2010-12-19
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| poza szarą rzeczywistością (czytano: 834 razy)
Oderwanie od tej cholernej szarej rzeczywistości. Tego teraz potrzebuje jak nigdy. Żeby nie zwariować. Nie ma nic gorszego jak ciągłe zasuwanie schematem praca – trening – sen. Dobrze, że są u mnie w domu dwie kobiety, bo chyba trzeba by wywiesić na drzwiach kartkę „świąt nie będzie” ;) Na ostatnie dwa dni „uciekłem” do stolicy. Jeszcze parę dni wcześniej nie byłem pewien, gdzie sam siebie „rzucę”. Jako opcja zapasowa był kaliski park i nocne bieganie, ale nie tego teraz potrzebowałem. Od biegania też trzeba czasami odpocząć.
Piątek – wybrałem się na koncert Helloween – zespołu od którego rozpoczęła się moja przygoda z heavy metalem ponad 12 lat temu. Nie zawiodłem się. Nie przyjechali po prostu zagrać i pojechać dalej. Żarty z publicznością, między sobą, na scenie było „życie”;) Fani reagowali żywo nie żałowali gardeł, kiedy było trzeba np. sprawić żeby perkusista nas usłyszał, bo wg wokalisty Andiego są oni zazwyczaj głusi Przyznam, że po używaniu gardła na suportach, przy Helloween zaczynałem już tracić głos ;P Jako suporty zagrali Avatar – ekipa, której nie znałem, ale spodobała mi się ich muzyka… melodic death metal :] oraz Stratovarius co do którego wiedziałem czego się spodziewać.
Powrót na spanie o północy miał swój klimat;) a cisza w mieszkaniu była straszna :D
Wiedząc wcześniej że będę w Warszawie także w sobotę, postanowiłem wykorzystać to i pobiec w Mistrzostwach W-wy w biegu górskim na Ursynowie. Bieg z gatunku hardcorowych dla płuc w tych warunkach. Pętla 750m, na niej 3 ciężkie podbiegi zlokalizowane na Kopie Cwila i tak 5 razy. Nogi pracowały jakbym w ogóle się nie męczył. Widać siłę z treningów. Ale gorące powietrze z płuc w zetknięciu z tym z zewnątrz o temperaturze -8 robiło masakrę. Ruszałem z tyłu, żeby nie przeszkadzać i jak się okazało odrabiałem dystans w trakcie biegu, bo umiem podbiegać, mam do tego siłę a i zbiegałem bez zahamowań. Skończyłem 12-ty i 4-ty w kategorii.
Po zakończeniu, które trochę (ładne trochę) się przeciągnęło wieczorem wróciłem do domu. Na PKP już nie będę narzekał, bo to i tak nic nie pomoże.
Przez te dwa dni miałem wystarczająco dużo czasu, żeby przemyśleć pewną sprawę. Postanowiłem nie dać życiu dokończyć tego szalonego i głupiego scenariusza. Zrobię krok wstecz, żeby może zrobić krok naprzód…
…dziękuję;) …
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu izamoskal (2010-12-20,00:42): No i tak trzymaj, Tomek ;) Piotr Kalisz / Sternik (2010-12-20,17:53): Zrobię krok wstecz, żeby może zrobić krok naprzód.......... stara chińska sztuka obrony Tai Chi bazuje m.innymi na filozofi , nam instruktor pokazujac kolejne ruchy mówił "żeby zrobić ktok naprzód trzeba zrobić krok w tył " , "żeby pójśc do przdu trzeba pójśc do tyłu " , jesteś na dobrej drodze , a siła przyda się na górskich :) pisz sie na M,Karkonoski i myśl o Rzeźniku ,ze o zimowym naszym crosie nie wspomnę 05.02. :)
|