2011-12-09
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| (czytano: 412 razy)
Skrótowo wyjście z roztrenowania:
- niedziela 4.12 - 9 km rozbieganie po okolicznych wałach, w tym odcinki 10x15 s mocnych przebieżek (od 4 km) - planowałem zrobić 20x, ale nie czułem mocy... Tempo rozbiegania w granicach 4:20/km, odcinki - tempo rytmów (przynajmniej tak czułem w udach). Silny wiatr nie pozwalał delektować się biegiem i wróciłem dosyć zmęczony...
- poniedziałek 5.12 - 10 km rozbieganie - powrót z pracy do szkoły po córkę. Pierwsze po przerwie próby biegu w tempie progowym (wg planów Danielsa) - po 3 km wskoczyłem w subiektywne tempo progowe, ale źle wymierzyłem biegany odcinek i wyszło mi 4:05/km, czyli słabiutko... Zrobiłem kilometrową przerwę biegiem spokojnym i znów kilometr, tym razem dobrze oznaczony, tempem progowym, tym razem wyszło 3:30/km, więc przyzwoicie jak po przerwie. Takiego tempa będę się trzymał na początku, gdy wdrożę plan treningowy na najbliższy sezon. Dalej pobiegłem mocno swobodne rozbieganie i ostatecznie zamknąłem się średnią poniżej 4:20/km. Zmęczenia nie było.
- wtorek,środa - miałem biegać II zakres a tu kicha - infekcja. Czwartek również przeczekałem i dopiero dziś, w piątek, zabrałem do pracy ciuchy biegowe.
Dzisiaj zaplanowałem ok. 11 km (robi się ciemno, na wałach bieganie staje się karkołomne - nierówności, ciemni rowerzyści itp. - więc trasa do domu chodnikami), spróbuję II zakres...
Zgodnie z zamierzeniem, wskoczyłem dzisiaj po pracy w strój biegowy i pognałem w kierunku domu, próbując bieg w II zakresie (tętna oczywiście - w moim wypadku ok. 160 uderzeń). Trochę się ściemniało, wybiegłem z pracy o 16, taki już urok jesieni. Pracuję w okolicy wiaduktu przy ulicach Krakowskiej i Armii Krajowej, mieszkam na Wojnowie, więc najkrótsza trasa wiedzie wałami wzdłuż Odry. Kawałek do kładki pieszej obok ZOO najczęściej pokonuję tzw. Żabią Kładką i lasem rakowieckim - o tej porze jest tam już dosyć ciemno i ponuro, więc bieg ma dodatkowy wydźwięk... Dzisiaj udało się pokonać ten odcinek w 10,5 minuty spokojnym całkiem biegiem (2,7 km). Kolejny odcinek to bieg od wałów za ZOO w kierunku mostu Zwierzynieckiego, potem w ul. Mickiewicza i dalej skrajem parku Szczytnickiego w kierunku Sępolna. Tutaj już starałem się trochę zbić tętno - biegło mi się szybko i komfortowo na 170 uderzeń, ale uparłem się nie wznosić ponad 160... Jako że wraz z dystansem mój organizm musi dodać uderzeń by utrzymać tempo (a mi to nie przeszkadza) - to w tym wypadku zmniejszenie tętna skutkowało znacznym zmniejszeniem tempa (miałem wrażenie człapania), dodatkowo bieg opóźniała ciemność wzdłuż ulicy Mickiewicza, rozkopy i kałuże - chyba jednak wrócę z tego powodu na wały - tam też ciemno i crossowo a nie muszę wąchać spalin...
Odcinek ok. 3,5 km przebiegłem w 15 minut - tempo słabiutkie, jak na planowany II zakres...
Bieg przerwała mi żona - akurat dojechała do mnie autem i zabrałą po drodze...
Po godzinie i lekkim obiedzie zawiozłem córkę na gimnastykę i poszedłem zrobić kolejne rozbieganie - tym razem również do 160 uderzeń - przebiegłem uliczkami w pobliżu Stadionu Olimpijskiego - nazbierało się w nogach prawie 8 km, czas ok. 40 minut.
W rozbieganiach czuję się dobrze, czuć w nogach moc i potrzebę przyspieszenia, jeszcze tydzień "delikatności" z odrobiną akcentów i wracam do ściśle rozplanowanych treningów danielsowskich.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |