2011-10-30
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| 29-10-2011 - Biegowa Korona Himalajów (Manaslu) - HUURRRAAAAA!!! (czytano: 622 razy)
Hura, hura, hura!!!
Nareszcie! Spełniło się moje pierwsze marzenie związane z bieganiem. Po raz pierwszy przebiegłem cały maraton, czyli 42km 195m. Miałem nadzieję, że ten cel uda mi się osiągnąć w tym roku, ale bardziej realna data była umiejscowiona w grudniu. Cóż przecież nie będę narzekał, że udało się wcześniej ;D
Może zacznę od początku. Na zawody troszeczkę się spóźniłem i mało brakowało, że w zawodach w ogóle nie wziąłbym udziału. Na moje szczęście dopuszczono mnie do zawodów. Pogoda dopisała, bo choć jesieni ukryć się już nie da to ani nie padało ani zimno nie było.
Tak więc choć miałem niewielką stratę czasową, już na pierwszym okrążeniu zacząłem ją odrabiać. Wiedziałem, że muszę właściwie rozłożyć siły i zbytnio się nie forsować. Z drugiej jednak strony wiedziałem, że po 2 godzinach biegu zawsze mam kryzys i czuję jaki dystans mogę jeszcze pokonać. Ponieważ czułem się świetnie podjąłem decyzję aby w ciągu tych 2 godzin jak najwięcej przebiec, ale też nie forsując się zbytnio.
Jak zatem mi się biegło? Wspaniale! Musiało być naprawdę dość sporo osób, ponieważ co chwilę kogoś wyprzedzałem (co było dobrą motywacją by gonić następnych), ale nie ukrywam, że były też osoby, które wyprzedzały mnie (co też było motywacją, bo uświadamiało mi to, że muszę się jeszcze wiele nauczyć). Jedyne co mi brakowało to towarzystwo mojego wiernego druha Andrzeja, którego serdecznie pozdrawiam (nie mam mu tego oczywiście za złe, bo wyjechał do rodziny nad morze, a rodzina rzecz święta).
Pół maratonu przebiegłem bez żadnych problemów. Czas - jak na mnie - całkiem dobry ok. 1g43m napawał mnie optymizmem, ale byłem ciekaw co będzie się działo w moim umyśle po 2h biegu. I rzeczywiście na szóstym okrążeniu miałem pierwszy kryzys. W tym momencie przypomniałem sobie, że w moim ostatnim wpisie na blogu obiecałem sobie nagrodę - profesjonalne buty do biegania. Ile razy chciałem zwolnić do zwykłego chodu za każdym razem przypominałem sobie o nagrodzie. I wiecie co? Pomogło! Cały czas biegłem.
Siódme okrążenie nie było takie ciężkie (choć już nie tak szybkie - tempo troszeczkę spadło) bo przecież wyrównywałem mój ostatni rekord życiowy na dystans. Ósme też nie było takie złe - choć jeszcze wolniejsze - bo to już i tak byłby mój rekord życiowy. Dziewiąte było najwolniejsze choć cały czas biegłem, ale wtedy już byłem pewny, że maraton przebiegnę.
Może Was to zdziwi, ale ostatnie kółko przebiegłem najszybciej ze wszystkich. Przyznam, że endorfiny zaczęły już działać i kilkakrotnie musiałem skupiać się na dokończeniu biegu powstrzymując się od płakania. Na tym ostatnim okrążeniu nie dałem się wyprzedzić już nikomu, choć byli tacy, którzy próbowali. Ja jednak nie myślałem już o niczym innym tylko o jak najszybszym ukończeniu biegu. Nawet nie czułem już bólu mięśni i kolan. Na ostatnich kilkuset metrach jeszcze przyspieszyłem, by na ostatniej prostej wręcz "sprint-ować".
Jakiż jestem szczęśliwy! Nie ważne, że nie byłem pierwszy. Nie ważne, że niektórzy nie widzieli jak kończę ten maraton. Nie ważne, że po raz kolejny nie wylosowałem upominku. Nawet to, że teraz kupię sobie te buty nie były dla mnie ważne. Ważne jest dla mnie to, że ukończyłem maraton!
Kiedy wsiadłem do mojego samochodu i zadzwoniłem do Andrzeja rozryczałem się ze szczęścia. Nawet dzisiaj kiedy o tym piszę łzy cisną mi się do oczu ze szczęścia...
Teraz z niecierpliwością czekam na ostateczne wyniki, bo na obecną chwilę znam tylko swój czas 3g48m35s - niezły co?
Moim kolejnym celem było przebiec wszystkie maratony na Biegowej Koronie Himalajów, ale doszły mnie słuchy, że w przyszłym roku ma ich już nie być - cóż szkoda, bo i miejsce i atmosfera była bardzo zachęcająca do brania udziału w zawodach. Jeśli tak się stanie będę musiał znaleźć inne zawody w naszym regionie. Tak czy owak mam nadzieję, że pobiegnę już w nowych butach.
A już za dwa tygodnie pobiegnę w Panewnickim Dzikim Biegu (półmaraton). Jak mi poszło? Czytajcie w kolejnym wpisie. Zapraszam...
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu doktorek33 (2011-10-31,17:54): Teraz to i Ja mam motywacje aby przebyć cały maraton.Nie będzie lekko z moją wagą.Wystarczy wierzyć wera800 (2011-11-11,14:09): Gratuluje! Jestem pod wrażeniem dla mnie maraton to marzenie, ale może tak jak Ci uda mi się je kiedyś spełnić. Jeszcze raz gratuluje wytrwałości i świetnego czasu!
|