, odczuwam w zasadzie od kilku dni - może kolejne buty zajechałem ???

Anyway jak to mawiają amerykańce, leciałem tak sobie dalej w tym deszczu myśląc, że przecież idealna pogoda to mit, widać ją jedynie na pogodynce, w filmach z Jamesem Bondem, oraz marzeniach o kolejnym starcie u boku pięknych koleżanek... i takie tam, w ogóle w ogóle ;)
Po kilku kilosach doceniłem swój instynkt - ba, to akurat mam dobre - czyli jak się ubrać - krótkie spodenki! podkolanówy, bluza z długim rękawem i czapka z daszkiem, opaska na klucze rzecz jasna i żelek mały pod nią - to wszystko. Zastanawiałem się nad spodenkami za kolana i rękawiczkami - ale przecież jest wiosna (jesień), trzeba się przyzwyczajać ("no debil" jak to mawiali w Misiu).
Leciałem tak więc zbierając wszelaką mokrość opadową z nieba na siebie, z czapki kapało mi jak z rynny, bluza była jak mini-mop, podkolanówy zbierały błoto, a buty, no cóż, po 10ym epitecie "K#$^$# M%$" zluzowałem łydkę stwierdzając, że już wali mnie to ;)

Lecę więc tymi ścieżkami przy okazji błądząc lekko celowo w różne strony, aby lecieć mniej znanymi drogami (przy okazji zapraszam na "Parszywą Dwunastkę" - każdy kto wjedzie swoimi bucikami na Wzgórza Piastowskie zrozumie wszystkie moje wpisy od razu ;))... o czym ja pisałem ? hmm acha, no więc lecę wykręcając giry w różne strony, zaliczam co chwila różne błotko, docieram do góry, którą starałem się ominąć.

No cóż, nie cofnę się przed niczym - to moje motto, które czasem mnie przeraża, zaliczam więc górkę i śmigam dalej, pogoda zamienia się w ulewę, doznaję olśnienia - lecieć dalej, czy wrócić do domu i jutro zrobić dłuższe wybieganie ? Momentalnie czuję prawą kostkę, no cóż, staram się inaczej ją stawiać, jest lepiej.

Zbierając strugi deszczu zadaję sobie zajebiście ważne pytanie - czy to ma sens? może nie nadaję się do biegania? porywam się z motyką na słońce, nie każdy przecież musi biegać maratony, zawody... chodzi przecież o RUN4FUN!
a może to jest kolejna próba "Wszechwładnego"?
nie poddam się, kiedyś to trzeba przejść, życie nie jest idealne przecież... hmmm dziwne to wszystko jest zapewne dla niektórych ;)
Plany ambitne, więc jak nie teraz to myślę tak sobie, kiedy robić te przyzwyczajanie się do kilometrażu po zimie ?
a pogoda ? zabawne, ale po cichu jestem nawet zadowolony z takiej "aury". Pamiętam foty i opowieści Dario i Maryśki z Krakowa, kiedy to trzaskali Maraton w strugach deszczu i pizgawicy, więc nie ma "letko" ninja nie może być miętki - ot, takie budowanie bazy ;)

Długie wybieganie i jak widzę długi wpis się zrobił... końcówka to już prosta droga po szutrowych ścieżkach pełnych błotka, wody i kamyków, niby nic specjalnego, ale czasem "chlap" z buta do buta potrafi "wkrewić", nie mówiąc już o jakiś nierównościach po jakimś Enduro - widziałem kiedyś tych debili jeżdżących po lesie - wystrzelać ich!!!

Powrót do domu, gremlinek stop i wyszło 34 kiloski, fajnie i nie fajnie, gdyby nie kostka pewnie poniosło by mnie i dalej ;) ale, nie ma co przeginać. Zabrałem się za spróbowanie Vitargo (Recovery), napis "smak truskawkowy" nie pocieszył mnie - mam już uraz do jogurtów Truskawkowych z okazji, że zawierają sok z buraków - nigdy już nie kupię jogurtu z soku buraków, znaczy się truskawkowego! ;)
Wsypuję te Vitargo zalewając wodą i kręcę łyżeczką... kręcę i kręcę i czuję gluty, nosz kurde, czy 5 minut kręcenia łyżeczka to mało ? tego się nie da normalnie wymieszać, podziękowałem zawartości (wc), i zrobiłem moje sprawdzone Isostar + tabs z Magnezem... mmmm wchłonąłem w minutę zawartość :)
2h44m biegania bez wody jednak można, ale za to woda była odgórna ;)

plusy i minusy są oczywiste, jednak mega plus to brak jakiegoś mega zmęczenia jak po poprzednich długich wybieganiach, może więc kwiecień będzie mi dany na talerzu z przystawkami ;)
nad kosteczką muszę odprawić szamańskie modły, potrzebna będzie na Maniackiej...
ach ta adrenalinka na starcie wśród tłumu - pogoda nie będzie wtedy istotna

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


wiewiorka (2012-03-11,07:13): Ja uwielbiam biegać w deszczu :-) skutecznie wypłukuje z głowy wszystkie niefajne myśli - zostaje tylko przyjemne chlup-chlup-chlup po kałużach :-)
gerappa Poznań (2012-03-11,10:46): może nie jesteś zadowolony ze swojej formy... ale ja nie znam nikogo szybszego...
snipster (2012-03-11,13:46): haha przyjemne chlup-chlup... po setnym razie to już jest przyjemne, ale początki niezbyt ;)
snipster (2012-03-11,13:48): Aga, forma to pikuś bo jest fajowa ;) tu chodzi o fizyczne aspekty cielesne ;)
snipster (2012-03-11,15:32): Wiesiu, spróbuję, innej możliwości już nie ma - mixera nie mam ;)
gerappa Poznań (2012-03-11,15:56): na Twoim miejscu nie narzekałabym na fizyczne aspekty cielesne :)
snipster (2012-03-11,16:06): Aga, oponkę sukcesywnie zrzucam ;)
gerappa Poznań (2012-03-11,17:18): sprawdzę w piątek :)
snipster (2012-03-11,17:34): Aga, już nic nie będę jadł ;P
Truskawa (2012-03-11,23:53): Jeśli przez trzydzieści kilosów nie była Ci potrzebna woda to chyba wchłaniałeś deszczówkę przez skórę, jak żaba. :)))
snipster (2012-03-12,08:21): kum kum kum ;)







 Ostatnio zalogowani
Wojciech
22:07
chris_cros
21:37
mar_ek
21:24
Stonechip
21:18
BTK
21:09
sloncekg
21:02
BOP55
20:40
andreas07
20:02
ronan51
19:48
maciekc72
19:27
golus3
19:09
artcrystal
18:51
Volter
18:42
gora1509
18:26
StaryCop
17:03
platat
16:53
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |