2011-12-14
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Z Dziennika... (czytano: 3391 razy)
Z dziennika biegowego:
- niedziela 11.12. - rozbieganie w górach sowich - pętla ok. 8-9 km, najpierw kilka km pod górę w pierwszym tej jesieni śniegu i lodzie (ślisko i okropnie niewygodnie z powodu wpadającego do butów śniegu), potem bardzo długi zbieg leśną wijącą się drogą - bardzo przyjemnie, słoneczna pogoda i lekki mróz. Wbiegając miałem wrażenie że robię "odwrotną" życiówkę na tej trasie, w trakcie biegu okazało się jednak że dystans przebiegłem bardzo szybkim tempem a dyskomfort wynikał z tego właśnie tempa...
- poniedziałek - 10 km rowerem z pracy, intensywnie bo po córkę do szkoły...
- wtorek 13.12. - początek realizacji "Planu Niebieskiego" Danielsa - tydzień I, dzień 1 - bieg spokojny 1 godz. W praktyce wyszły niecałe 43 minuty, dystans blisko 10 km, brak zmęczenia w biegu (uczucie dużej lekkości), tempo trochę za wysokie na rozbieganie (wyszło ok. 4:18 na km) ale niestety znów się "powoli" musiałem spieszyć do szkoły, taki urok moich treningów. Do dyspozycji codziennie mam ok. 50 minut, w tym czasie muszę dotrzeć z pracy do szkoły, na szczęście mam już pooznaczane kilometry po drodze oraz w miarę dopasowany plan (treningi nie dłuższe niż godzina, "wycieczki" biegowe zostawiam na weekendy). Na szczęście w ten sposób mogę owocnie spożytkowac czas, który większość ludzi musi poświęcać na dotarcie do domu w bardziej pasywnych formach, czyli komunikacją miejską lub autem. Zajmuje mi to podobną ilość czasu - autem z pracy do domu mam ok. godziny, komunikacją miejską czasem dłużej. A korzyści - przede wszystkim te treningi nie kolidują mi z życiem rodzinnym, nie zabieram tego czasu z innych potrzebnych chwil, po prostu zagospodarowuję czasowy "nieużytek". Drugi plus - koszty - to mnie nic nie kosztuje... Trzeci - jestem zawsze na czas (żadne korki mnie nie dotyczą), nawet gdy robię naprawdę wolne rozbieganie... Minusy - nie mam możliwości wyboru pory treningu, także mam niewielkie możliwości zmian trasy, uzależniony jestem od kaprysów pogody, trening robię niezależnie od samopoczucia (często mi się naprawdę nie chce robić akurat tego dnia akcentów).
- wtorek 14.03 - na dziś zaplanowane mam danielsowskie "repetition" (zwane niepoprawnie w tłumaczeniu książkowym rytmami), po pracy jadę rowerem na stadion, na szutrową bieżnię i lecę 8x400 m na przerwach 400 m, tempo R= 77s/400m. Jako że to pierwsze "poważne" akcenty po okresie odpoczynku, na wszelki wypadek mam plan awaryjny - 8x200 m lub 6x400 m... Albo zastąpię "repetition" przebieżkami po przekątnej boiska (10x), ale to już byłby chyba upadek mojej myśli szkoleniowej :)
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |