2011-05-11
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| No i jak tu nie biegać (czytano: 754 razy)
Chyba przeszedł już kryzys "głowy", która nie chciała wyjść pobiegać. Popatrzyłem sobie wczoraj na swoje trasy od początku używania 305. Nieźle, pomijając tydzień przed połówką w Warszawie, późniejszy odbój po i przygotowania do dychy w Częstochowie. No i problemy z paradoksem "rzadko" i "często".
Wczoraj głowa powiedziała STOP. Tak dalej być nie może. No i nóżki pobiegły posłusznie na trening. Bez rewelacji 12km, ale to i tak dwa razy więcej niż jeszcze dwa miechy temu. No i czas jakby lepszy.
Biegnę sobie no i oczywiście co PIESKI. Taki rodzaj "przeszkadzacza" w bieganiu. Niektóre spokoje, grzecznie szły obok właściciela, a niektóre atakowały. No i właśnie: bez kagańca, puszczone samopas, a później w oczach właściciela pojawia się skrucha. I co, zwrócić uwagę, czy pobiec dalej? Biegnę dalej bo i co poradzę na to. Mam się dochodzić z gościem, jak i tak tego nie zrozumie. Przecież "nie ugryzie"; jasne!!! tylko "postraszy". Szczególnie jak ścieżka, którą się mijamy ma może z 1,5m. On po prostu broni swojego właściciela. Ale jestem groźny ;-).
Czasem mam wrażenie, że najlepiej jakbym biegał na stadionie. Tylko jak na pętli 300m zrobić trening 12km. Piękne 40 okrążeń. No super.
Tak czy owak Dariusz Nowak. Trzeba biegać i nie poddawać się. Może kiedyś coś się zmieni...
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |