2011-12-15
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Pisane w kaftanie bezpieczeństwa (czytano: 3346 razy)
Ostatnio coraz czę¶ciej, gdzie¶ z głębi trzewi dochodz± mnie niezbyt sympatyczne dĽwięki.
Co¶ jakby mlaskanie, momentami przypominaj±ce chlupot zsiadłego mleka, kiedy indziej bardziej zgrzytliwe, niczym trzask kruszonych andrutów.
Minęło trochę czasu zanim zrozumiałem co to jest.
Nie było to miłe - ani trochę, a im dłużej o tym my¶lałem tym większe było moje zdziwienie, że to co¶ dopadło mnie wła¶nie teraz.
To co¶ to zżeraj±ce mnie biegowe ambicyjki.
Zrobić Koronę Maratonów, wej¶ć do Klubu 100, a najlepiej do kilku naraz, zaliczyć pudło w biegu w którym w mojej kategorii wiekowej bierze udział przynajmniej 4 zawodników, zej¶ć poniżej "magicznych" 40 min/10 km itp., itd.
I tak zżeraj± mnie te moje małe ambicyjki. I nie daj± spokojnie spać. I co najgorsze przekrzykuj± się nawzajem: ja, to ja jestem najważniejsza ! Zacznij ode mnie !
- Najpierw przygotuj się do maratonu, a Koronę zaliczysz w półtora roku ! Krzyczy jedna.
- Bzdura ! Wrzeszczy inna ambicyjka. Najpierw zbuduj solidn± formę na 10 km a reszta przyjdzie sama !
- Co za pieprzenie ! Zawodzi inna ambicyjka. Je¶li chcesz pochwalić się wnukom swoim zdjęciem na podium to się sprężaj. Przecież z ciebie jest stary pryk, znajdĽ sobie jaki¶ słabo obsadzony bieg póki masz odrobinę siły na bieganie.
I tak rozdarty wewnętrznie, z obolał± głow±, miotam się od jednej koncepcji do innej, obkładam się planami treningowymi Od Sasa do Lasa i ...... nie robię żadnych postępów.
Przepraszam czy na MaratonyPolskie jest dział pt. Porady Psychologa Sportowego ? ! ? ! ? !
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |