2010-11-05
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Dębno, Dębno i po Dębnie... (czytano: 592 razy)
Do Dębna wyjechali¶my w sobotę około 9:30, jechali¶my z Iwon±, Binczusiem, Kazikiem i Andrzejem, Multivanem WRC, więc podróż mijała w komfortowych warunkach. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie moje samopoczucie od pi±tku, gdzie rozbolał mnie z±b i to naprawdę solidnie, ale "ketonal" jest dobry na wszystko i całe szczę¶cie pomógł :) Po dojechaniu do biura, odebraniu pakietów i małym rekonesansie trasy dojechali¶my do Warnic, gdzie nocowali¶my a bardzo fajnym agroturystycznym gospodarstwie. Było zimno, ale ładnie, więc prognozy na niedzielne ¶cigańsko były optymistyczne. W Warnicach spotkali¶my Rafała, który również startował w maratonie z celem około 4:00 (poprzednia PB = 4:36)
W niedzielę pobudka o 7, ¶niadanko, koksy i jazda do Dębna. Niestety... pogoda nieco się popsuła, z czym słowo nieco jest pełne optymizmu ;) na dworze wiało i to bardzo mocno i nic nie zapowiadało, że pogoda się poprawi. Jak szybko przekalkulowałem, to wyszło, że na każdej pętli czeka mnie około 6-7km biegu pod wiatr,typowy "wmordewind", ale cóż, trzeba spróbować. Wyszli¶my z Binczusiem na rozgrzewkę i pobiegli¶my kawałek tras± biegu - 1km, który pokonali¶my w 5"08 a czułem się, jakbym biegł po 3"30/km... tak wiało.
O 11:00 ruszyli¶my...
Rozpoczęli¶my razem z Romkiem i Łukaszem, z którymi planowali¶my rozmienić 2:30, inny czas mnie nie interesował. Pierwsze km pod wiatr były ciężkie i nie napawało to optymizmem.
1. 3"24
2. 3"33
3. 3"35
4. 3"31
5. 3"33 > 17"36
6. 3"37
7. 3"39
8. 3"38
9. 3"29
10. 3"33 > 35"32 (17"56)
11. 3"29
12. 3"40
13. 3"33
14. 3"32
15. 3"38 > 53"26 (17"52)
Po 15km, dałem zmianę (umówili¶my się, że prowadzimy po 1km) i wiatr mnie postawił... kolejne km wychodziły:
16. 3"48
17. 3"35
18. 3"34
19. 3"35
20. 3"41 > 71"39 (18"13) ...i tu podj±łem decyzję o zej¶ciu z trasy, nie było szans na 2:29 z powodu mega wiatru a dwa, (na połówce było 1:16) poza tym nie czułem się, żebym miał szansę polecieć tak samo drug± połówkę. Teoretycznie i hipotetycznie mógłbym nabiegać czas w granicy 2:34-35 a to mnie nie satysfakcjonowało zupełnie, szkoda zdrowia, żeby póĽniej dochodzić do siebie 2-3 tygodnie. Uważam, że była to dobra decyzja, tak samo stwierdził Jurek Skarżyński oraz Kuba Czaja, który pomagał mi w ułożeniu diety w ostatnim tygodniu. To była dobra decyzja i nie mam ani pretensji do siebie ani wyrzutów sumienia. Na wiosnę będzie co poprawiać.
Po biegu mieli¶my małe starcie z "miejscowymi patriotami" którzy przywłaszczyli sobie flagę Maratonów Polskich i gdyby nie czujno¶ć Iwony , która zauważyła dwóch podpitych wyrostków, i nasza stanowcza stanowczo¶ć, flaga zostałaby zniszczona. Po krótkiej wymianie argumentów słownych i prawie siłowych odzyskali¶my fanę a chłopaki pobiegli po kolegów... całe szczę¶cie, że cała akcja dobrze się skończyła i nikt nie ucierpiał :)
"...dumni po zwycięstwie, wierni po porażce..."
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu łuki86 (2010-11-05,12:04): Było ciężko i jako¶ dobiegłem,na wiosnę damy rade poprawić wynik.pzdr tdrapella (2010-11-05,12:07): Piotr, pokonała Cię pogoda w tym roku. Trzymam kciuki za wiosnę i za... triathlon :). Jak jechałem do Dębna tez zacz±ł mi dokuczać z±b, ale na szczęscie prawdziwy ból przyszedł po. Wła¶nie kończe antybiotyk Przemek_G (2010-11-05,20:32): W przyszłym rokus pokojnie nabiegasz ten wynik. Jest cel - jest zabawa! suchy (2010-11-06,11:20): :) wiem, że 2:27 spokojnie jest w zasięgu, biegami w Debnie i w Berlinie sobie wła¶nie to u¶wiadomiłem, nie taki diabeł straszny ;) ale... co¶ innego chodzi mi po głowie... http://www.tjorntriathlon.com/
|