2012-02-11
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Wieczność. (czytano: 355 razy)
Kiedy wczoraj wybiegłam, było jeszcze w miarę jasno na dworze...Zbliżała się 17. Chciałam pobiec gdzie indziej niż zazwyczaj, trochę dalej w głąb, pragnęłam zwiedzić miejsca w moim parku, w których jeszcze nie byłam, odkryć nowe piękne zakątki...Biegłam i biegłam. I w niezauważalnym dla mnie momencie park przerodził się w las...Pierwsze pół godziny byłam szczerze rozbawiona sytuacją, jak to się mówi, wszystkiego w życiu trzeba spróbować, nawet się zgubić w lesie, przed nocą w zimie, będzie coś do zapamiętania i do opowiadania...Kolejne minuty już przeciągały się w godziny, nie wiedziałam całkowicie, gdzie jestem, wsłuchiwałam się w odgłosy dookoła, próbując z nich wyłonić ryk dzików - tak, naoglądałam się w telewizji, że przychodzą blisko do osiedli poszukując pokarmu...Ale w tym momencie to stawało się coraz mniej zabawne..Przeklinałam już własną głupotę, no co mnie natchnęło, żeby akurat dziś, tuż przed zmierzchem, w taki mróz biec i badać okoliczne krajobrazy! Moje nogi coraz bardziej stawały się zimne i prawie nieruchome mimo ciągłego biegu - czułam strach przed ciemnością, wielkimi krokami zbliżała się noc... Nie pozwoliłam sobie zatrzymać się nawet na moment, biegłam do przodu, w boki, do tyłu w poszukiwaniu drogi powrotnej, ale ścieżek w tym zaczarowanym lesie było tak wiele, jak też śladów czyichś nóg na nich, i wszystkie próby wrócić z powrotem po własnych śladach zdały się na marne...Znowu mijałam to samo uschnięte drzewo, te same pnie, które zagradzały drogę, te same wijące się krzaki..Próbowałam się motywować od wewnątrz, że już już, że zaraz będzie wyjście ...Tylko przemoknięte od potu ubranie coraz mniej grzało a coraz bardziej chłodziło ciało, drętwe nogi odmawiały posłuszeństwa, a twarz odwrotni - tak szczypała, jak by płonęła w ogniu ... Kiedy na ułamek sekundy przymykałam oczy, przedziwne omamy od razu zaczynały skakać tuż przede mną - jaskrawe, mocno oświetlone, jednocześnie fantastyczne i realne. Śnieg był twardy i mocny - co nie jest dziwne przy - 14! Najgorzej było brnąc przez wielkie i gęste gałęzie jodły, które drapały twarz i ciało swoimi kolczastymi rękoma. Dalej biegłam i biegłam. Złapałam się z przerażeniem na tym, że myślę o jaskrawych i ważnych momentach w moim życiu... Tak jakby ich miało więcej nie być...Wkurzona własnymi głupimi myślami i brakiem wiary w siebie, odnalazłam resztki sił i coraz szybciej pobiegłam.. Starałam się już nie rozglądać się po stronach, żeby przypadkiem się nie okazało, że ścieżka się kończy a drzewa znów zaczynają rosnąć sztywną ścianą...Przez to nie zauważyłam, że jest tych drzew coraz mniej, a drogi jest coraz więcej...i więcej. i...znalazłam się na środku drogi, właściwie na jakimś dużym zakręcie... Zastanawiałam się przez chwilę, w którą stronę pobiec, bo w tym momencie nie mogłam sobie przypomnieć, czy znam tę drogę, czy nie... Wybrałam i pobiegłam. Biegłam i biegłam do przodu...Radosny krzyk wyrwał się gdzieś z mojej głębi, kiedy minęło mnie pierwsze auto...potem drugie..Wiedziałam, że jestem blisko do celu! Jeszcze jakieś 5-6 minut biegu i ... okazałam się w miejscu, w którym wbiegam zazwyczaj do mojego parku!!! Więc do domu jeszcze niecały kilometr! Już nie wiedziałam,czy śnię, czy to się dzieje naprawdę, też nie mam pojęcia, skąd odkopałam tę siłę z którą pognałam w stronę domu...
Na drżących i ugiętych od zmęczenia nogach w moment pokonałam schody ...wbiegłam do środka i patrze na zegarek - od momentu mojego wyjścia minęło 1 h 45 min... A myślałam , że to była wieczność....
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu tytus :) (2012-02-11,19:54): wystartowałem dzisiaj za 15 piąta, półtorej godziny biegu, ciemno również, biegam z psami, przebiegam przez rejon gdzie pokazują się dziki, był moment, że psy rwały, nie wiem do czego, może do dzików? jacdzi (2012-02-11,22:34): Mnie dwukrotnie zdarzylo sie zabladzic w lesie, nic milego. Natomiast strach w nocy ma wielkie oczy, pamietam nocne trwogi gdy biegalem noca z czolowka po lesie i nagle slyszalem jakies dzwieki. wiewiorka (2012-02-12,08:09): Ehh, jakbym miala czołowkę, to może te oczy mojego strachu były by mniejsze..Myślałam początkowo, że jestem wciąż w parku, bo jest dziwnie u nas połączony park z lasem..I pewnie daleko jakoś nie byłam, ale co sie strachu najadłam, to moje :-) Namorek (2012-02-12,08:58): Wiewióreczko pomimo że jak wiadomo wiewiórki żyją w lesie ale teraz jest zima i wszystkie smacznie śpią . A Ty Wiewióreczko jeżeli chcesz doczekać wiosny to dbaj o Siebie . Temperatura - 14*C , do tego mała kontuzja typu skręcenie nóżki , nieznana okolica i niedaleko do odmrożenia tego i owego a nawet do zamarznięcia . Dbaj o siebie - chciałbym Cię kiedyś zobaczyć w realu na jakimś biegu . Pa . Pozdrawiam ;-))) wiewiorka (2012-02-12,09:17): dziękuję za miłe słowa, będę już uważać, czlowiek musi się na czymś uczyć ;-)
A wiewiorki - nie śpią w lasku! wesoło skaczą z drzewką na drzewko, spotykam je za każdym razem, jak biegnę do parku, mam swoją ulubienicę, ktorej przynoszę orzeszki laskowe - najpierw ucieka w popłochu, a jak biegnę następne kółko obok tego miejsca - bo orzeszkach śladu nie ma! spryciara z niej ;-) a.Klimczak (2012-02-12,23:05): A gdzież to we Wrocławiu są parki przechodzące w lasy?
Ogólnie fajna sprawa, tak na dziko po ciemku biec, jeszcze czegoś takiego nie zaliczyłem. wiewiorka (2012-02-13,07:48): w Leśnicy są takie, zapraszam pozwiedzać :P snipster (2012-02-13,10:42): zadziwiające, jak ten czas potrafi dziwnie płynąć... raz szybko, a raz przerażająco wolno ;)
|