2010-05-31
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| XVII Otwarte Mistrzostwa w Biegu Górskim na Ślężę (czytano: 1780 razy)
W sobotę wybrałem się na XVII Otwarte Mistrzostwa w Biegu Górskim na Ślężę, zapowiadał się debiut w biegu górskim. Strach mnie ogarniał że nie dam rady przebiec 5km pod górę ale otuchy dodawała mi moja dziewczyna którą mnie dopingowała :). Start odbył się z lekkim opóźnieniem. Zaraz po starcie wyrwałem do przodu bez oglądania i zastanawiania się choć w głowie miałem słowa trenera: "nie zaczynaj za szybko" pierwszy kilometr 4:16 i ostry 600m podbieg zaliczony, po pierwszy km dobiegliśmy pod wieżycę i dalej było już coraz bardziej stromo, drugi km 6:30, na trzecim było trochę zbiegu i 4:22 ale tu niestety straciłem... nie wiem czemu ale na płaskim trójka zawodników mi trochę odjechała i nie mogłem i jakoś już dogonić w zasadzie do samego końca... gdy się zbliżałem i wydobywałem z siebie siły różnica trochę malała by zaraz się już nie zmniejszać i odległość pozostawała taka sam. 4km - 7:10 i zaczęło się przeklinanie za jakie grzechy ja tu jestem... szczyt nie miał końca a mięśnie już bolały jak by to było ostatnie koło na 1500m a trzeba przecież było biec dalej i nie oglądać się za siebie. Trasa trudna gdyż cały czas nie równa z wystającymi kamieniami, skupienie musiało być cały czas bo jeden fałszywy ruch mógł spowodować potknięcie i koniec walki. Ludzie których mijałem z niedowierzaniem patrzyli na śmiałków którzy pędzą z zawrotną prędkością do góry. Jedni klaskali a drudzy pokrzykiwali i dopingowali żeby wykrzesać z siebie jeszcze trochę energii. 5km pokonałem w 5:58 i ostanie 150m w tempie 7:01. Gdy dotarłem na metę poczułem dużą ulgę i nie mogłem wyregulować oddechu który był zaburzony. Zmęczenie było wielkie... chyba jeszcze takie mi się nie zdarzyło. Średnie tętno 187bpm świadczy o tym że nie było oszczędzania na trasie i walka trwała do samego końca. 4m open na 180 jak na debiut wydaje się bardzo dobre choć zostaje pewien niedosyt, choć zawsze w m-20 byłem 3;). Po biegu opłukałem twarz i siup z powrotem biegiem na dół :). Na dole prysznic i razem z Klaudią pojechaliśmy 8km dalej na przełęcz Tąpadła aby żółtym szlakiem wspiąć się na górę. Tempo bardzo przyjemne do tego nawierzchnia o wiele lepsza niż na trasie biegu. Na górze podziwianie widoków na które zabrakło czasu po wbiegu na zawodach i krótki odpoczynek a później zejście na dół i powrót do domu. Z biegu jestem zadowolony, przeklinałem na górze że nigdy więcej wbiegania pod górę ale już na dole planowałem gdzie by tu można pojechać na następny bieg górski :D heh, chyba mam coś w sobie z górala... może akurat odkryje to coś co da przewagę nad innymi :). Najprawdopodobniej wystartuje w biegu na Śnieżkę i zobaczymy jak spiszę się tam
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |