2011-03-30
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Wspomnienia z Bratysławy czę¶ć druga (czytano: 405 razy)
Start półmaratonu i maratonu rozpocz±ł się punktualnie o godzinie 10. Wszędzie było widać mobilizację w¶ród zawodników bo każdy chciał wypa¶ć jak najlepiej. Ja nie my¶lałem o poprawianiu mojego rekordu bo jestem jak na razie bez formy. Muszę trochę poczekać i najważniejsze wyleczyć się z kontuzji, która cały czas daje o sobie znać. Dlatego kupiłem długie skarpetki, takie do kolan które usztywniły mi łydki. Wła¶nie tego potrzebowałem. Po lekkiej rozgrzewce stan±łem wraz moj± Ineczk± i przyjaciółmi blisko startu. Nieopodal stali krakusi z czapkami i pawimi piórami. Pomy¶lałem jaki ten ¶wiat mały ;), wszędzie nas pełno...i dobrze. Mój zegarek znalazł satelity, a pulsometr...hmm...znalazł kilka czujników tętna i nie mógł się zdecydować, który obsługiwać he he. Przecież każdy czujnik jest kodowany więc nie rozumiem o co chodzi...
Zrobiła się godzina 10 i ruszyli¶my, czułem się wspaniale. Nareszcie zawody poza Polsk±. Po 3km padł mi zegarek...jak to możliwe...przecież miał 66% baterii. No cóż takie życie, biegniemy dalej. Po 10 min. się wł±czył, jakie¶ ¶wiatełko w tunelu, będzie dobrze. Po chwili znowu psikus...padł, co za badziew. Jeszcze kilka razy tak zrobił, odpu¶ciłem. Przez około 5 km biegli¶my w trójkę, czyli ja, Romek i Jarek. Ineczka biegła z tylu troszkę wolniej, swoim tempem. Po jakim¶ czasie Jarek przyspieszył, a my biegli¶my założonym tempem.
Trasa przebiegała m.in. przez centrum miasta, obwodnice, most Apollo.
Po 1h i 47 min. udało mi się ukończyć jedno kółko, czyli półmaraton. Kuzyn i Jarek biegli jeszcze jedno. Pierwszy na mecie zameldował się Jarek z czasem 3h 27 min., a następnie Romek z czasem 3:39 min. Każdy z nich poprawił znacz±co swój poprzedni rekord. Tylko podziwiać ich osi±gnięcie. Uważam że wszyscy, którzy ukończyli bieg s± zwycięzcami.
Poniedziałek powrót...co zrobić? Teraz tylko się kurować i uważać na zdrowie, aby następnym razem wypa¶ć lepiej.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |